Wystrój jest przyjazny, jasną salę wypełniają stoliki ustawione na tyle daleko od siebie, że goście się nie przekrzykują, a obsługa jest miła i kompetentna. Za tajską kuchnię odpowiadają kucharze szkoleni przez szefów kuchni z Tajlandii. Królują oryginalne składniki: - Sprowadzamy tajską bazylię, miętę, kolendrę - mówi manager lokalu Monika Stanisławska.
Fot. Kamila Kubat / Agencja Gazeta
Owoce morza, ryby, mięsa i warzywa możemy zamówić tu na przykład w wersji grillowanej, prosto z gorącej płyty zwanej teppan - pokaz robienia tych dań to kulinarny show. W grupie jedzeniowych rytuałów mamy też shabu-shabu: na stole pojawia się kociołek z korzennym bulionem, potem lądują w nim wybrane dodatki (mięso, ryby, warzywa), które chwilę się gotują i... smacznego.
W ogóle karta dań wygląda imponująco, bo są w niej orientalne przekąski(16-29 zł), sałatki (18-48 zł) i zupy (9-32 zł), wśród ryb tuńczyk, dorada, okoń morski i miecznik, a także ośmiorniczki i wołowina z Argentyny i Brazylii. Jest też ta słynna z Kobe i świeże homary (cena ich zależy od ceny zakupu przez lokal). Lokal organizuje cyklicznie Noce Sushiżerców, kiedy za z góry ustaloną cenę można jeść ile dusza zapragnie.
Mahi Mahi to też jedyny lokal w Europie Środkowej, gdzie zjemy świeżo tarty korzeń wasabi (porcja 15 zł): - Kilo korzenia kosztuje 2,5 tys. zł, ale to zupełnie inny smak od pasty, którą podaje się do sushi - mówi Stanisławska.
Oczywistym jest, że oryginalność przepisów i składników wymusza ceny raczej z wyższej półki, ale za taką jakość warto zapłacić.
Poza tym Maki Sakata zaprasza też na zestawy lunchowe (godz. 12-16) i happy hours, w których orientalnych dań spróbujemy za zdecydowanie niższe ceny.
Maki Sakata, ul. Świdnicka 5 (wejście od ul. Ofiar Oświęcimskich), tel. 71 729 93 95. Czynne: niedziela-poniedziałek 12-22, wtorek-sobota 12-23.
Wszystkie komentarze