Wernisaż wystawy odbył się 6 listopada, miał charakter spotkania online. Po zniesieniu części obostrzeń zwiedzający dusznickie Muzeum Papiernictwa mogli już osobiście zobaczyć kolekcję 97 polskich banknotów z lat 1945-1995. Trzecia fala pandemii ponownie zamknęła placówkę, ale część zbiorów można oglądnąć na kanale muzeum na YouTube w formie filmów prezentujących "subiektywny rankingu polskich banknotów".
kuratorem wystawy „Od wymiany do wymiany. Banknoty polskie 1945-1995”.
- To jest kompletny zbiór banknotów drukowanych w Polsce po wojnie. To banknoty obiegowe, które niektórzy jeszcze bardzo dobrze pamiętają. Uzupełniliśmy ekspozycję o bony PKO, mamy kilka banknotów albo raczej druków banknotopodobnych, które drukowała opozycja w latach 80. Były na nich wizerunki działaczy Solidarności i papież Jan Paweł II. To była forma walki z władzą komunistyczną. Są oczywiście pieniądze wprowadzone do obiegu po denominacji z 1995 roku. Pokazaliśmy też emisję, która nie weszła na rynek na początku lat 90., bo była słabo zabezpieczona.
- Nie, bo pierwszy kolekcjonerski polski banknot pojawił się w 2005 roku, więc nie "łapie się" do naszej wystawy.
- Tuż po wojnie było to praktycznie co 2-3 lata. Wystawa zaczyna się banknotem z września 1945 roku, ale potem mamy emisję z lat 1946-1948. A następnie emisję Bieruta, czyli rok 1950. Kolejny banknot pojawił się dopiero po 16 latach, za Gierka. Generalnie każda zmiana rządów w PRL-u oznaczała zmianę wizerunku banknotów.
- Pierwszy banknot z tej serii, czyli 500 zł, pojawił się w grudniu 1974. Potem były drukowane kolejne nominały aż do denominacji, czyli do stycznia 1995. Następnie przez rok, dwa jeszcze nowe i stare były razem w obiegu.
- Seria A jest rzadsza, bo ukazuje się pierwsza. Sekwencja kolejnych numerów w danej serii też jest dla kolekcjonerów gratką. Z tych banknotów na wystawie jeden zwraca uwagę, to 2 miliony z Ignacym Janem Paderewskim z serii A, która wyszła z błędem drukarskim i jest bardziej poszukiwana na rynku kolekcjonerskim. Na rewersie brakuje litery „N” w słowie „Konstytucyjny”.
- Postanowiliśmy aplikować do funduszy norweskich, a na celu mieliśmy remont budynku starej suszarni. Obok wystawy prezentującej dzieje papieru, która jest w głównym budynku, miały powstać dwie wystawy stałe. Jedna promująca sztukę papieru, a druga pokazująca dzieje polskich banknotów. Zaczęliśmy pisać wnioski o zakupy, ważna okazała się też współpraca z NBP i Wytwórnią Papierów Wartościowych - sporo otrzymaliśmy stamtąd w formie darowizny.
- Tak, ale mają je największe ośrodki, jak Kraków i Warszawa. Wrocław ma też podobne - w Ossolineum i Muzeum Narodowym.
Pamiętajmy, że aktualna ekspozycja jest trzecią częścią wystaw prezentujących nasze numizmaty. W 2019 roku pokazywaliśmy banknoty z II wojny światowej używane w okupowanej Polsce, a przy okazji obchodów stulecia odzyskania niepodległości mieliśmy dużą wystawę numizmatyczną „Waluta Niepodległej”. Czyli to nam się układa: najpierw odzyskanie niepodległości, potem II wojna światowa, teraz banknoty powojenne.
