Prawie 30 lat temu małżeństwo architektów z Wrocławia założyło studio projektowe. Teraz ich firma Archicom jest jednym z największych deweloperów w mieście.
Na osiedlach wybudowanych przez Archicom mieszka 10 tys. wrocławian. Deweloper ma w ofercie tysiąc mieszkań, a chce wybudować jeszcze prawie trzy tysiące. We wrześniu spółka złożyła prospekt emisyjny do Komisji Nadzoru Finansowego. Archicomem zarządza rodzina architektów: Dorota Jarodzka-Śródka, jej mąż Kazimierz Śródka oraz brat Rafał Jarodzki.
Dorota i Kazimierz poznali się na kursie rysunku przygotowującym do egzaminów wstępnych na architekturę na Politechnice Wrocławskiej. Pobrali się jeszcze w czasie studiów. Studio Projekt, które później przekształciło się w Archicom, powstało w 1986 r.
W początku lat 90. młodzi architekci wyspecjalizowali się w renowacji budynków banków. Firma nazywała się już wtedy Archicom. - Jako jedno z pierwszych biur projektowych zaczęliśmy się posługiwać komputerami. Między innymi dzięki temu zdobyliśmy zaufanie banków komercyjnych - mówi Jarodzka-Śródka.
W 2014 r. Archicom wypracował 128,7 mln zł przychodów i 37,9 mln zł zysku netto - odpowiednio o 11 proc. i 34 proc. więcej niż rok wcześniej.
Prezes i współzałożyciel LiveChat Software Mariusz Ciepły o tym, że prowadzi globalny biznes, na dobre przekonał się podczas kolacji w domu. Kiedy dostał maila od FBI.Pierwszy komputer? Atari. Pierwszy biznes? Sprzedawanie kaset z grami na giełdzie elektronicznej na Politechnice Wrocławskiej. Pierwszy raz, kiedy jego firma przekroczyła na giełdzie wartość miliarda złotych? Piątek, 20 listopada 2015 r.
- Nie chciałbyś zobaczyć tego miliarda. To wirtualne pieniądze. Doszliśmy do nich właśnie dlatego, że o nich nie myślimy - odpowiada 35-letni szef wrocławskiej firmy LiveChat Software. Rozmawiamy w siedzibie spółki przy alei Dębowej we Wrocławiu.
Aplikacja stworzona przez LiveChat Software umożliwia właścicielom stron internetowych bezpośredni kontakt z odwiedzającymi ją klientami, a w bardziej zaawansowanej wersji - również badanie zachowań użytkowników na stronie. Instalując oprogramowanie, można na bieżąco konsultować się również z ludźmi z wrocławskiej firmy. Klienci? M.in. Orange, Adobe, Samsung, Pizza Hut, ale też Departament Stanu USA, Uniwersytet Stanforda czy klub hokejowy Vancouver Canucks.
Cała historia LiveChat Software
Legnicka firma rozpoczęła projekt, którego efektem mają być drony zdolne przewieźć trzykilogramowe paczki. Polacy ścigają się w badaniach z DHL i szwajcarską pocztą.Ritex funkcjonuje na rynku usług transportowych od lat 90. dysponują flotą 100 samochodów i dwustoma pracownikami.
Ritex ma ambitne cele. Legniczanie chcą jako pierwsi w Europie stworzyć drony zdolne do przenoszenia trzykilogramowych paczek. Droga do finału jednak jeszcze daleka. Na razie powstaje logistyczne centrum badawczo-rozwojowe. Teren już jest - 3 hektary ziemi w podstrefie Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Tam też Ritex oprócz ogromnych magazynów i chłodni stworzy inkubator przedsiębiorczości, a jednym z najważniejszych elementów będzie lądowisko dla dronów wybudowane na dachu magazynu. W połowie lipca firma otrzymała pozwolenie na rozpoczęcie inwestycji. Całość ma kosztować 35 mln zł.
- Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana - powtarza Cezary Chmielewski, założyciel największej prywatnej szkoły języka chińskiego w Polsce.
Chmielewski to absolwent Wydziału Elektrycznego na Politechnice Wrocławskiej. - Wybór kierunku był ewidentnie chybiony. Po studiach pracowałem jako grafik komputerowy - mówi. W 1999 r. założył rodzinny biznes na Mazurach - piekarnię. - W najlepszym momencie zatrudniałem 16 osób, ale w kryzysowym 2008 r. piekarnia zbankrutowała, a ja zostałem z długami. Żeby je spłacić, musiałem pójść do pracy w korporacji - przyznaje.
