Pani Krystyna w marcu 2015 r. przekształciła prowadzony przez siebie górski pensjonat w psie hospicjum zwane Staruszkowem. W ciągu dwóch lat schronienie znalazło tu niemal 100 psów - odrzuconych, schorowanych, kalekich, starych, niepotrzebnych. Takich, którymi nikt nie był zainteresowany. Niektórym towarzyszyła do samego końca, inne poszły do nowych domów.
Opuszczone miasta w Polsce. Niektóre próbują się odrodzić
W ubiegłym roku do Staruszkowa przyjechał brat jej byłego męża, Walter. Zamieszkał w pensjonacie. - Zachowywał się złośliwie. Wyłączał ogrzewanie, gasił światło, wypuszczał nocą psy - opowiada pani Krystyna. - W pierwszy dzień świąt mnie pobił, w sylwestra zaatakował gazem pieprzowym. Wtedy pomogli sąsiedzi. Policjanci spisali protokół, ale na tym się skończyło.
- Dzielnicowy zna sprawę i jest w stałym kontakcie z panią Krystyną - zapewnia Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji. - W związku z naruszeniem nietykalności cielesnej policjanci przyjęli też skargę ustną z oskarżenia prywatnego i przesłali ją do sądu.
Gdy pani Krystyna napisała o sprawie w internecie, przyjaciele schroniska załatwili jej za darmo ochronę - Redline Security z Karpacza. Wystarczy, że naciśnie guzik w pilocie, i przyjadą.
Ale ma nowy problem. Jej były mąż chce sprzedać budynek, w którym od 20 lat mieszka pani Krystyna, teraz z 42 psami i trzema kotami. - Dom prawnie należy do byłego męża, chociaż ja mam dożywotnie prawo do mieszkania w nim - tłumaczy. - Mówiłam, że mogę się wynieść w ciągu tygodnia, niech tylko zapłaci mi rentę lub zapewni inne lokum. Tutaj nie zostanę, panicznie boję się, że znowu ktoś mnie pobije.
Pani Krystyna nie chce prosić o pomoc w MOPS, bo socjalne mieszkania są małe. - A ja sama, bez psów, nigdzie się nie ruszę. Dlatego proszę o pomoc. Może ktoś zechce wynająć lub wydzierżawić mi jakieś gospodarstwo, w którym poczekam na rozwiązanie tej sytuacji? Bo wiem, że będę musiała iść do sądu.
17 najszybciej rozwijających się polskich firm technologicznych [RANKING]
Dom, o jaki prosi pani Krystyna, powinien mieć przynajmniej cztery-pięć pokoi (żeby zmieściły się tam wszystkie psy), do tego ciepłą wodę i sprawne ogrzewanie. Resztę, jak zapewnia, może sama wyremontować.
Czytaj także: Z prosperującego pensjonatu zrobiła dom dla okaleczonych psów
Do ciężkiej pracy jest przyzwyczajona. W Staruszkowie pierze, przygotowuje jedzenie, jeździ do weterynarza, odpowiada na maile. Grafik ma wypełniony od rana do wieczora. Wstaje o 6 rano, najpóźniej o 6.30. Wypuszcza "trójłapki", czyli kalekie, na łączkę, zbiera miski, aplikuje tabletki, podaje pokarm. Potem sprawdza legowiska, zbiera odchody zwierząt nietrzymających moczu i kału, myje podłogi. Potem pralka, suszarka, kuchenka gazowa, na której w wielkich garach przyrządza jedzenie.
- Potrzebuję tylko bezpiecznego schronienia, żeby bez strachu wciąż móc im pomagać - mówi.
Każdy, kto może pomóc pani Krystynie, może skontaktować się z nią pod numerem telefonu 533 106 996 lub za naszym pośrednictwem: listy@wroclaw.agora.pl.
Wszystkie komentarze