Hotel Grand w pobliżu Dworca Głównego został kupiony przez dewelopera. Ten ma przywrócić mu wygląd z czasów świetności. Podczas przebudowy okazało się jednak, że budynek jest w tak złym stanie technicznym, że się zawali, jeśli nie zostanie częściowo wyburzony.
TOMASZ PIETRZYK
W Hotelu Grand zostały rozebrane dwie górne kondygnacje. Teraz trzeba je będzie odtworzyć. Przebudowa rozpoczęła się kilka miesięcy temu. Inwestor, firma Rafin Deweloper, chce przywrócić zabytkowi wygląd z czasów międzywojennych, gdy był jednym z najwspanialszych hoteli we Wrocławiu. Uchodził wtedy za wizytówkę miasta i wspólnie z sąsiednim Hotelem Piast tworzył tzw. Bramę Wrocławia. Właściciel zapewniał, że przywróci historyczny charakter budynku. Jednak nie ukrywał, że ma w planach także jego gruntowną modernizację. Pod hotelem ma powstać parking podziemny, a na dachu budynku przewidziano SkyBar z widokiem na Dworzec Główny.
Greg / Grzegorz Górka
Pod koniec zeszłego roku z pl. Dominikańskiego zniknął biurowiec PZU. Stał tam od 1970 r. Wprawdzie w latach 90. został zmodernizowany, ale i tak nie pasował już do nowych budynków w sąsiedztwie. Odstawał pod względem estetycznym, ale był też niefunkcjonalny.
TOMASZ PIETRZYK
Remont by tego nie zmienił, bo - jak tłumaczył właściciel - nie zapewniłby on 'odpowiednich standardów obowiązujących na rynku nieruchomości ani optymalnego wykorzystania działki'. Latem 2017 r. zaczęła się więc rozbiórka. W miejsce wyburzonego budynku stanie nowy biurowiec.
MIECZYSŁAW MICHALAK
Był najwyższym wrocławskim budynkiem. Powstawał w latach 1974-1982. W 2007 roku został wyburzony, by w jego miejsce mógł powstać nowoczesny Sky Tower. Miał 125 m wysokości i 25 kondygnacji. Budynek należał do firmy Polska Technika Górnicza. Stąd jego nazwa. Został rozebrany kawałek po kawałku, mimo że szybciej byłoby go wysadzić. - Choć to metoda droższa i trwająca dłużej, przeważyły względy bezpieczeństwa - podkreślał osiem lat temu Rafał Gulka, ówczesny wiceprezes LC Corp, firmy która kupiła teren. - Kiedy dowiedzieliśmy się, jak taki wybuch musiałby być zorganizowany i jakie są zagrożenia z tym związane, daliśmy sobie spokój z tym pomysłem.
Maciej Świerczyński
Zastosowanie metody strzałowej było też problematyczne ze względu na konstrukcję Poltegoru. Marcin Miazga, szef firmy odpowiedzialnej za rozbiórkę tłumaczył: - Budynek ma w środku żelbetowy trzon, o ścianach grubości do 45 cm, połączony z obetonowanym stalowym szkieletem dwóch naw bocznych. Stal jest bardzo trudna do rozerwania materiałami wybuchowymi. Niosłoby to za sobą zbyt dużo zagrożeń i niewiadomych.
Ostatecznie sposób na Poltegor był taki: przy budynku stanął specjalny żuraw szynowy Preiner, który mógł wynieść na wysokość 100 m ładunek o masie 50 ton. Z jego pomocą na dach wieżowca trafiły dwie koparki o wadze 14 i 25 ton, każda wyposażona w systemy automatycznego bezprzewodowego sterowania. Przy użyciu młotów i szczęk hydraulicznych kruszyły stropy i ściany piętro po piętrze. Elementy stalowe i oś konstrukcji demontowali ludzie uzbrojeni w palniki acetylenowe. To co odcięli, zabierał żuraw. Gruz natomiast szybami windowymi zwożony był do kontenerów i wywożony.
