Samotnia
Karkonosze pewnie byłyby dzisiaj inne, gdyby trzy lata temu nie stały się miejscem wielkiej batalii. Spółka Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK chciała znaleźć nowego ajenta dla leżącego nad Małym Stawem schroniska Samotnia. Głównym kryterium była cena, a w drugiej kolejności pomysł na prowadzenie schroniska. Konkurencją dla Magdy i Sylwii Siemaszko, które zarządzają schroniskiem od 22 lat, a od 1966 r. robił to Waldemar - mąż Sylwii, okazał się restaurator z Karpacza, prowadzący wówczas bar na szczycie Śnieżki.
Turyści najpierw zamarli, przerażeni wizją kompletnego skomercjalizowania kultowego klimatycznego schroniska. A potem chwycili za broń. Był nią Facebook. Zamieścili w nim apel "Ratujmy Samotnię". Chcieli, by nadal pozostała 'tym samym miejscem magicznym, domem dla wszystkich zakochanych w górach'.
Zakochanych w górach było 12 tysięcy, a wśród nich: himalaiści Piotr Pustelnik, Krzysztof Wielicki, Artur Hajzer, aktorzy Borys Szyc i Kinga Preis, restauratorka Magda Gessler i miliarder Leszek Czarnecki.
- Schronisk w polskich górach jest dużo. Ale dar kumulowania nadzwyczajnych emocji posiadają jedynie niektóre - tymi słowy bronił Samotni Bogdan Zdrojewski, ówczesny minister kultury.
Turysta Andrzej Skubiszak na FB Samotni ogłosił: 'Od zawsze i na zawsze najcudowniejsze miejsce, z wyjątkowym klimatem, do którego się tęskni i z radością wraca'. A Iwona Demianuk zapewniła, że 'w tym pięknym schronisku odzyskuje się radość życia i dystans do wielu spraw'. Ratowanie Samotni zakończyło się sukcesem. PTTK się poddał, ale Magdzie i Sylwii Siemaszko podniósł czynsz. Nic to. Turystów wcale tu nie ubywa.
Wszystkie komentarze
Niestety, jak się chce coś w górach zdziałać, to się trzeba zaprzyjaźnić z budzikiem :))))