Na własne oczy oczyszczalnię na Janówku widziało pewnie niewielu wrocławian. Znajduje się co prawda w granicach administracyjnych miasta, niedaleko za Praczami Odrzańskimi, ale przejazdem nikt tu nie bywa. Wokół rozciągają się już tylko pola i lasy, blisko znajduje się też malownicze ujście Bystrzycy do Odry.
Tu kończy się również sieć kanalizacyjna. Janówek to jedyna oczyszczalnia we Wrocławiu, co oznacza, że musi być przygotowana na odbiór ścieków z całego miasta. Jej przepustowość wynosi 155 tys. m sześc. na dobę. Wykorzystuje technologię mechanicznego oraz biologicznego oczyszczania ścieków. Dodatkowo używa również chemicznego wspomagania do wytrącania pewnych związków zanieczyszczeń. Działa oczywiście przez 24 godz. na dobę.
Pierwszy element oczyszczalni to tzw. kraty rzadkie oraz kraty gęste, wyłapujące największe frakcje zanieczyszczeń, które mogłyby uszkodzić inne urządzenia oczyszczalni.
– To gruz, elementy drewniane, różne szmaty, elementy plastikowe. Niestety takie rzeczy dopływają do nas w dużych ilościach – opowiada Andrzej Łojek z Wrocławskiej Oczyszczalni Ścieków. – Wynika to z faktu, że Wrocław ma kanalizację ogólnospławną. To znaczy, że kanalizacje ścieków komunalnych i wód deszczowych mają wspólne części. Przy dużych opadach deszczu zalegające w różnych miejscach przedmioty są spłukiwane.
Wyjaśnia, że są też niestety celowe zrzuty różnych zanieczyszczeń: – W tym budowlanych czy remontowych. Z nietypowych odpadów, które do nas dopływały, zdarzały się m.in. duże elementy mebli.
Wiele problemów sprawiają również małe przedmioty, zwłaszcza chusteczki nawilżane, patyczki higieniczne, płatki i szpatułki kosmetyczne, środki opatrunkowe czy ścinki materiałów, które niestety coraz częściej lądują w toalecie zamiast w koszu na śmieci. W oczyszczalni tego rodzaju przedmioty stałe bardzo trudno jest wyłapać.
Wbrew pozorom fakt, że są niewielkich rozmiarów, wcale nie sprawia, że są nieszkodliwe. W dużej masie mogą powodować zatory i awarie. W ostatnim czasie do tego zestawu dołączyły jednorazowe rękawiczki i maseczki ochronne.
– W okresie pandemii koronawirusa wszyscy stosujemy środki ochrony osobistej. To bardzo ważne, by dbać o zdrowie nas wszystkich, ale pamiętajmy, by zużytych rękawiczek czy maseczek nie wrzucać do toalety – mówi Witold Ziomek, prezes MPWiK Wrocław.
Apeluje: – Troszczmy się o siebie nawzajem. Pracownicy wrocławskich wodociągów codziennie zapewniają mieszkańcom bezpieczną wodę w kranach oraz odbierają ścieki. Zadbajmy też o ich bezpieczeństwo.
Środki ochrony osobistej, których zużywamy teraz bardzo dużo, należy wyrzucać do odpowiednich pojemników – maseczki do odpadów zmieszanych, a rękawiczki do tworzyw sztucznych.
Dodajmy, że różnego rodzaju przedmioty wrzucone do kanalizacji – np. do toalety, zlewu lub studzienki – to problem nie tylko dla oczyszczalni. Jeszcze zanim do niej dotrą, zatrzymują się w rurach i stopniowo je zapychają. A zatkana rura może spowodować cofanie się nieczystości lub doprowadzić do uszkodzenia sieci i wycieku.
Zatory powodują też zapychanie się pomp w pompowniach ścieków. MPWiK podkreśla, że jego pracownicy każdego dnia oczyszczają niedrożne rurociągi i usuwają awarie.
Na Janówku wszystkie etapy mechanicznego oczyszczania (jest ich kilka, m.in. usuwanie zawiesiny i piasku) przygotowują ściek do etapu najważniejszego, czyli oczyszczania biologicznego. Tu usuwane są ze ścieków związki azotu i fosforu, które sprzyjają rozwojowi glonów, czyli powodują zarastanie rzek, co szkodzi środowisku wodnemu.
Cały proces odbywa się w tzw. blokach biologicznych – w uproszczeniu można powiedzieć, że są to potężne baseny dla mikroorganizmów pochłaniających związki fosforu i azotu.
– Ten proces jest w pełni naturalny. Zapewniamy tym organizmom środowisko i parametry najlepsze do życia. Podobnie oczyszczają się ścieki w przyrodzie, tyle że w skali nie tak intensywnej jak u nas – dodaje Andrzej Łojek.
Zagrożeniem dla tych organizmów może być toksyczna chemia lub związki ropopochodne, m.in. dlatego takich substancji nie wolno pozbywać się za pośrednictwem kanalizacji.
Woda opuszczająca oczyszczalnię nazywa się technicznie ściekiem oczyszczonym. Przez użycie słowa „ściek” nie brzmi to może zachęcająco, ale okazuje się, że ma ona znacznie lepsze parametry niż woda płynąca w Odrze.
Jednak nie jest to kryterium najważniejsze. Woda na wyjściu z oczyszczalni przede wszystkim musi spełniać wszystkie normy określone pozwoleniem wodnoprawnym.
Jakość wrocławskiego ścieku oczyszczonego nie budzi zastrzeżeń, a wędkarze nie widzą przeciwwskazań, by łowić ryby w pobliżu kanału wylotowego. Pamiętajmy, że nie jest to jednak woda zdatna do picia. By ściek oczyszczony nadawał się do spożycia, konieczne jest przeprowadzenie pełnego procesu uzdatniania.
Przypomnijmy, że rozbudowa i modernizacja Wrocławskiej Oczyszczalni Ścieków zakończyła się w 2012 r. Kosztowała ok. 340 mln zł. Do budowy zużyto 48,7 tys. m sześc. betonu oraz 2,5 tys. ton stali. Była to więc jedna z największych inwestycji w ogóle zrealizowanych we Wrocławiu w ostatnich 30 latach.
* środki higieniczne i opatrunkowe, jak chusteczki nawilżane, płatki i szpatułki kosmetyczne, pieluchy, bandaże, ale także maseczki ochronne i rękawiczki jednorazowe;
* różne śmieci stałe: ścierki, skrawki materiałów, ziemia z kwiatów, opakowania, prezerwatywy, rajstopy;
* resztki jedzenia;
* farby, odpady po remoncie lub budowie;
* tłuszcze – oleje, smary itp.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze