Gupa Rhenus jest dostawcą usług logistycznych o globalnym zasięgu: ma ponad 500 lokalizacji na całym świecie i zatrudnia ponad 26 tysięcy pracowników. Jej roczny obrót sięga 4,6 miliarda euro. W Polsce działa już od ponad 20 lat i obsługuje dziennie 50 tysięcy zamówień.
Teraz Rhenus zainwestuje ponad 80 milionów złotych w budowę nowego centrum logistycznego na terenie podstrefy Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Bolesławcu. W jej pierwszym etapie powstanie hala magazynowa o powierzchni prawie 40 tysięcy metrów kw. Ma być gotowa już pod koniec roku. Docelowo powierzchnia magazynowa może się powiększyć nawet do 100 tys. m kw. To największa inwestycja firmy Rhenus w Polsce.
W zezwoleniu na działalność w wałbrzyskiej strefie firma zadeklarowała zatrudnienie przynajmniej 200 pracowników.
Już z końcem czerwca w Oleśnicy zacznie działać nowa hala produkcyjna fabryki GKN Driveline w Oleśnicy. Hala i biurowiec powstały na 11-hektarowej działce przy ul. Krzywoustego. Jak podaje portal Moja Oleśnica, budowa pochłonęła ok. 68 milionów złotych, a to nie koniec inwestycji brytyjskiej firmy na Dolnym Śląsku. Na należącym do GKN Driveline terenie w Oleśnicy w przyszłości może zbudować kolejną halę produkcyjną i centrum logistyczne.
GKN to brytyjska firma z 250-letnią tradycją. Produkuje części do maszyn rolniczych, a nawet samolotów. W Oleśnicy od kilkunastu lat działa systematycznie rozbudowywana fabryka GKN Driveline, czyli oddziału zajmującego się produkcją części samochodowych, m.in. dla Volvo. Firma ma tam też swoje centrum inżynieryjne. W nowej hali pracę znajdzie 400 osób. Będą produkować półtora miliona sztuk półosi napędowych rocznie.
Na terenie dawnych zakładów FagorMastercook niemiecki inwestor otworzy dwie fabryki: piekarników i lodówek. O planach inwestycyjnych we Wrocławiu przedstawiciele konsorcjum BSH (Bosch und Siemens Hausgeräte) poinformowali w połowie czerwca na konferencji w biurze prezydenta Rafała Dutkiewicza. Przypomnieli, że batalia o przejęcie upadłej fabryki FagorMastercook trwała 21 miesięcy.
- Pierwszą ofertę przejęcia zakładu razem z pracownikami złożyliśmy już w styczniu 2014. Nagle zaczęli się jednak pojawiać inni rzekomi inwestorzy, a była syndyk stosowała ekwilibrystykę prawną, by przedłużyć proces sprzedaży - mówił Konrad Pokutycki, prezes zarządu BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego Sp. z o.o.
W końcu syndyk Teresa Kalisz została odsunięta od sprawy i w listopadzie 2015 r. BSH kupiło zakład przy Żmigrodzkiej za 95 mln zł. Pracę straciło wtedy ponad 800 osób. Przed ogłoszeniem upadłości w zakładzie pracowało ponad tysiąc osób.
TOMASZ PIETRZYK
Niemiecki inwestor obiecywał początkowo, że zainwestuję w fabrykę FagorMastercook 200 mln zł i uruchomi produkcję piekarników pod zabudowę. Pracę miało znaleźć 300-500 osób. - Teraz okazało się, że słowo będzie dotrzymane z nawiązką - cieszył się na spotkaniu z BSH Rafał Dutkiewicz.
- Udało nam się wywalczyć otwarcie we Wrocławiu nie jednej, lecz dwóch fabryk. Jedna będzie produkowała piekarniki, a druga lodówki. Będziemy sprzedawać je w Polsce, ale 90 proc. pójdzie na eksport, głównie do Europy Zachodniej - mówi prezes Pokutycki. Oznacza to, że w zakładach przy Żmigrodzkiej w sumie będzie pracować około tysiąca osób. Inwestycja pochłonie pół miliarda złotych.
Obecnie na terenie fabryki trwa renowacja, oczyszczanie terenu i złomowanie maszyn, które nie nadają się do użytku. Inwestor zatrudnił do tej pory około 50 osób, głównie inżynierów. - W tej chwili prowadzimy rekrutację, niemal codziennie przyjmujemy do pracy nową osobę. Pracowników produkcji na większą skalę zaczniemy zatrudniać pod koniec roku. Oczywiście zapraszamy byłą załogę fabryki FagorMastercook, która ma doświadczenie w produkcji sprzętu AGD - zapewnia Pokutycki.