Fot.Maciej Swierczynski / AG
Prace rozbiórkowe trwały od czerwca do końca października 2007 r. Poltegor burzyło na dwie zmiany (od godz. 6 do 22) 50 pracowników. Według Marcina Miazgi była to pierwsza rozbiórka tak dużego obiektu po II wojnie światowej.
Dziś w tym miejscu stoi centrum handlowe Magnolia. Wcześniej przez prawie sto lat działał tam wrocławski zespół targu bydła i rzeźni miejskiej. Zbudowano go w latach 1893-1897 według założeń berlińskiego architekta Georga Osthoffa, który miał już w dorobku projekty rzeźni dla Berlina i Duesseldorfu. To była wielka inwestycja. Kosztowała przeszło 10 mln marek. Na 38 ha powstały część administracyjna i handlowa. Na tę ostatnią składały się giełda z restauracją i tania jatka. W ramach kompleksu powstały też budynki mieszkalne, stajnia z wozownią, pomieszczenia do przechowywania zwierząt, rzeźnie i chłodnie. W tamtym czasie był to jeden z najnowocześniejszych tego typu zakładów w Europie.
Lata 1900-1905. Rzeźnia miejska widziana z ulicy Legnickiej. Fotopolska.eu
Podczas II wojny światowej zniszczone zostały budynki administracyjno-mieszkalne przy Legnickiej. Przetrwały jednak targ bydłem i rzeźnia właściwa. Podobnie jak dwie z pięciu rozległych hal targowych, obory, stajnie, ubojnie i zespół chłodni.
Według dr Piotra Gerbera, architekta i historyka architektury, wrocławska rzeźnia 'to jeden z najciekawszych przykładów architektury przemysłowej końca XIX wieku w Polsce'. Tylko nieliczni mogli go jednak oglądać. W PRL wstęp na teren kompleksu był pilnie strzeżony, bo mięso było artykułem strategicznym.
W 1999 r. ówczesny architekt miejski Maciej Dobrowolski zgodził się na wyburzenie budynków. W sierpniu z taśmy produkcyjnej zjechały ostatnie kiełbasy. Stara rzeźnia przy ul. Legnickiej została zrównana z ziemią. Decyzja o jej wyburzeniu zapadła mimo licznych protestów. Sprzeciwialiśmy się temu na łamach naszej 'Gazety'. W obronie kompleksu stanęli także polscy i zagraniczni specjaliści - architekci, historycy sztuki, konserwatorzy zabytków.
Noclegi można tam było rezerwować od 27 kwietnia 1970 r. Był to pierwszy wybudowany po wojnie hotel we Wrocławiu. Mieścił się na ówczesnym pl. Dzierżyńskiego (dziś to pl. Dominikański). Nazwę zawdzięczał sąsiadującej z nim Panoramie Racławickiej. Gościli tam m.in. Maryla Rodowicz, Helena Vondrácková i Jan Himilsbach.
Fotopolska.eu
W hotelu toczyło się bujne życie towarzyskie. Dlatego całe dwie pierwsze kondygnacje zajmowały kawiarnia, drink bar i restauracja. Dopiero na kolejnych pięciu piętrach były pokoje 1- lub 2-osobowe i apartamenty, dla w sumie 220 gości.
Fotopolska.eu
Panorama działała do 1999 r. Niemiecka firma ECE kupiła hotel i zleciła rozbiórkę budynku. Zastąpiła go otwarta w sierpniu 2001 r. Galeria Dominikańska. Obok niej powstał też nowy hotel Mercure-Panorama, który pierwszych gości przyjął w grudniu 2000 r. Orbis zatrudnił tam większość pracowników starej Panoramy, zwolnionych po wyburzeniu hotelu.
Fotopolska.eu
12 maja 2002 r. po południu przy ul. Pułaskiego zakończyła się rozbiórka ostatniej z przeznaczonych do wyburzania kamienic. - Stało się to półtora miesiąca przed planowanym końcem robót - cieszył się Krzysztof Kiniorski, ówczesny rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Komunikacji.