Pracował w spółce giełdowej Koelner, która wytwarza śrubki i mocowania, jako szef grafików w marketingu. Pod koniec 2010 r. zaczął się uczyć chińskiego (dialektu mandaryńskiego). - Kierowałem się względami ekonomicznymi. Miałem w planach uruchomienie własnego biznesu opierającego się na imporcie z Chin - wspomina.
Założenie szkoły zasugerował mu były nauczyciel. Otworzył "Nihao" w kwietniu 2011 r. Nazwę wymyśliła żona. "Ni Hao" znaczy tyle, co "dzień dobry", "witaj" albo "cześć".
Udało mu się wybić dzięki portalowi Groupon oferującemu grupowe zakupy. Wówczas był bardzo modny w Polsce. Chmielewski stworzył ofertę kursów wakacyjnych. Spotkania odbywały się raz w tygodniu przez miesiąc. Do końca roku sprzedał ponad 300 grouponów. W kolejnych latach założył oddziały w Poznaniu, Krakowie, Warszawie, Łodzi i Katowicach. W szkole lektorami są Chińczycy znający polski.
Historia największej prywatnej szkoły językowej w Polsce
InsERT jest spółką akcyjną, która w 2014 roku osiągnęła ponad 20 mln zł przychodu ze sprzedaży produkowanego przez siebie oprogramowania. Sprzedała blisko 600 tysięcy licencji.
InsERT powstał w 1992 roku na wrocławskim Biskupinie. Założyło go małżeństwo Bożena i Jarosław Szawlisowie. On był elektroakustykiem na Politechnice Wrocławskiej, ona - anglistką. Prezes napisał pierwszego Subiekta, czyli system sprzedaży, od którego zaczęła się historia firmy. Od początku InsERT celował w sektor małych i średnich przedsiębiorstw, które potrzebowały łatwego w obsłudze i niedrogiego programu. I dziś zakup jednego z szerokiej oferty systemów to jednorazowy koszt już od kilkuset złotych
W 2008 r. firma stała się spółką akcyjną. Rok później mniejszościowy pakiet 35 proc. udziałów wykupił duży inwestor - grupa UNIT4 TETA (obecnie UNIT4). Od tego czasu InsERT jest częścią tej grupy, ale pakiet większościowy udziałów wciąż pozostaje w rękach Bożeny i Jarosława Szawlisów.
Na początku Subiekt działał na komputerach z systemem operacyjnym DOS. Szybko stał się tak powszechny, że podobnie jak wszystkie buty sportowe nazywało się wówczas adidasami, tak właściciele sklepów i małych firm pytali się nawzajem: "Czy masz już zainstalowanego Subiekta?", mając na myśli system sprzedaży - dodaje Marek Szklarz z firmy
Nauczanie obsługi programów stworzonych przez firmę z Wrocławia od 2007 roku jest też w podstawie programowej MEN dla 850 szkół średnich o profilu ekonomicznym w całej Polsce.
Czesław Mocek zaczynał od robienia komputerów Elwro. W 1989 r. założył własną firmę, która teraz sprzedaje ponad milion latarek rocznie. To wyposażenie było używane podczas zorganizowanych w ubiegłym tygodniu we Wrocławiu ćwiczeń antyterrorystycznych.
W latach 80. ubiegłego wieku Czesław Mocek pracował w zakładach elektronicznych Elwro, gdzie produkowano legendarne komputery Odra. - Praca w branży komputerowej była ciekawa, jednak we mnie siedziała dusza buntownika. Polska gospodarka była wtedy u progu zmian, pojawiły się nowe możliwości działania - wspomina.
W 1989 r. z żoną i synami założył własną firmę. Jej siedziba znajdowała się najpierw w mieszkaniu na czwartym piętrze bloku na jednym z wrocławskich osiedli. Mactronic szybko został wyłącznym dystrybutorem latarek marki Sonca na polski rynek. Po roku firma przeniosła się do pierwszego własnego biura.
- Jednym z hitów w latach 90. był tester do banknotów, ze światłem ultrafioletowym. Kantory i banki wykupywały te urządzenia na pniu. Popyt był tak duży, że nie nadążaliśmy z dostawami. Boom na testery trwał około roku - opowiada Maciej Mocek, wiceprezes Mactronic.
