Park Południowy położony jest na wrocławskim Borku, między willowym osiedlem, towarową obwodnicą Wrocławia a ulicami: Ślężną i Powstańców Śląskich.
- Urodziłem się we Wrocławiu i na Borku mieszkam od urodzenia, to najbliższy mi park - mówi Filip Matusiak, społecznik i były radny osiedlowy na Borku.
Matusiak przypomina o początkach zielonego założenia, które sięga lat 70. XIX wieku i od początku nazywało się parkiem Południowym (niem. Südpark). Na środku od początku znajduje się staw, a od 2004 r. stoi tam pomnik Fryderyka Chopina. Obok prowadzi jedna z głównych wrocławskich dróg rowerowych, łącząca miasto z gminą Kobierzyce wzdłuż ul. Powstańców Śląskich i al. Karkonoskiej.
- Park został ufundowany przez Juliusa Schottländera i oddany w użytkowanie miastu za darmo, pod warunkiem że nigdy nie zostanie sprywatyzowany - mówi Matusiak. - Został urządzony na dość małej powierzchni, ale przez ukształtowanie terenu udało się zrobić przestrzeń, która robi wrażenie przestrzenne także po 150 latach. Są zakamarki, gdzie jest trochę dzikszej przyrody, choć nie tyle co w parku Grabiszyńskim. Spełnia też funkcję rekreacyjną.
Czytaj też: Tereny zielone we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku: piękne, potrzebne, zagrożone
Niestety, nie wiadomo, czy park utrzyma się w obecnej formie w najbliższych latach. Prognozy są pesymistyczne.
Matusiak: - Park zmienia się przez kryzys klimatyczny, przez wichury i stosunki wodne. Corocznie znika kilka drzew. Pojawiają się nowe nasadzenia, ale poczekamy długo, zanim one urosną, no i nie wiadomo, czy to się uda.
Żeby uratować drzewa z parku Południowego przed suszą, trzeba by np. zainwestować w drogi system nawadniający. To jednak niejedyne zagrożenie dla zabytkowego parku (wpisanego w 1995 r. do rejestru zabytków).
- Park kiedyś się składał z trzech części: rekreacyjnej, sportowej w kortach przy ul. Pułtuskiej i ogrodniczej, w miejscu gdzie obecnie znajduje się pętla tramwajowa - przypomina Matusiak.
Według aktywistów, zagrożona jest część sportowa. Ten obszar wrocławski magistrat chce przekazać spółce Spartan, która ma tam zbudować halę.
- Jest to złamane zobowiązanie miasta wobec Schottländera. Rośnie tam 100 dębów, a w ich koronach ma stanąć hala do tenisa. Najlepszy arborysta we Wrocławiu, Piotr Tyszko-Chmielowiec, stworzył ekspertyzę i z niej wychodzi, że te drzewa uschną dużo szybciej niż bez tej hali, z balonem dmuchanym - mówi aktywista.
Petycję w sprawie zatrzymania budowy podpisały trzy tysiące mieszkańców. Również w konsultacjach uczestnicy byli przeciw. Jednak urzędnicy nadal chcą realizować inwestycję.
Czytaj też: Drzewa pod topór, leśne łąki pod młotek. Ludzie ratują Las Mokrzański, zielone płuca Wrocławia
W maju wspólnie z czytelnikami "Gazety Wyborczej" wybierać będziemy najważniejsze, najpiękniejsze i najbardziej godne ochrony tereny zielone Wrocławia i Dolnego Śląska. Do 8 maja czekamy na propozycje od czytelników. Możecie zgłaszać parki, ogrody, lasy, łąki, aleje drzew. Zdjęcia i uzasadnienia oraz opisy dojazdu rowerem mile widziane.
Zachęcamy czytelników do zgłoszeń pod adresem mateusz.kokoszkiewicz@wroclaw.agora.pl lub w wiadomości prywatnej na Facebooku Wyborcza.pl Wrocław.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Jacuś to wie ? zostały mu miesiące i próbuje się nachapać, ile wlezie.
Piekny Jacek porządzi, owszem. Znów będzie sytuacja: albo on, albo PIS. I znów go wybiora.
Póki nie ma sensownej opozycji w mieście, póty miasto będzie gniło.
Ja również, jestem ogromnie zawiedziona.
Ale i tak znów zagłosują.
Albo on albo PIS.
Widzisz jakąś sensowną opozycję w miescie?
No własnie. On to wie i dlatego jest taki bezczelny.
Park Poludniowy zagrożony przez kryzys klimatyczny.
Czytam takie brednie i nie wierzę, ze publikuje je tak szanowany tytuł.