Fot. Bartłomiej Sowa / AG
Odetchnęli też kierowcy, którzy z powodu prac przy Pułaskiego jeździli objazdami. Od początku kwietnia wyłączane były kolejne fragmenty ulicy - najpierw na wysokości ul. Worcella, potem Komuny Paryskiej i wreszcie odcinek od Kościuszki do Małachowskiego.
Fot. Bartłomiej Sowa / AG
Do rozebrania ponad 20 kamienic, zabudowań gospodarczych i garaży przymierzano się już jesienią 2001 roku. Trzeba było je zburzyć ze względu na bezpieczeństwo. Opuszczone po powodzi budynki groziły zawaleniem, a do środka często wchodzili bezdomni czy bawiące się dzieci.
Fot. Bartłomiej Sowa / AG
Rozpoczęte w marcu prace rozbiórkowe, wycenione na blisko 2 mln zł, przeprowadziło Przedsiębiorstwo Usługowo-Rozbiórkowe 'Lewiatan'.
W miejsce kamienic zbudowano nowe bloki. Przeniesiono też torowisko tramwajowe ze środka jezdni poza jej obręb.
Fot. Bartłomiej Sowa / AG
666
W marcu 2013 roku wysadzony został prawie stuletni silos zbożowy koło dawnego młyna przy ul. Krzywoustego. Najpierw potężne nożyce o nacisku 160 ton podzieliły budynek na trzy części. Następnie pirotechnicy podłożyli pod konstrukcję 50 kg materiału wybuchowego.
Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta
W Młynie Sułkowice miało powstać dwukondygnacyjne centrum wystawiennicze o powierzchni 45 tys. m kw.
PRL-owska konstrukcja była zbudowana zbyt nisko nad jezdniami. Efekt był taki, że często zahaczały o nią samochody ciężarowe. Była z tego powodu uszkodzona. Dlatego zapadła decyzja, by ją wyburzyć.
Fotopolska.eu
Prace rozpoczęły się w grudniu 2006 r. Nie obyło się bez komplikacji. Już w listopadzie wykonawca, kielecka firma Spurek, usunął szyby z budynków i odłączył media. Dalszą rozbiórkę wstrzymał jednak nadzór budowlany. - Ponieważ Spurek nie dochował zasad bezpieczeństwa - tłumaczyła Izabela Czuban, ówczesny rzecznik prasowy Zarząd Zasobu Komunalnego.
Fotopolska.eu
Dlatego ciężki sprzęt wjechał na plac dopiero miesiąc później. - Rozbieramy konstrukcję za pomocą koparki z nożycami kruszącymi, tniemy płyty żelbetowe piłami diamentowymi i dźwigiem ładujemy odcięte kawałki na ciężarówki - mówił w 2006 r. Sławomir Spurek, szef firmy.
Rozbiórka kosztowała około 500 tys. zł.
Fotopolska.eu
Obecnie u wlotu w ul. Piotra Skargi stoi biurowiec wybudowany przez firmę Skanska. Inwestycja prowadzona była w latach 2013 - 2015. Tymczasem, by zrobić miejsce na jej realizację, już w 2001 r. ruszyło wyburzanie najstarszej drukarni w mieście, która działała tam od 1883 r. Przed wojną drukowano tam 'Breslauer Neueste Nachrichten'.
