'SZ' obszernie relacjonowała wydarzenia nocy z 9 na 10 listopada. Repr. za 'Wrocławscy Żydzi 1850-1944' Macieja Łagiewskiego
'Jak Wrocław rozliczył się z Żydami' - wyliczała 'Schlesische Zeitung'
Potem zaczęły się aresztowania. Zatrzymywano zarówno osiemdziesięcioletnich starców, jak i czternastoletnie dzieci. Tausk wspomniał w dzienniku o aresztowaniu lekarza, Nathana Salomschina, człowieka sześćdziesięcioletniego, cierpiącego na ciężką kolkę nerkową. "Trzymano go na nogach przez 11 godzin razem z około 500-600 aresztowanymi na obu podwórzach więziennych w gmachu Prezydium policji. Kazano im ręce zabijać dla rozgrzewki i chodzić w kółko" - pisał Tausk.

Fotopolska.eu
Nic dziwnego, że wielu spośród zatrzymanych umierało. "Właśnie dzisiaj dowiedziałem się o śmiertelnym ataku serca, jakiego doznał na posterunku policji 66-letni Alfred Oschinsky, ojciec mego znajomego Arno. Obaj do niedawna posiadali we Wrocławiu pierwszorzędne przedstawicielstwo meblowe, powstałe przed około 40 laty" - napisał w dzienniku Tausk.
Policja wywlekała Żydów z mieszkań, zatrzymywała na ulicach i w szpitalach. Do Buchenwaldu wywieziono lekarzy, asystentów, męski personel i wszystkich zdolnych do marszu pacjentów szpitala żydowskiego na Krzykach. Dr Gradenwitz - jeden z najbardziej lubianych wrocławskich lekarzy, chrześcijanin - zastrzelił się na oczach policjantów. Gdy chowano go na cmentarzu Grabiszyńskim, zjawiło się gestapo i aresztowało jedynego, 75-letniego mężczyznę w kondukcie pogrzebowym.
"Aresztowano między innymi żydowskich żałobników i grabarzy, setki pozbawionych pracy żydowskich przedstawicieli handlowych, komiwojażerów i pracowników sklepowych, którzy byli zatrudnieni w miejskim zakładzie rąbania drzewa (13 tygodni obowiązkowej pracy) i których zabrano z pracy i wywieziono. Aresztowano na ulicy niezliczone setki Aryjczyków czyniących jakieś krytyczne uwagi. Aresztowano chrześcijańskich duchownych wszystkich wyznań, którzy wznosili modły błagalne za Żydów" - notował Tausk.
Wszystkie komentarze