Browar w Sobótce-Górce powstał w 1817 roku, a założył go baron Ernst von Lüttwitz. Jak opisywał historyk dr Grzegorz Sobel, jako pierwszy na Śląsku produkował udane piwo bawarskie, co było prawdziwym przełomem produkcji na tym terenie.
Joanna Lamparska pisała dla "Wyborczej", że wraz z rozwojem firmy powoli powstawały też skalne piwnice do leżakowania piwa.
CZYTAJ TEŻ: Luksusowe mieszkania zamiast kamienic zniszczonych podczas oblężenia Festung Breslau. Odbudowa po 76 latach
"Potężne leżakownie wykute w granicie wyglądają trochę jak dzieło grafika komputerowego, który chce do nich wpuścić bohatera swojej gry albo komnaty podziemnego zamku. Działają na wyobraźnię" - pisała Lamparska. "Są prawdziwym labiryntem tajemnic. Po ustaniu procesu fermentacji piwo leżakowało w nich przynajmniej pół roku, dając jakość, która była dumą Lüttwitza".
W powojennych "Aktach Weryfikacyjnych Browaru Sobótka Górka" znajduje się informacja, że po II wojnie światowej ich powierzchnia została wyliczona na ponad 2300 m kw.
Browar działał ze zmiennym szczęściem do 1997 roku.
Wtedy kierownictwo Zakładów Piwowarskich zdecydowało się go zamknąć. Budynek z czasem został zdewastowany i rozkradziony, a ostatecznie popadł w ruinę. Z kolei do podziemi zaczęli zaglądać poszukiwacze, szukając skarbów rzekomo ukrytych w wiekowych leżakowniach.
Wielokrotnie podziemia browaru eksplorował chociażby Wojciech Stojak, nieżyjący już nestor dolnośląskich poszukiwaczy skarbów. Jak opisywała Lamparska, z badaczem skontaktowała się pewna kobieta twierdząc, że jej mąż brał udział "w ukrywaniu obrazów i futer baronowej z von Kulmizów", czyli rodziny, która zamieszkała w zamku w Górce po Lüttwitzach w 1885 roku. Swoje dobra mieli ukryć właśnie w ponadstuletnich leżakowniach. Nie udało się jednak ich odnaleźć.
Być może jednak dlatego, że na skarby przez te wszystkie lata już ktoś trafił.
Wszystkie komentarze
To samo stalo sie z liniami kolejowymi Szkoda ze je zamknieto i zdewastowano.