– Trzeba przyjąć do wiadomości, że epidemia jest i nikt jej nie zwalczył, ani nie opanował – mówił niedawno „Wyborczej" prof. Krzysztof Simon, ordynator ze szpitala zakaźnego we Wrocławiu.
Według niego największym zagrożeniem przy rozprzestrzenianiu się wirusa są osoby bezobjawowe. Dlatego zachęca do noszenia maseczek.
Tymczasem ostatnio można było odnieść wrażenie, że jest już po epidemii. W weekend tłumy ludzi spacerowały zarówno po wrocławskim Rynku jak i po deptakach w nadmorskich kurortach. W tym wiele osób bez maseczek.
W ostatnich tygodniach głównymi ogniskami epidemii okazały się zakłady pracy, a zwłaszcza kopalnie. Np. w samej kopalni Pniówek stwierdzono prawie 1600 przypadków, a w Zofiówce prawie 1200. Te przykłady pokazują, jaka może być skala epidemii w miejscach, w których kontaktuje się ze sobą dużo pracowników.
Pracownicy fabryk i kopalń nie mają wyboru – w większości muszą pracować w swoich zakładach. Oczywiście i tam stosuje się środki bezpieczeństwa, ale trudno jest całkowicie ograniczyć międzyludzkie kontakty.
Pracownicy biurowi mają lepiej. Niemal wszyscy mogą pracować z domu, czego efektem są opustoszałe biurowce.
Wiele firm zaczyna jednak wracać do pracy biurowej, uznając, że ma ona też poważne zalety. Ułatwia kontakty między pracownikami, dyskusję o projektach, a wiele osób lepiej się koncentruje w biurze niż w domu. Zresztą nie wszyscy mają u siebie odpowiednie warunki, by stworzyć wygodne stanowisko pracy. I w końcu – w upalne dni – wiele osób korzystających z pracy mobilnej zatęskni za klimatyzowanymi pomieszczeniami.
Powrót do biur często dzielony jest na etapy i nie wiadomo, kiedy się zakończy. Niektórzy pracownicy już dostali informacje, że do końca roku czeka ich praca zdalna.
Jak szacowała w swoim majowym raporcie firma doradcza JLL, podczas epidemii w biurowcach zostało 5 proc. spośród zatrudnionych, a po pierwszej fali powrotów biura powinny zapełnić się w 10–15 proc.
– Przygotowując scenariusz powrotu, firmy nie powinny skupiać się na tym, jak najszybciej zakończyć home office, ale w jaki sposób zapewnić swoim ludziom poczucie bezpieczeństwa i zminimalizować ryzyko zarażenia w przestrzeni biurowej – komentuje Jakub Zieliński, lider zespołu doradztwa ds. środowiska pracy JLL.
Aby więc powrót do biura nie zakończył się powstaniem nowych ognisk koronawirusa, trzeba zastosować odpowiednie środki bezpieczeństwa. Na przykład „czynne" biurka muszą znajdować się w większej odległości od siebie, co oznacza, że będzie mniej stanowisk i siłą rzeczy mniej osób w biurze. To zresztą jeden z powodów, dla których nie można na razie całkowicie zrezygnować z pracy zdalnej.
W biurowcach przy wejściu montuje się dezynfektory do rąk i bramki z kamerami termowizyjnymi, które wchodzącym mierzą temperaturę. Wprowadzane są dodatkowe zasady korzystania z przestrzeni wspólnych (kuchnie, sale konferencyjne). Zaleca się stosowanie półtora- albo nawet dwumetrowego dystansu między osobami pracującymi, a jeśli nie jest to możliwe, nakazuje się zakładanie maseczek.
Przypomina się także o podstawowych zasadach, jak częste mycie rąk i ich dezynfekcja oraz niedotykanie oczu, nosa i ust. A także o niepodawaniu ręki na powitanie. Natomiast firmy muszą zadbać o odpowiednią informację dla osób korzystających z biur oraz przestawić klimatyzację i wentylację tak, by pobierała powietrze z zewnątrz.
Swoje rekomendacje przygotowała firma doradcza Savilla. Oprócz tych podstawowych rozwiązań zaleca również m.in. zapewnienie możliwości pracy zdalnej przynajmniej raz czy dwa razy w tygodniu, wprowadzenie pracy zmianowej opierającej się na rotacyjnej obecności w biurze członków danego zespołu, relokację stanowisk pracy (brak siedzeń twarzą w twarz, wygrodzenie stanowisk), politykę „czystego biurka" czy nawet tymczasowe wyłączenie lub ograniczenie użycia części wspólnych takich jak: kuchnie, aneksy kuchenne, miejsca spotkań, strefy relaksu.
Również firma deweloperska Echo Investment przygotowała porady dla zarządzających biurowcami „Piątka dla bezpieczeństwa". Wśród zaleceń jest dezynfekcja powierzchni wspólnych co 30 minut, rękawiczki i maseczki dostępne w recepcji, zasady „clean in & clean out" dla wszystkich pracowników budynku i obsługi czy rekomendacja ruchu jednostronnego – np. wchodzący jedzie windą, a wychodzący idzie schodami.
Ta epidemia koronawirusa pokazała, że w przyszłości musimy być gotowi na kolejne podobne zagrożenia. Dlatego już teraz myśli się o tym, jak odpowiednio przystosować biurowce.
Paweł Warda, dyrektor działu zarządzania projektami w Europie Środkowo-Wschodniej w JLL, uważa, że właściciele biur i pracodawcy powinni zainwestować w rozwiązania cyfrowe oraz w zakup urządzeń poprawiających jakość powietrza i poziom czystości w biurowcu: – Takich jak sterowane bezdotykowo windy, automatycznie otwierane drzwi czy systemy sterowania światłem poprzez czujniki ruchu i natężenia światła.
Jak informuje Echo Investment, projektanci tej firmy deweloperskiej prześledzili drogę, jaką pokonuje pracownik przyjeżdżający do pracy samochodem, komunikacją publiczną czy rowerem: „Wcielili się w gości biurowca, kurierów i dostawców, zarządców czy operatorów kantyn". Efektem tej analizy są propozycje nowych rozwiązań w biurowcach.
– Przyjęliśmy zasadę ograniczania użycia materiałów wykończeniowych, które są trudne w utrzymaniu i dezynfekcji. Upewniliśmy się, że nasza praktyka stosowania w budynkach otwieralnych okien powinna być standardem. Wprowadzamy coraz więcej urządzeń i systemów bezdotykowych. Dodatkowo wykorzystujemy zupełnie nowe technologie, które ograniczają ryzyko epidemiczne lub pozwalają na szybką i skuteczną reakcję w razie potrzeby – wylicza Rafał Mazurczak, członek zarządu odpowiedzialny za dział biur w Echo Investment.
Jednym z dwóch pierwszych projektów, w których zostaną zastosowane te rozwiązania, jest wrocławski West 4 Business Hub, który jest budowany przy ul. Na Ostatnim Groszu. Powstanie dla niego mobilna aplikacja, która poprowadzi pracownika czy gościa przez budynek w taki sposób, by ograniczyć jego kontakt z osobami postronnymi, przyciskami i panelami dotykowymi.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze