W szczytowym okresie na placu budowy elektrowni pracowało około 10 tysięcy osób
Praca przy budowie w tamtych czasach nie była łatwa. Brakowało przede wszystkim maszyn, a najczęściej używanym narzędziem była taczka.
- Cały beton użyty do budowy elektrowni przenosiliśmy taczkami - wspomina Kucharski.
- Problemem były też skały w fundamentach, które trzeba było rozbijać. To była ciężka praca. Nieraz w soboty pracowało się po dziesięć godzin, a w niedziele po siedem. Na pewno uprzyjemniali ją ludzie, najwięcej ich było chyba z Warszawy. Ja już po trzech miesiącach zostałem brygadzistą i miałem pod opieką dwudziestu ludzi. To była dobra ekipa.
Problemem dla pracowników były także mieszkania. Na początku dostali tylko małe kwatery. Kucharski zamieszkał w Jędrzychowicach. Mieszkał tam z żoną i czwórką dzieci.
- Potem dostałem od państwa normalne mieszkanie, ale oddałem je synowi, który zaczynał nowe życie - opowiada.
Wszystkie komentarze