Fot. Krzysztof Rak / AG
Pierwszy polski tekst 12 maja 1945 r. złożyli jeszcze niemieccy zecerzy. Była to odezwa prezydenta Wrocławia dr. Bolesława Drobnera do mieszkańców. Skład trzeba było prawie w całości powtórzyć z powodu ogromnej liczby błędów. - Jeszcze w latach 70. wykorzystywaliśmy niemieckie stanowisko do robienia plakatów. Odrywaliśmy tylko kropeczki z ä lub ü. Pierwszym wydrukowanym w zakładach w styczniu 1946 r. polskim tygodnikiem ilustrowanym był 'Nasz Wrocław'. - Tylko tu były odpowiednie maszyny do druku prasy - zapewniał zastępca dyrektora drukarni Janusz Skórski. - Drukowaliśmy ponad 40 tytułów. Papier był jednak specjalnie przydzielany z Warszawy po przedstawieniu odpowiedniego planu wydawniczego. W drukarni osobny pokój miała cenzura. Na każdej zmianie siedział jeden cenzor. - To były piękne czasy. Dzięki cenzurze cały czas coś się działo - wspominał Martyniak. Pamięta, jak na wiosnę 1981 r. 'Wieczór Wrocławia' ukazał się z białą plamą na pierwszej stronie. - To był protest przeciwko temu, że cenzura nie pozwoliła puścić tekstu o pobitych działaczach 'Solidarności' - tłumaczył Skórski. - Dziennikarz napisał duży artykuł, cenzor ściął go do krótkiej notki, że Bartoszcze i Rulewski zostali pobici przez nieznanych sprawców. Dziś ten numer 'Wieczoru' jest białym krukiem na rynku - dodał.
Fot. Krzysztof Rak / AG
Często się zdarzało, że artykuły były zdejmowane z gazety w ostatniej chwili. Autorzy uznawali, że po interwencji cenzury tekst nie nadaje się do druku. - Ile to trzeba było mieć sprytu, żeby móc napisać to, co się chciało. Wtedy czytało się między wersami - opowiadał.
Składano tam także naszą gazetę.
Dzięki przebudowie to jeden z najładniejszych budynków we Wrocławiu. Żeby teatr wyglądał, jak wygląda, najpierw trzeba było wyburzyć to, co przez lata go szpeciło.
FOT. MACIEJ SWIERCZYNSKI / AGENCJA GAZETA
Modernizacja Capitolu rozpoczęła się w pierwszej połowie 2011 r. od rozbiórki wszystkiego co powojenne w otoczeniu zabytku, czyli dawnego klubu Ośrodek, garaży i przybudówek. Po zakończeniu tych prac z teatru pozostała tylko historyczna część wzniesiona w 1929 r. Następnie dobudowano do niej przeszklony hol, powiększono scenę i zaplecze techniczne. Realizacja inwestycji zakończyła się pod koniec 2013 r.
Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
Dawniej urzędowało tam dowództwo obrony Dworca Głównego. Obiekt z lat 30-tych ubiegłego wieku został wyburzony, by w jego miejsce mógł powstać biurowiec. Nieruchomość od PKP w 2013 roku kupił deweloper Echo Investment.
Fot. Autorska Pracownia arch. Macieja Małachowicza
Najprawdopodobniej schron zbudowany został w latach 1935-39. Dokładna data nie jest znana, bo badaczom nie udało się dotrzeć do żadnej dokumentacji. Najstarsze zdjęcie schronu, jakie się zachowało, wykonane zostało dopiero w 1947 roku.
Fot. Magda Nogaj
Schron był długi na 60 metrów i szeroki na 21, a jego żelbetowe ściany miały grubość trzech metrów. Był wyjątkowy, bo zachował się z niemal kompletnym wyposażeniem. W budynku znajdowały się maszynownie wentylatorni, sanitariaty, umywalnie, a nawet kantyna, gdzie przygotowywane były posiłki.
Fot. Magda Nogaj
Tabliczki na ścianach informowały również o tym, że w schronie była kancelaria tajna, a także pomieszczenia biurowe. Schron przy dworcu miał zabezpieczać wojenne funkcjonowanie kolei. Mogło przebywać w nim kilkadziesiąt osób: wojskowi, funkcjonariusze kolei, służby łączności, pracownicy techniczni do usuwania wszelkich awarii, a także gońcy do roznoszenia rozkazów.