Wstępne testy przy Żmigrodzkiej mają się zacząć w połowie przyszłego roku. Przedstawiciele BSH podkreślają, że produkcja pełną parą musi ruszyć przed końcem 2017 r.
Podczas spotkania w biurze prezydenta konsorcjum BSH przekazało też czek na wyposażenie w sprzęt AGD świetlicy środowiskowej prowadzonej we Wrocławiu przez Fundację Tobiaszki.
Bosch otworzy we Wrocławiu dwie fabryki i zatrudni tysiąc osóbMarta Lasek (16-06-2016 13:58)Nie kilkaset osób, jak pierwotnie zapowiadano, ale tysiąc pracowników zatrudni niemiecki koncern BSH we Wrocławiu. Na terenie dawnych zakładów FagorMastercook otworzy dwie fabryki: piekarników i lodówek.O planach inwestycyjnych we Wrocławiu przedstawiciele niemieckiego konsorcjum BSH (Bosch und Siemens Hausgeräte) poinformowali w czwartek na konferencji w biurze prezydenta Rafała Dutkiewicza. Przypomnieli, że batalia o przejęcie upadłej fabryki FagorMastercook trwała 21 miesięcy. - Pierwszą ofertę przejęcia zakładu razem z pracownikami złożyliśmy już w styczniu 2014. Nagle zaczęli się jednak pojawiać inni rzekomi inwestorzy, a była syndyk stosowała ekwilibrystykę prawną, by przedłużyć proces sprzedaży - mówił Konrad Pokutycki, prezes zarządu BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego Sp. z o.o.BSH dotrzymuje słowa z nawiązkąW końcu syndyk Teresa Kalisz została odsunięta od sprawy i w listopadzie 2015 r. BSH kupiło zakład przy Żmigrodzkiej za 95 mln zł. Pracę straciło wtedy ponad 800 osób. Przed ogłoszeniem upadłości w zakładzie pracowało ponad tysiąc osób.Niemiecki inwestor obiecywał początkowo, że zainwestuję w fabrykę FagorMastercook 200 mln zł i uruchomi produkcję piekarników pod zabudowę. Pracę miało znaleźć 300-500 osób. - Teraz okazało się, że słowo będzie dotrzymane z nawiązką - cieszył się w czwartek na spotkaniu z BSH Rafał Dutkiewicz."Zapraszamy byłych pracowników FagorMastercook"- Udało nam się wywalczyć otwarcie we Wrocławiu nie jednej, lecz dwóch fabryk. Jedna będzie produkowała piekarniki, a druga lodówki. Będziemy sprzedawać je w Polsce, ale 90 proc. pójdzie na eksport, głównie do Europy Zachodniej - mówi prezes Pokutycki. Oznacza to, że w zakładach przy Żmigrodzkiej w sumie będzie pracować około tysiąca osób.
Obecnie na terenie fabryki trwa renowacja, oczyszczanie terenu i złomowanie maszyn, które nie nadają się do użytku. Inwestor zatrudnił do tej pory około 50 osób, głównie inżynierów. - W tej chwili prowadzimy rekrutację, niemal codziennie przyjmujemy do pracy nową osobę. Pracowników produkcji na większą skalę zaczniemy zatrudniać pod koniec roku. Oczywiście zapraszamy byłą załogę fabryki FagorMastercook, która ma doświadczenie w produkcji sprzętu AGD - zapewnia Pokutycki.Produkcja ruszy w 2017 r. Wstępne testy przy Żmigrodzkiej mają się zacząć w połowie przyszłego roku.
W pierwszych miesiącach 2017 r. w Bielanach Wrocławskich zostanie otwarte centrum rozwoju, badań i jakości firmy Mondelez International, produkującej m.in. czekoladę Milka czy wafelki Prince Polo. Obiekt powstaje tuż obok fabryki słodyczy, którą w 2010 r. koncern przejął od Cadbury.
- Inwestycja pochłonie 15 mln dol. W nowym centrum pracę znajdzie 250 specjalistów: inżynierów, automatyków, technologów żywności, kontrolerów jakości, specjalistów do spraw opakowań czy prawa żywieniowego - wymienia Rob Hargrove, wiceprezes Mondelez International. Już teraz firma zatrudniła w Bielanach Wrocławskich 70 osób 20 różnych narodowości.
Czym dokładnie zajmą się specjaliści w nowym centrum? - Będą tu powstawać nowe produkty i receptury, ale też technologie ich wytwarzania. Budujemy laboratoria chemiczne, fizyczne i sensoryczne. Nasi specjaliści na podstawie informacji dostarczonych przez konsumentów będą starali się stworzyć produkt odpowiadający ich oczekiwaniom - mówił dyrektor zakładu Adam Gajewski. Następnie produkty mają trafiać do panelu sensorycznego. - Tam ocenią je eksperci, których można porównać do sommelierów albo baristów. To osoby, które są np. w stanie określić słodkość czekolady w skali od 1 do 10 - opowiada Gajewski.