- Sporo, na tej wystawie jest to już poniekąd zasygnalizowane. Mogą to być na przykład projektanci pieniędzy i ich osiągnięcia. Nawet Andrzej Heidrich, który projektował nasze obecne banknoty i zmarł dwa lata temu, mógłby być tematem osobnej ekspozycji. Tworzył też okładki i odznaczenia państwowe, wojskowe, odznakę policyjną i herby samorządowe.
Na jesień planujemy wystawę o wielkich inflacjach, gdzie chcemy pokazać tę naszą przedwojenną, którą stłumił Grabski swoją reformą. Ale i tę, z którą zmagał się Leszek Balcerowicz. Zamierzamy je zaprezentować na tle innych inflacji, na przykład tej w Niemczech po I wojnie światowej. Będzie też ta po rozpadzie Jugosławii, szaleństwo, jakie miało miejsce w Zimbabwe i największa inflacja na Węgrzech.
Poza tym jesteśmy w trakcie aplikowania do Ministerstwa o zakup banknotów czeskich i czechosłowackich. Chcielibyśmy pokazać nasze banknoty na ich tle albo tamte na tle naszych: jak wyglądały przed wojną, kto je projektował, jak wyglądały w czasie okupacji i stalinizmu.
- Czasem komuś to zlecano. Po wojnie mamy kilku grafików, którzy to robili, jak Ryszard Kleczewski, Wacław Borowski, Andrzej Heidrich. Ale zdarzył się też jeden konkurs na banknot 1000 zł, który miał formułę zamkniętą i utrzymywany był w tajemnicy.
Wybrałem na wystawę trzy projekty banknotów, żeby pokazać, jak duża czasem jest rozbieżność pomiędzy wizją projektanta a tym, co weszło do obiegu. Świerczewskiego Heindrich pokazał bez czapki, bo wszędzie był bez nakrycia głowy. Ale uznano, że jego łysina razi. Drugi projekt to 10 tys. zł z Wyspiańskim. Heindrich wybrał autoportret artysty, ale decydentom nie pasował on do powagi banknotu. W latach 70. na 500 zł zamiast Kościuszki miała być Maria Skłodowska-Curie, ale premier Piotr Jaroszewicz stwierdził, że to "kobieta mało znana". Pojawiła się dopiero w latach 80. na 20 tysiącach.
- Dobre pytanie, ale nie znam odpowiedzi. W latach 70. były na nich przemysł, gospodarka. Pierwsza postać historyczna to jest dopiero banknot z 1966 roku, a potem Gierek zaczął umieszczać osoby na pieniądzach. Wiemy, że nie każdy wielki Polak mógł być na tych banknotach, ale nie mam informacji, czy to było losowanie, czy propozycja grafika.
Ciekawa wydaje się kwestia królów. Na 10 i 20 zł mamy pierwszych Piastów, którzy zaczęli bić monety. Później są postacie, które wprowadziły reformy monetarne, na przykład Kazimierz Wielki upowszechnił monetę groszową.
Ale mieliśmy też Józefa Bema, Kościuszkę, Świerczewskiego. Tu chodziło chyba o bohaterów narodowych walczących w powstaniach. Potem pojawia się Maria Skłodowska-Curie, Staszic, Reymont, Paderewski. Ale to już było po upadku komunizmu. Generalnie na banknoty wybiera się osoby do przyjęcia przez każdego Polaka i każdą opcję polityczną.
Ciekawe, że gdy zadajemy ludziom pytanie, kto powinien być na kolejnych banknotach, to odpowiedzi są bardzo różne. Sporo osób mówi, że kobiety, jak Szymborska czy Tokarczuk, dzieci uważają, że sportowcy.
- To chce przetestować Szwecja, gdzie poziom płatności kartą jest bardzo wysoki. Tłumaczą to też walką z szarą strefą i terroryzmem. Ale nie wiem, czybym tego chciał. Poza tym Polacy chyba są przywiązani do gotówki, banknot jest też jakąś emanacją niezależności. Nie wiem, jak to nazwać, ale niektóre narody są z tym "kawałkiem papieru" bardzo zżyte.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze