27 kwietnia 2010. Zagłębie Lubin - Śląsk Wrocław 1:1 (0:0)
- Jeden mnie trzymał, a drugi bił - opowiadał Piotr Waśniewski, prezes zarządu Śląska. Wcześniej na jego piłkarzy poleciały z trybun kamienie. Z kolei pseudokibice z Wrocławia w drodze na mecz atakowali samochody z kibicami ubranymi w barwy Zagłębia Lubin.
Mecz w Lubinie między Śląskiem a Zagłębiem zakończył się remisem 1:1. Prezes Śląska Piotr Waśniewski 25 minut po spotkaniu wszedł do toalety pod lożą VIP-ów. - Było tam dużo ludzi. Nagle usłyszałem coś, co zapamiętam do końca życia. Jeden z kibiców krzyknął: "Jak to jest być szmatą z Wrocławia?" - opowiadał. - Potem zostałem zaatakowany przez dwóch ludzi ubranych w barwy Zagłębia. Jeden mnie przytrzymał, a drugi chciał uderzyć głową w nos, ale uchyliłem się i dostałem w czoło.
Napastnicy nie zdążyli dotkliwiej go pobić, bo szybko w toalecie pojawili się policjanci po cywilnemu. Złapali jednak tylko jednego sprawcę, drugi zbiegł. Został ujęty dopiero nazajutrz rano. Bandyci mieli 37 i 38 lat.
Jerzy Koziński, prezes Zagłębia Lubin: - Jest mi przykro, że prezesa Śląska spotkało na naszym stadionie coś takiego. Już go przeprosiłem i obiecałem, że wobec sprawców zostaną zastosowane maksymalnie długie zakazy stadionowe. Na pewno nie będziemy takich wybryków tolerować. Nie spodziewaliśmy się, że dojdzie do takich zajść. Ale nasza loża VIP-ów jest, niestety, na razie taką tylko z nazwy. Prawdziwa dopiero zostanie oddana do użytku. Na kolejnym meczu tymczasowo postawimy toaletę w namiocie dla VIP-ów.
Osobne oświadczenia potępiające sprawców zajścia wydały władze Zagłębia i KGHM - właściciela lubińskiego klubu.

Do awantur w Lubinie dochodziło już na długo przed meczem. Kibice z Wrocławia, wjeżdżając do Lubina, bili przechodniów ubranych w barwy Zagłębia. - Zatrzymaliśmy pięciu mężczyzn, którzy próbowali zdemolować samochód i pobić jego pasażerów, kibiców Zagłębia - mówił asp. Kamil Rynkiewicz z biura prasowego dolnośląskiej policji. Szalikowcy Śląska zdemolowali też kilka aut. A potem około 300 z nich próbowało dostać na stadion bez biletów.
Z kolei pseudokibice z Lubina odpalili na stadionie race i spalili flagę Śląska. - Uważam, że organizacja meczu była skandaliczna. Odpalając race i paląc flagi, złamano prawo. I nikt na to nie reagował, a spiker zamiast tonować emocje, tylko je podgrzewał. [Proszę zgasić to ognisko, bo mogą się spalić krzesełka" - apelował jedynie do widowni - red.]. To, co zdarzyło się po meczu, było tylko konsekwencją tego, co miało miejsce w jego trakcie. Wyślemy stosowne pismo w tej sprawie do prowadzącej rozgrywki spółki Ekstraklasa SA - mówił Waśniewski.
Prezes Śląska nie miał jednak wątpliwości, że na atmosferę meczu wpływ miało zachowanie wrocławskich chuliganów, którzy atakowali przechodniów: - Łamanie prawa jest zawsze łamaniem prawa, niezależnie od tego, kto się tego dopuszcza. Tyle że za bezpieczeństwo na stadionie odpowiedzialny jest organizator, a na ulicach o porządek musi dbać policja. Jeśli zdarzały się tam chuligańskie wybryki z udziałem naszych kibiców, to powinni być oni wyłapani i osądzeni.
Bramki: 1:0 - Ilijan Micanski (78.) 1:1 - Sebastian Mila (89.)
Zagłębie: Isailović - G. Bartczak, Stasiak, Reina, Costa Ż - Hanzel (83. Dinis), M. Bartczak, Ekwueme Ż, Micanski, Kędziora (71. Błąd Ż Cz) Traore (88. Rymaniak)
Śląsk: Kelemen - Socha Ż, Celeban (27. Łukasiewicz), Pawelec, Wołczek Ż - Madej (61. Sotirović), Sztylka, Dudek, Mila Ż, Ćwielong - Szewczuk (90. Ulatowski)
Wszystkie komentarze