Budynek był wpisany do ewidencji zabytków, ale został z niej usunięty. Nie było go również w rejestrze zabytków.
MIECZYSŁAW MICHALAK
Działka o powierzchni 1,26 hektara została kupiona za 15,25 mln zł. Powstaje na niej biurowiec Sagittarius Business House.
Od strony ul. Piłsudskiego również znajdował się schron, w tym przypadku przeciwlotniczy, również z lat 30. ubiegłego wieku. Znajdował się pod placem przy wejściu głównym na dworzec. Przez lata PKP wynajmowały tam pomieszczenia kupcom. W 2010 roku spółka zdecydowała się go wyburzyć przy okazji modernizacji dworca. Powstał tam podziemny parking. Podziemna betonowa konstrukcja wysadzana była za pomocą amonitu. - To materiał wybuchowy używany w górnictwie - mówił Marek Łukowski, kierownik robót strzałowych.
Schron nie wyleciał w powietrze podczas widowiskowej eksplozji, tylko wysadzany był po kawałku, bo jak przyznali pirotechnicy, konstrukcja nie do końca była zbadana. - Po odkopaniu schronu spod półtorametrowej warstwy ziemi okazało się, że niektórych jego elementów nie ma na planach. To jakieś kanały wentylacyjne czy tunele komunikacyjne. Sami nie wiemy, co jeszcze możemy tam znaleźć - tłumaczył Łukowski. - Poza tym wybuchy muszą być bezpieczne, a obok chodzą ludzie i jeżdżą tramwaje.
Schron przeciwlotniczy przy Dworcu Głównym. Rozebrany został w październiku 2010 r. Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Gazeta
Bunkier nie był łatwy do wysadzenia, bo miał ponad 5 tys. m sześc. powierzchni i ściany grubości od 3 do nawet 12 m. - Na dodatek pirotechnicy nie wiedzieli, jakiej klasy to beton i czy przypadkiem nie jest zbrojony. Szacowali, że do wysadzenia bunkra będą potrzebowali około 3,5 tony materiałów wybuchowych.
O eksplozjach ostrzegały przechodniów tablice rozwieszone wokół placu. By ograniczyć rozrzut odłamków, bunkier przykrywany był specjalnymi gumowymi matami. Każdy wybuch poprzedzany był syrenami alarmowymi. Do tego na ulice przy dworcu wychodziły wyposażone w chorągiewki patrole i na kilkadziesiąt minut wstrzymywały ruch pieszy i samochodowy.
W połowie lat 90-tych miasto postanowiło zlikwidować handel na pl. Wolności i uporządkować teren. Kupcy zostali przeniesieni na obrzeża centrum. Przy ul. Zielińskiego dostali teren o powierzchni około 8 tys. m kw. W 2013 roku było tam 330 straganów, gdy władze Wrocławia zdecydowały, by kolejny raz przenieść targowisko.
Fot. Magdalena Nogaj
Wrocławskie Stowarzyszenie Kupców wybudowało w sąsiedztwie pasaż handlowy i zleciło zniszczenie starych stoisk i posprzątanie działki. Latem 2013 r. na plac wjechały spychacze i koparki. Zaczęły burzyć stragany. Zgniatały resztki dykty, blachy falistej, inne śmieci i usypywały z nich sterty. Całość ładowana była potem do kontenerów i wywożona.
W miejsce dawnego targowiska ma wkrótce powstać nowa siedziba sądu apelacyjnego.
Fot. Magdalena Nogaj
Fot. Magdalena Nogaj
Biurowiec przy pl. Jana Pawła II wybudowany został na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Otwarty został oficjalnie w 1967 roku. Mieściły się tam Zakłady Badawcze i Projektowe Cuprum. W latach 90-tych zaczęły się tam wprowadzać inne firmy. Budynek utrzymywany był z wynajmu pomieszczeń i powierzchni reklamowej. Na jego elewacji wisiał największy w Polsce baner. Między innymi z tego powodu wielu wrocławian uważało budynek za wyjątkowo szpetny. Coraz gorzej pasował do odnawianego centrum.
