Raków przystępował do meczu ze Śląskiem jako lider. Dla trenera wrocławian Vitezslava Lavicki nie było to wielkie zaskoczenie i przed spotkaniem czeski szkoleniowiec komplementował rywala.
- Raków zasłużenie jest liderem ekstraklasy, co wynika z ich konsekwentnej pracy. Grają dobrze, mają własny styl i dobrego trenera, który realizuje swoją wizję - analizował Lavicka.
Na kilkanaście godzin przed meczem Śląsk doznał sporego osłabienia, gdyż ze względu na chorobę ze składu wrocławian wypadło dwóch kluczowych zawodników - bramkarz Matus Putnocky oraz obrońca Piotr Celeban. Celebana zastąpił Janasik, a na bramce stanął debiutant 27-letni Szromnik, który później okazał się kluczowym graczem meczu.
Przez zdecydowaną większość meczu Raków był zespołem zdecydowanie lepszym. Goście dominowali na boisku. Z łatwością budowali akcje ofensywne, wyprowadzali groźne kontry i mieli lepsze okazje strzeleckie. Jednak w decydujących momentach brakowało im skuteczności oraz zdecydowania. Najgroźniejszą sytuację Raków wypracował sobie po rzucie wolnym, ale Szromik dzięki efektownej interwencji wybił piłkę po strzale Lopeza.
Śląsk był trochę bezradny. Miejscowi nie byli w stanie na dłużej przytrzymać piłki, mieli problemy z wyprowadzaniem akcji i zaliczali łatwe straty piłki. Wrocławianie w zasadzie nie zagrażali bramce rywala.
Po przerwie Raków miał kolejne świetne okazje. Najpierw po indywidualnym rajdzie Lopez uderzał piłką z pola karnego, ale piłka trafiła w słupek. Nieco później Cebula był w sytuacji sam na sam z bramkarzem - piłka leciał do siatki, jednak sprzed linii wybił ją stoper wrocławian Puerto.
Raków atakował, przeważał, a gola zdobył Śląsk. Sytuacja była kuriozalna - Pawłowski niezbyt groźnie uderzył na bramkę, piłka odbiła się od jednego z obrońców, a zdezorientowany bramkarz Rakowa Szumski uklęknął i interweniował tak niefortunnie, że piłka po jego rękach wpadła do siatki.
Goście rzucili się do odrabiania start, atakowali, jednak świetnie bronił Szromnik. To właśnie on uratował wygraną swoją drużynie, gdy już w doliczonym czasie gry w niesamowity sposób wybił piłkę po uderzeniu przewrotką Schwarza.
Raków przegrał pierwszy mecz w lidze od 22 sierpnia, kiedy uległ 1:2 Legii Warszawa. A Śląsk we Wrocławiu nadal jest niepokonany.
Bramka: 1:0 - Pawłowski (71)
Śląsk: Szromnik - Janasik, Puerto, Tamas, Stiglec - Pawłowski, Pałaszewski (62. Sobota), Mączyński - Zylla (56. Praszelik), Pich (81. Samiec-Talar) - Exposito (81. Piasecki)
Raków: Szumski - Niewulis, Piątkowski, Schwarz - Kun (45. Bartl), Tijanic (73. Poletanovic), Sapała, Cebula (83. Szelągowski), Tudor (88 Malinowski) - Lopez (84 Zawada), Gutkovskis
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Slask nie stworzył ANI JEDNEJ SYTUACJI, a strzelił gola. Nie potrafił wyjść z własnej połowy, miał problem, zeby piłkę w ogóle dotknąć. W końcówce Raków atakował całym zespołem, a Slask nie był w stanie jednej kontry wyprowadzić.
Jak oglądałeś inny mecz, to go opisz