Podpalacz ukarany
Namacalnym śladem jednego z tych kataklizmów jest kamienna głowa młodego mężczyzny, znajdująca się na południowej wieży wrocławskiej katedry, zaraz za narożnikiem, poniżej okien dzwonnicy. Jak mówi legenda, głowa pojawiła się w 1632 roku, gdy Wrocław ogarnięty był gorączką wojny trzydziestoletniej, i jest przestrogą dla ojców mających panny na wydaniu.
Żył sobie ongiś we Wrocławiu pewien złotnik, którego jedyna córka zadurzyła się w czeladniku. Ojciec, ceniący nade wszystko ludzi o pełnej sakiewce, wyrzucił biedaka z domu i zabrał się za wybijanie córce z głowy niewczesnego uczucia. Tymczasem młodzian okazał się ze wszech miar zaradny. Uratowany przez zbójców od śmierci głodowej, wkradł się w ich łaski i został wpuszczony do zbójeckiego skarbca w Sudetach. Przez dwa lata łupił podróżnych na drodze, a gdy jego kompanioni zostali wyłapani, zagarnął skarby i wrócił do Wrocławia.
Chcąc zaimponować teściowi, wysypał na stół zawartość worka z biżuterią. Posypały się drogocenne kolie, bransolety i pierścienie. Traf chciał, że stary złotnik rozpoznał w jednym z pierścieni własność przyjaciela, niedawno zabitego na drodze. Ponownie więc wyrzucił epuzera z domu. Czeladnik postanowił jednak zemścić się. Podłożył ogień pod dom złotnika, a potem wbiegł na południową wieżę katedry, żeby przez otwór w murze nasycić oczy widokiem ognia. Niestety, ogień buchał coraz większy i niebezpiecznie zbliżył się do katedry. Podpalacz zapragnął uciec, lecz nie mógł. Ściana oplotła jego szyję i poczuł, że zamienia się w kamień. I tak w stanie bezżennym pozostał na wieki.
178
Wszystkie komentarze