MIECZYSŁAW MICHALAK
Do tego najemcy zaczęli narzekać na zły standard. W Cuprum nie było klimatyzacji i podziemnego parkingu, ale nawet tak niezbędnego wyposażenia jak zasilanie awaryjne czy czujniki dymu. Dlatego właściciel podjął decyzję o wyburzeniu biurowca. Pod koniec kwietnia 2015 r. usunięte zostały wszystkie szyby z okien. Następnie specjalny dźwig wyposażony w wiertło od góry zaczął wyburzać ściany. Znikały piętro po piętrze, tak że pod koniec maja z budynku została już tylko kupa gruzu.
FOT . WOJCIECH NEKANDA TREPKA
W miejsce PRL-owskiego biurowca miał być wybudowany kompleks biurowo-usługowy Cuprum Square. Inwestor zapewniał, że będzie gotowy najpóźniej w pierwszej połowie 2018 roku. Jednak budowa do dziś nie nie rozpoczęła. Po Cuprum został tylko pusty plac.
Po zaledwie tygodniu prac rozbiórkowych w kwietniu 2015 r. z dworca autobusowego przy ul. Suchej nic nie zostało. Na terenie budowy piętrzyły się jedynie góry gruzu, kabli, szkła i innych resztek wyburzonego budynku. Odsłonił się za to widok, jakiego wrocławianie i przyjezdni nie widzieli od ponad 20 lat.
FOT . WOJCIECH NEKANDA TREPKA
Stary dworzec wybudowany został w 1994 r. Wzniesiono go w miejsce dawnego parku zwanego małpim gajem i na ruinach zniszczonego podczas drugiej wojny światowej kościoła Zbawiciela. Budowa trwała prawie 20 lat. Wyburzanie natomiast zaledwie tydzień.
Nikt z powodu rozbiórki raczej nie płakał, bo był to jeden z najbrzydszych obiektów w mieście. Po tym jak koparki kawałek po kawałku zrównały go z ziemią, plac, na którym stał budynek, wyglądał jak pobojowisko.
FOT . WOJCIECH NEKANDA TREPKA
Teraz przy ul. Suchej stoi galeria handlowa Wroclavia. W jej podziemiach znajduje się nowych dworzec autobusowy.
TOMASZ PIETRZYK
W listopadzie 2016 roku zaczęło się wyburzanie starych biurowców, które stały obok urzędu miejskiego przy placu Nowy Targ.
TOMASZ PIETRZYK
Obecnie nie ma już śladu po Navicentrum. Zniknął też budynek Polskiej Żeglugi Śródlądowej, tzw. Naviga, przy ul. Wita Stwosza.
TOMASZ PIETRZYK
Pierwszy wybudowany został w 1968 r. według typowego projektu przywiezionego z Warszawy. Drugi zaprojektowało wrocławskie Komunalne Biuro Projektów i stanął w latach 1971-72.
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
Teren kupiła spółka Linarite Company i stawia tam teraz nowoczesny biurowiec Nowy Targ. Inwestycja ma się zakończyć w lipcu 2019 r. Zobacz wizualizacje nowego budynku
W grudniu 2016 roku rozpoczęła się rozbiórka szkieletora przy ul. Kolejowej. Prace trwały pół roku. Budynek długo był szpetną wizytówką Wrocławia. Złowieszcza ruina witała każdego, kto wjeżdżał pociągiem do miasta.
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
Miał tam powstać parking, ale inwestycja nigdy nie została ukończona. Przez lata zmieniali się tylko właściciele obiektu i pomysły, jak go zagospodarować. Ostatecznie budynek kupiła spółka Tree Capital i uzyskała zgodę na jego rozbiórkę. Zadeklarowała, że chce tam postawić budynek biurowo-usługowy. Dokładny projekt biurowca jeszcze nie jest znany.
Wszystkie komentarze