Teraz wrocławska firma specjalizuje się w oświetleniu zewnętrznym. Jej latarki i lampki konkurują z produktami firm z najwyższej światowej półki, takich jak Petzl czy Black Diamond. Są projektowane w Polsce i produkowane w Chinach. Firma współpracuje z designerem z wrocławskiej ASP i wykorzystuje pomiary laboratoryjne wykonywane na Politechnice Wrocławskiej.
Mactronic ma w ofercie około 250 produktów oświetleniowych. Ich użytkownikami są np. rowerzyści, turyści, ale także służby mundurowe, strażacy, ratownicy górscy, medyczni czy pracownicy branży przemysłowej. Firma sprzedaje co roku ponad milion latarek, z czego 70 proc. w Polsce. Resztę w Unii Europejskiej, ale także np. w RPA czy Malezji.
System transportowy Trans.eu jest wprawdzie wirtualny, ale przy jego obsłudze pracuje na co dzień prawie 250 osób. Część z nich to informatycy firmy RST dostarczający oprogramowanie do platformy. Pozostali to pracownicy zarządzającej systemem spółki Logintrans, która ma 10 oddziałów na całym świecie. Jedni i drudzy pracują we Wrocławiu. Mało kto wie, że biznes miał swój początek w 1998 roku w Świdnicy, kiedy internet dopiero raczkował.- Po szkole spotykaliśmy się z kolegami i podejmowaliśmy pierwsze próby programowania. Siedzieliśmy przy komputerze całymi nocami i najlepsze pomysły przychodziły nam do głowy już nad ranem. Dlatego kiedy zakładaliśmy firmę, postanowiliśmy nazwać ją Rising Sun Technologies ("technologie wschodzącego słońca").Jednak odkąd firma stała się poważnym graczem na rynku IT, uznaliśmy, że nazwa może brzmieć infantylnie. Ostatecznie pozostał skrót RST. Pod tą marką pracują teraz nasi informatycy - wspomina Krzysztof Habowski, dziś 37-latek, który zarządza firmą od pięciu lat.Młodzi informatycy ze Świdnicy najpierw wymyślili grę komputerową. Później założyli kafejkę internetową, która po jakimś czasie przekształciła się w firmę działającą w garażu. Potem był czas pisania programu dla komisów samochodowych, a z czasem zaczęli pracę nad komunikatorem dla branży turystycznej. Komunikator Nettur działa do dziś. Po wprowadzeniu go na rynek informatycy ze Świdnicy zaczęli testować go w innych branżach. W końcu odkryli, że dużo większy potencjał niż turystyka ma branża transportowa. Polskie firmy są w niej potentatami na rynku europejskim.System Trans.eu powstał w 2003 roku i na początku był darmowy. Dziś można korzystać z niego w 20 językach. Stały abonament ma w nim 30 tysięcy firm.
Dr Michał Bieniek i jego firma Apeiron Synthesis są przykładem największej kariery, jaką ktokolwiek zrobił do tej pory w Dolnośląskim Inkubatorze Przedsiębiorczości.
W laboratorium na terenie Wrocławskiego Parku Technologicznego kilkunastu naukowców prowadzi badania nad produkcją katalizatorów metatezy olefin. Kilogram gotowego produktu do celów przemysłowych kosztuje 50 tys. euro. Laboratorium ma tylko 50 m kw. powierzchni, ale to wystarcza do wytworzenia 100 kg katalizatorów rocznie.
Michał Bieniek już w szkole podstawowej postanowił, że zostanie chemikiem, mimo że w rodzinie nie było takich tradycji. Po studiach zrobił doktorat w Instytucie Chemii Organicznej Polskiej Akademii Nauk. Jego opiekunem był Karol Grela, genialny chemik, który w wieku 38 lat dostał nominację profesorską. Michał Bieniek nie chciał jednak pójść w ślady sławnego mentora.
Wrocławskie katalizatory testuje obecnie kilkanaście firm na całym świecie. W zeszłym roku firma otworzyła dział marketingu w USA i podpisała umowę z dużym dystrybutorem w Ameryce. Teraz prowadzi negocjacje z kolejnym w Japonii.
Ogłoszenie Płatne
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze