Zjeżdżać po stokach można już także poza sezonem zimowym. Zieleniec, podobnie jak inne sudeckie miejscowości turystyczne, buduje ofertę całoroczną.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Wiele osób zna Zieleniec i Góry Orlickie tylko w wersji zimowej. Po polskiej stronie znajduje się stosunkowo niewielki kawałek tych gór, za to dość stromy. Właśnie na ich wschodnim zboczu działa stacja narciarska w Zieleńcu, która konkuruje z karkonoskimi (podobnie jak w Siennej, w okolicach Stronia Śl.). Do dyspozycji narciarzy jest tu 31 wyciągów i w sumie 23 kilometry tras zjazdowych.

A poza tym, w Górach Orlickich można też pobiegać na nartach – zwłaszcza po czeskiej stronie jest rozwinięta sieć dobrze przygotowanych tras, i łatwo dostępna z Zieleńca. Najważniejsze, że można tam liczyć na śnieg. To nie przypadek, że już przed wojną chętnie przyjeżdżali tu narciarze, funkcjonował tor saneczkowy, a nawet skocznia narciarska.

Wiele osób zna Zieleniec głównie w wersji zimowej
Wiele osób zna Zieleniec głównie w wersji zimowej  Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Wyborcza.pl

Ta druga pora roku

Latem turystów jest tu mniej. Chętnie porównuję Zieleniec do Siennej, znajdującej się w północnej części Masywu Śnieżnika. W obu tych miejscowościach (choć dokładniej rzecz biorąc Zieleniec jest częścią Dusznik-Zdroju) wykorzystano możliwości terenu pod budowę stacji narciarskich, i obie wśród narciarzy wyrobiły już sobie markę. Obie szukają też pomysłów na przyciągnięcie turystów przez cały rok.

Zarówno w Siennej, jak i w Zieleńcu stopniowo rozwija się infrastruktura, w tym nowoczesna baza noclegowa. Jeszcze do niedawna istniały tam raczej kameralne obiekty, teraz powstają większe. W Siennej już funkcjonują aparthotele, teraz w Zieleńcu budowany jest nowoczesny obiekt w takiej formule, pod nazwą INFINITY Zieleniec ski&spa, o podwyższonym standardzie. To pokazuje, że inwestorzy dostrzegają w takich lokalizacjach potencjał na cały rok.

Przyjrzyjmy się bliżej Zieleńcowi: jest położony między Górami Orlickimi a Bystrzyckimi, na wysokości 800-960 m n.p.m. Dla porównania: szczyt Ślęży sięga tylko 717,5 m n.p.m. Ciekawostka: w Zieleńcu znajduje się najwyżej położony kościół w Sudetach. A mikroklimat jest tu zbliżony do alpejskiego. Jednak co można tu robić poza sezonem zimowym?

Dwie koleje

Zacznijmy od tego, że od wiosny do jesieni nie wszystko jest tu zamknięte na kłódkę. Dwie koleje linowe (Gryglówka i Nartorama) są otwarte od kwietnia do października, co na pewno jest atutem w oczach turystów. Koleją można się szybko dostać na grzbiet Gór Orlickich. Również z rowerem – przewóz maszyny w górę lub w dół kosztuje dodatkowo 5 zł.

Dodajmy od razu, że tuż obok górnej stacji kolei jest ulokowane czeskie schronisko Masarykova Chata (1013m n.p.m.). Dla wielu turystów wystarczającą atrakcją są już odwiedziny w jego części restauracyjnej (w menu znajdziemy wiele specjałów czeskiej kuchni). Ale warto jednak wybrać się dalej, czy to piechotą, czy na rowerze. Można skorzystać z kolei, można też wyruszyć bezpośrednio z Zieleńca.

Dwa koła

Od kilku lat miejscowości górskie mocno stawiają na infrastrukturę dla rowerzystów. Ścieżki przecierał Świeradów-Zdrój, budując swoje single tracki. Teraz właściwie w każdym paśmie sudeckim pojawiła się już sieć tras. W Zieleńcu znajdują się cztery pętle systemu Singletrack Glacensis (Orlicka, Sołtysia, Widokowa i Gajowa), obejmującego już niemal całą ziemię kłodzką. Single są po to, by zapewnić jak najwięcej wrażeń, co nie znaczy, że zawsze są trudne. Te w systemie Glacensis z reguły są łatwe lub średnio trudne. Ale można też pojeździć po tradycyjnych szlakach, np. po czeskiej stronie. Bardzo ciekawa jest np. trasa prowadząca grzbietem Gór Orlickich.

Te okolice są dla fanów MTB wymarzone. Właśnie tutaj trenowała Maja Włoszczowska przed Igrzyskami Olimpijskimi w Pekinie w 2008 r. (przywiozła z nich srebrny medal). Regularnie szlifują tu formę również inni reprezentanci Polski w kolarstwie górskim.

Niektórzy tworzą rowerową infrastrukturę zjazdową – analogicznie do narciarskiej zimą. Polega to na tym, że rowerzyści wjeżdżają pod górę koleją linową tak samo jak narciarze. Czyli odpada mozolne podjeżdżanie, a pozostaje sama przyjemność zjazdu.