W Bielanach Wrocławskich będą powstawać receptury i technologie takich marek czekolady, wafelków i słodyczy, jak Milka, Alpen Gold, Korona, Prince Polo, Oreo, belVita, Delicje Szampańskie i Lubisie. Centrum rozwoju, badań i jakości ma być gotowe w pierwszym kwartale 2017 r.
Mondelez International (dawniej Kraft Foods) jest amerykańską firmą założoną ponad sto lat temu przez Jamesa Krafta w stanie Illinois. W Polsce działa od 24 lat. Ma siedem zakładów produkcyjnych, w których pracuje 3,3 tys. osób. Na Dolnym Śląsku zatrudnia ponad tysiąc pracowników - w fabryce w Bielanach Wrocławskich oraz Skarbimierzu.
Nowa inwestycja 3M zajmie się realizacją procesów finansowych, zakupowych, kadrowych, wsparcia IT w zakresie jakości, raportowania i analiz oraz bezpieczeństwa, a także zarządzania bazami danych.
Wrocławskie centrum usług wspólnych 3M znajduje się w białym biurowcu "Dubois 41" nad Odrą. Będzie obsługiwać aż 52 kraje regionu EMEA (Europa, Bliski Wschód, Afryka). Obecnie zatrudnionych jest 400 osób, docelowo ta liczba ma wzrosnąć. - Poszukujemy osób z doświadczeniem w finansach, obsłudze księgowej procesów zakupowych, zarządzania bazami danych, obsługi kadrowej i technologii informacyjnych - mówi Rafał Olejniczak.
3M Poland Sp. z o.o. jest flią koncernu Minnesota Mining and Manufacturing. W 2016 roku frma obchodzi 25-lecie istnienia na polskim rynku.
Capgemini to francuska firma zajmująca się outsourcingiem usług IT. W Polsce ma oddziały m.in. w Warszawie, Krakowie, Katowicach i Poznaniu. We Wrocławiu zatrudnia ponad 900 osób i chce w tym roku przekroczyć próg tysiąca pracowników.
- Na Dolnym Śląsku obsługujemy głównie firmy niemieckie, dlatego od kandydatów do pracy wymagamy znajomości języka niemieckiego. Na początek wystarczy podstawowa, a firma zapewni trzymiesięczny kurs doszkalający. Od początku oferujemy umowę na czas nieokreślony, elastyczny czas pracy, wiele szkoleń i możliwości rozwoju zawodowego, pakiet medyczny, ubezpieczenie na życie czy kartę Multisport - mówi Piotr Poprawski, dyrektor centrum oprogramowania Capgemini we Wrocławiu.
W jaki sposób firma zabiega o pracowników? Jeden ze sposobów to "Akcja Relokacja", która ma przyciągnąć do Wrocławia osoby z innych miast, dzięki specjalnemu bonusowi w wysokości 10 tysięcy zł.
- Organizujemy też m.in. TechTalk, czyli wykłady IT we wrocławskich pubach, dni otwarte czy tzw. speed recruiting na wrocławskich uczelniach, po którym studenci od razu dostają informację zwrotną, czy mogą ubiegać się o praktyki, staż czy pracę - wymienia Justyna Kurpierz z działu HR Capgemini.
Capgemini szuka informatyków m.in. ze znajomością technologii Java czy Java Script, ale także tych znających się na aplikacjach mobilnych, bazach danych czy tzw. internecie rzeczy (z ang. Internet of Things). O pracę mogą ubiegać się jednak również osoby po studiach matematycznych czy fizycznych, bez doświadczenia w branży IT. - Oferujemy im trzymiesięczny program szkoleniowy, podczas którego są zatrudnieni na umowę zlecenie. Później mogą stać się pełnoprawnymi pracownikami - mówi Justyna Kurpierz.
Czym zajmują się informatycy Capgemini? - Stworzyliśmy Express Elixir, czyli system przelewów natychmiastowych dla polskiej branży bankowej. Pracujemy też dla niemieckich firm z branży motoryzacyjnej: BMW, Daimler i Volkswagen - mówi Marek Bugiel, menedżer projektów. Informatycy Capgemini zaprogramowali dla tych klientów m.in. aplikacje umożliwiające sterowanie samochodem na wypadek, gdy zapomną, w którym miejscu zaparkowali auto na parkingu przed centrum handlowym albo zatrzasną kluczyki w środku.
Wszystkie komentarze