Po ślubie na Euro
- Byliśmy już we Wrocławiu rok temu, podczas wakacji - mówi Greg Dinsley z Dublina, który przyjechał do Polski ze swoją żoną, Nadią Loscher. Mistrzostwa Europy to ich miesiąc miodowy.
Greg i Nadia to niejedyni Irlandczycy we Wrocławiu. Ubranych na zielono kibiców można spotkać wieczorem w pubach na placu Solnym. Świetnie się bawią, śpiewają tradycyjne 'Rocky Road to Dublin' i chętnie pozują do zdjęć.
- Irlandczycy, którzy kibicują z Wrocławia, to w większości osoby, które tu mieszkają - tłumaczy Greg. Na mistrzostwa przyleciał razem ze swoją żoną tuż po ślubie. Czy oglądanie meczu przy piwie może być romantyczne? Greg i Nadia są przekonani, że tak - oboje kochają piłkę nożną, a Wrocław to według nich idealne miejsce na wakacje.
- Byliśmy tu w zeszłym roku i bardzo nam się podobało, dlatego chętnie wróciliśmy. Przed pierwszym wylotem do Polski znajomy pytali, dlaczego wybieramy kraj na końcu świata. Odpowiadaliśmy: a dlaczego nie? Wrocław jest piękny, to przyjemność spędzać tu czas. Uwielbiam wasze pierogi! Wczoraj zjadłem ich tyle, że rozbolał mnie brzuch.
Chociaż ich drużyna jeszcze nie grała, to od piątkowego wieczoru chodzą tylko w zielonych koszulkach z flagą Irlandii. Para przyleciała do Polski samolotem, tak jak większość kibiców z Wysp. To najtańszy i najszybszy sposób, a połączenia do Wrocławia są jednymi z najwygodniejszych. Greg i Nadia zatrzymali się w mieszkaniu znajomych, niedaleko Rynku. Z okna mają widok na Sky Tower, który bardzo im się podoba.
Zwiedzili już Warszawę, Gdańsk i Kraków. - Nie wynajmowaliśmy samochodu, bo podróż pociągiem jest tańsza i wygodniejsza - mówi Greg.
Wszystkie komentarze