We wtorek (9 lutego) chwilę przed północą pracownicy schroniska dla zwierząt oraz wolontariusze wrocławskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami odebrali z mieszkania na Gądowie Małym prawie 40 kotów. - Ten koszmar trwał miesiącami. Nie dało się wytrzymać smrodu, jaki wydobywał się z tego mieszkania - mówią sąsiedzi. W trakcie interwencji właścicielka zwierząt zagroziła popełnieniem samobójstwa. Interweniowały policja i pogotowie.
Kota sąsiadki włożył do pralki i uruchomił ją. Innego wciskał do piekarnika, przypalał mu ogon, wkładał długopis do uszu i odbytu. Sąd skazał w środę 22-letniego Damiana P. na dwa lata bezwzględnego więzienia i 4 tys. zł grzywny.
W okolicach Kiełczowa i Psiego Pola zaginęła kotka Popcia. Właściciele szukają jej na Facebooku. Dla znalazcy przewidzieli wysoką nagrodę.
- Każdy widok umęczonego przez człowieka kota zostawia w nas ślad. Czasami mam ochotę wszystko rzucić i odpuścić. Ale później dostaję zdjęcia kotów, które wróciły do życia i leżą na kanapie brzuchem do góry albo śpią z nowym właścicielem - opowiadają miłośniczki kotów. Nie raz są wyzywane, by zajęły się pomaganiem dzieciom
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.