Fot. Mieczysław Michalak
Czas to pieniądz
Tam, gdzie są sławne zegary, muszą być i sławni zegarmistrzowie. To znaczy - byliby sławni, gdybyśmy o to choć trochę zadbali.
Historyk sztuki Rainer Sachs, znawca starych zegarów uważa za skandal fakt, że we Wrocławiu nikt nie pamięta o Antonim Józefie Chęcińskim, bo był mistrzem, który na stałe zapisał się w historii zegarmistrzostwa. Chęciński miał tu konkurenta i to nie byle jakiego. Johann Gottlieb Klose, królewski (pruski) zegarmistrz dworski, z rodziny znanych zegarmistrzów, wydawał się nie do pokonania. Razem stawali do "przetargów", ale zlecenia dostawał tylko ustosunkowany Klose. Chęciński nie dawał jednak za wygraną. I w końcu doczekał się satysfakcji.
Sachs: - Klose zaproponował w 1800 roku, że zbuduje zupełnie nowy zegar miejski, który "nie ma sobie podobnych, nie po to, aby się wzbogacić, lecz po to, aby upamiętnić swoje nazwisko i potomstwu miasta Wrocławia pozostawić pamiątkę". Chodziło o zegar ratuszowy. Stary pomimo ciągłych napraw spieszył się pół godziny i złośliwi dziennikarze proponowali, żeby zamontować słoneczny. Będzie taniej i dokładniej.
1528
Wszystkie komentarze