asłynął między innymi publikacją tzw. "listy Jackiewicza" - wykazu prominentnych członków PO i ich rodzin zatrudnionych w spółkach skarbu państwa, głównie w KGHM
Od lat szefuje wrocławskim strukturom Prawa i Sprawiedliwości. W partii popiera go wiceprezes Adam Lipiński. Jackiewicz do niedawna kojarzony był z tzw. grupą młodych: Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego, wyrzuconych z partii za eskapadę do Madrytu, na którą wzięli z Sejmu zaliczkę na benzynę, a polecieli tanimi liniami lotniczymi. Jackiewicz też brał udział w tym wyjeździe. Do stolicy Hiszpanii poleciał jednak prywatnie i za własne pieniądze, co oszczędziło mu losu partyjnych kolegów.
Dawid Jackiewicz ma 42 lata. Jest absolwentem politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. W polityce dział od połowy lat 90. W 1997 r. po raz pierwszy, bezskutecznie ubiegał się o mandat posła z listy Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego. Do PiS wstąpił w 2001 r. i już rok później z jego ramienia został najpierw radnym, a w 2003 r. wiceprezydentem Wrocławia. Do Sejmu wszedł w 2005 r., a pod koniec rządów PiS, w roku 2007 objął stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa. Posłem wybierany był jeszcze dwukrotnie: w roku 2007 i 2011, jednak w 2014 zamienił fotel przy Wiejskiej na mandat eurodeputowanego.
Po utracie przez PiS władzy w 2007 r. i objęciu jej przez Platformę Obywatelską zasłynął publikacją tzw. "listy Jackiewicza" - wykazu prominentnych członków PO i członków ich rodzin zatrudnionych na intratnych posadach w spółkach skarbu państwa, głównie w KGHM.
W 2006 r. doszło do wypadku, w którym Jackiewicz, interweniując wobec mężczyzny, który wedle relacji żony posła miał wcześniej zaczepiać ją i syna w autobusie, uderzył go tak, że ten upadł, uderzył głową o krawężnik i zmarł kilka dni później w szpitalu. Poseł nie stanął jednak przed sądem, bo prowadząca w tej sprawie śledztwo prokuratura uznała, że w ten sposób bronił się przed próbującym go uderzyć napastnikiem. Zaskarżoną przez rodzinę ofiary decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa podtrzymał później sąd.
Zasłynął między innymi publikacją tzw. "listy Jackiewicza" - wykazu prominentnych członków PO i ich rodzin zatrudnionych w spółkach skarbu państwa, głównie w KGHM.
Od lat szefuje wrocławskim strukturom Prawa i Sprawiedliwości. W partii popiera go wiceprezes Adam Lipiński. Jackiewicz do niedawna kojarzony był z tzw. grupą młodych: Adama Hofmana, Mariusza Antoniego Kamińskiego i Adama Rogackiego, wyrzuconych z partii za eskapadę do Madrytu, na którą wzięli z Sejmu zaliczkę na benzynę, a polecieli tanimi liniami lotniczymi. Jackiewicz też brał udział w tym wyjeździe. Do stolicy Hiszpanii poleciał jednak prywatnie i za własne pieniądze, co oszczędziło mu losu partyjnych kolegów.
Dawid Jackiewicz ma 42 lata. Jest absolwentem politologii na Uniwersytecie Wrocławskim. W polityce dział od połowy lat 90. W 1997 r. po raz pierwszy, bezskutecznie ubiegał się o mandat posła z listy Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego. Do PiS wstąpił w 2001 r. i już rok później z jego ramienia został najpierw radnym, a w 2003 r. wiceprezydentem Wrocławia. Do Sejmu wszedł w 2005 r., a pod koniec rządów PiS, w roku 2007 objął stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa. Posłem wybierany był jeszcze dwukrotnie: w roku 2007 i 2011, jednak w 2014 zamienił fotel przy Wiejskiej na mandat eurodeputowanego.
Po utracie przez PiS władzy w 2007 r. i objęciu jej przez Platformę Obywatelską zasłynął publikacją tzw. "listy Jackiewicza" - wykazu prominentnych członków PO i członków ich rodzin zatrudnionych na intratnych posadach w spółkach skarbu państwa, głównie w KGHM.
W 2006 r. doszło do wypadku, w którym Jackiewicz, interweniując wobec mężczyzny, który wedle relacji żony posła miał wcześniej zaczepiać ją i syna w autobusie, uderzył go tak, że ten upadł, uderzył głową o krawężnik i zmarł kilka dni później w szpitalu. Poseł nie stanął jednak przed sądem, bo prowadząca w tej sprawie śledztwo prokuratura uznała, że w ten sposób bronił się przed próbującym go uderzyć napastnikiem.
Zaskarżoną przez rodzinę ofiary decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa podtrzymał później sąd.
Wszystkie komentarze