W Zieleńcu w tym roku wystartował Family Bike Park, czyli właśnie rowerowe trasy zjazdowe. Jest ich w sumie 9 kilometrów, i co ważne, są obsługiwane przez koleje linowe. Na razie są tam dwie takie ścieżki – łatwa i widokowa oraz średnio trudna. W lipcu dojdą kolejne dwie trasy, jedna zygzakowata przez las, druga z długimi prostymi. Bezpośrednio przy kolei dostępna będzie wypożyczalnia rowerów oraz serwis rowerowy. Czyli pomysł według sprawdzonej recepty: wszystko na miejscu, profil rodzinny.

W Siennej już od dłuższego czasu funkcjonuje Bike Park, gdzie też głównie się zjeżdża, a pod górę wozi kolej. Ten ośrodek poszedł najpierw drogą wyczynową. Trasy zjazdowe były technicznie trudne. Teraz, oprócz zaawansowanych, są też łatwiejsze. Działa tam też akademia rowerowa dla dzieci, pojawiły się dodatkowe atrakcje, jak hulajnogi terenowe – wszystko po to, by letnia oferta była jak najszersza.

Widok na Family Bike Park w Zieleńcu
Widok na Family Bike Park w Zieleńcu  fot. Materiały prasowe

Dwie wieże

Szlaki piesze w okolicach Zieleńca nie są wymagające. Wielbiciele wspinaczki i stromizn nie mają tu czego szukać. Można tu za to znaleźć zacienione leśne drogi – jak znalazł na upały, a od czasu do czasu również otwarte panoramy na różne strony świata. W porównaniu z obleganymi Karkonoszami ruch jest tu znikomy. Można liczyć na ciszę i spokój.

A blisko Zieleńca można też wejść na dwie wieże widokowe. To również chętnie stosowany sposób na przyciągnięcie turystów. W całych Sudetach powstaje coraz więcej takich obiektów. W tej okolicy jedna znajduje się na Orlicy (1084 m n. p. m.), w miejscu dawnego schroniska. To drewniana konstrukcja, jeszcze pachnąca nowością – została otwarta pod koniec 2020 roku. Z góry rozciąga się widok nie tylko na bliższą okolicę, ale też na dużą część Sudetów Środkowych i Masyw Śnieżnika, a jeśli widoczność dopisuje – również na Karkonosze.

Na Orlicę z Zieleńca jest bardzo blisko. Można się tam dostać łatwo i szybko od tzw. Kamienia Rübartscha, który znajduje się przy leśnym dukcie tuż przy wjeździe do Zieleńca od strony Dusznik-Zdroju. Dodajmy, że Heinrich Rübartsch był pionierem turystyki w tych okolicach. Pod koniec XIX w. zbudował schronisko i pierwszą wieżę widokową na Orlicy. Do wieży można też dojechać rowerem, tuż obok niej znajduje się pętla singletracka.

Orlica, choć jest najwyższym szczytem polskiej części Gór Orlickich i całych Sudetów Środkowych, to sama w sobie niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jednak coś w niej musi być, skoro na jej szczyt wybrali się m.in. cesarz Józef II Habsburg, John Quincy Adams (choć jeszcze nie jako prezydent Stanów Zjednoczonych) oraz Fryderyk Chopin.

Druga wieża widokowa niedaleko Zieleńca znajduje się na szczycie Wielkiej Desztnej (1115 m n. p. m.), czyli najwyższym szczycie Gór Orlickich, już po czeskiej stronie. To również nowa budowla, otwarta jesienią 2019 r. Ma ciekawą, ażurową elewację z drewna, przez co z daleka przypomina wysoki kosz wiklinowy.

Charakterystycznym elementem górskiego krajobrazu po czeskiej stronie są bunkry. To fortyfikacje budowane w latach 30. przez Czechosłowację na jej dawnej granicy z Niemcami. Taka sudecka Linia Maginota. Jak wiadomo, nigdy nie wykorzystana, a dziś traktowana jako swego rodzaju atrakcja turystyczna.

Dwie misy: Topielisko i Czarne Bagno

Unikatową atrakcją, bardzo blisko Zieleńca, jest torfowisko. To akurat nie jest nowość: ma 7-8 tys. lat. W przewodnikach dla tego typu miejsc używa się określenia pomnik przyrody, ale można też po prostu powiedzieć, że zachowało swój pierwotny albo dziki charakter. Podobno przypomina syberyjską tajgę. 270 ha tego torfowiska tworzą dwie misy o sugestywnych nazwach: „Topielisko" i „Czarne Bagno" Chodzi się tam po specjalnie zbudowanej ścieżce przyrodniczej, utrzymującej się na powierzchni torfowiska. Jego głębokość dochodzi nawet do ok. 7-8 metrów.

Występują tam rzadkie gatunki roślin. To m.in. sosna błotna albo brzoza karłowata, którą można spotkać w tundrze, w wysokich górach, na Grenlandii czy Alasce. W Polsce rośnie w trzech miejscach, z czego w dwóch na Dolnym Śląsku: niedaleko Zieleńca oraz w rezerwacie przyrody Torfowisko Doliny Izery.

Spośród innych niezwykłości flory wymienić można bagnicę torfową, można tu również spotkać owadożerne rosiczki. Co ciekawe, ten teren został objęty ochroną już przed wojną. Z Zieleńca można tu dojść zielonym szlakiem. To tylko 30-minutowy spacer.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem