Elektronika, jazz, rytmy latynoskie, instrumentalna awangarda i muzyczno-wokalne poszukiwania. Przedstawiamy piątkę nominowanych do tegorocznej nagrody WARTO w kategorii "muzyka".
REKLAMA
materiały prasowe
1 z 5
WARTO 2018. Bluszcz. Za płytę "Junior" i siłę braci
Jarek Zagrodny kilka lat temu powołał do życia zespół Atlas Like, potem jako perkusista towarzyszył na koncertach duetowi Oxford Drama. - W międzyczasie komponowałem własne utwory. Nie miałem jednak żadnych założeń, wielkich planów. Na początku był to mój solowy projekt, nawet nie miał nazwy. W 2016 roku zaprosiłem do współpracy mojego brata Romka, gitarzystę. We dwójkę dopracowaliśmy moje numery.
Muzykę na płytę "Junior" mieli gotową w lutym ubiegłego roku, materiał wysłali do wytwórni Brennnessel należącej do zespołu Kamp. W kwietniu oficjalnie pojawili się jako Bluszcz, 1 sierpnia krążek był już w sklepach. Wypełnił go synth pop pełen klimatów retro i śpiewane po angielsku teksty. Debiut zauważyli krytycy, o Bluszczu pisała m.in. "Polityka", a piosenki z "Juniora" usłyszeli m.in. słuchacze radiowej Trójki. Pierwszy koncert duet zagrał na Off Festivalu, potem były występy klubowe.
Jarek Zagrodny: - Nie byłem osłuchany w tych klimatach, ale chciałem grać. Wszystkiego się powoli uczyłem. W ogóle wszystko, co związane z Bluszczem szło bardzo naturalnie, nie było wynikiem kalkulacji, ale raczej wypadkową mniej lub bardziej przypadkowych sytuacji.
Jarek w zespole odpowiada głównie za produkcję, kompozycje, aranżacje i syntezatory, jego brat Romek gra na gitarach.
- Na koncertach występujemy z perkusistą, ale nie chcemy powiększać zespołu. W rodzinie pracuje się super - mówią.
materiały prasowe
materiały prasowe
2 z 5
WARTO 2018. Kagyuma. Za minialbum "Kagyuma" i muzyczne poszukiwania
Marta Mackiewicz, Agata Majewska, Kamila Salach i Julia Kulpa spotkały się w 2014 roku w Studium Musicalowym Capitol. - My śpiewałyśmy w jednej sali, a Kama i Julka piętro wyżej. Poszłyśmy do nich i "zaskoczyło" - opowiada Marta.
Pierwszy raz wystąpiły na Scenie Na Dywanie w Capitolu z fortepianem, potem zaczęły sięgać po inne instrumenty, wyciągać piosenki z szuflad i pisać nowe. Inspirują się m.in. jazzem, muzyką etniczną i elektroniczną. - Każda ma swoje klimaty, ale dogadałyśmy się. A najważniejszy dla nas jest głos - mówi Marta.
Na koncie mają już pierwsze nagrody, m.in.: Festiwalu Interpretacji Piosenki Aktorskiej w Bydgoszczy, Festiwalu Muzyka na Pograniczu Sanok, Przeglądu Piosenki Filmowej i Musicalowej, Festiwalu Ballady i Piosenki Filmowej w Toruniu, Konkursu "Pamiętajmy o Osieckiej". Kagyuma wystąpiła też w Must Be The Music.
Debiutancki minialbum ukazał się w grudniu ubiegłego roku. - Teraz mamy ogromną chrapkę na longplaya. Zabieramy się za piosenki Osieckiej i oczywiście nadal robimy własny materiał. Będziemy też kręcić drugi teledysk, z Mikołajem Woubishetem pracujemy nad spektaklem Nurtu OFF na tegoroczny PPA - mówi Marta.
materiały prasowe
materiały prasowe
3 z 5
WARTO 2018. The Cuban Latin Jazz. Za granie ponad granicami
Pierwszy koncert zagrali rok temu na Ukrainie. - To była spontaniczna sytuacja, miał być jednorazowy występ, ale wyszło inaczej i od czerwca gramy razem - mówi kontrabasista Roland Grzegorz Abreu Krysztofiak. Urodzony na Kubie muzyk trafił do Wrocławia na studia na Akademii Muzycznej. - Studiowałem klasykę. Jazz poznawałem poza uczelnią - opowiada.
Z kolei z Ukrainy pochodzi saksofonista Taras Bakovsky, który grał na ukraińskich festiwalach Odessa Jazz i Muzyczne Dialogi, współpracował m.in. z perkusistą Frankiem Parkerem, kontrabasistą Vitoldem Rekiem, Michelem Bowiem i Marcusem Stricklandem. Pianista Paweł Kukuła zaczynał w Grudziądzu, trafił do Warszawy i w końcu na wrocławską Akademię Muzyczną. Zdobywał laury m.in. na Jazzie nad Odrą. Czwartym muzykiem The Cuban Latin Jazz jest perkusista Dominik Jaske, który ma na koncie współpracę z uznanymi artystami takimi jak Wayne Ellington, Brian Fentress, Grzegorz Piotrowski i Nick Sinckler.
The Cuban Latin Jazz to pełna energii fuzja muzyki jazzowej, latynoskiej i kubańskich rytmów. Zespół można regularnie usłyszeć w klubie Vertigo, podczas koncertów prezentują głównie kompozycje Rolanda Abreu.
- Oczywiście, jak to w jazzie, każdy coś dodaje, więc ostateczne wersje to efekt wspólnego muzykowania. Mamy już nagrany materiał na płytę. Szukamy pieniędzy i wydawcy - mówi Roland.
materiały prasowe
materiały prasowe
4 z 5
WARTO 2018. Kurws. Za płytę "Alarm" i konsekwencję
Działające od 2008 roku trio tworzą perkusista Dawid Bargenda, gitarzysta Hubert Kostkiewicz i basista Jakub Majchrzak.
- Zaczęliśmy grać, bo w Centrum Reanimacji Kultury była salka prób. Od razu zaczęło nam to sprawiać frajdę, po jednej próbie mieliśmy już profil na portalu MySpace - opowiada Hubert.
Kurws szybko stali się filarem wrocławskiej sceny niezależnej. Debiutowali w 2011 roku albumem "Dziura w getcie", który doczekał się też amerykańskiej edycji. W 2014 roku ukazał się krążek "Wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu". Kilka tygodni po premierze był płytą dnia w nowojorskiej rozgłośni WFMU, a jej winylowe wersje zostały wydane w Holandii i Francji. Zagrali ponad dwieście koncertów w Europie, wystąpili też na Syberii.
"Alarm" ukazał się jesienią ubiegłego roku. Postpunk miesza się tu z awangardą, jazzem, noisem i krautrockiem. "Kurws sami stali się formą i to do nich można porównywać inne zespoły", "z jednej strony hałas, poszarpane dźwięki, strzępy akordów i szalone tempa, z drugiej doskonałe zgranie i dbanie o każdy szczegół", "od Kurwsów bije szczerość intencji, zwierzęcy instynkt oraz punkowa buta" - tak pisali o "Alarmie" krytycy. - Świat pędzi, co chwilę nas o czymś alarmuje. My trochę namawiamy do tego, żeby być czujnym, umieć alarmy rozsądnie ocenić. Ale to muzyka instrumentalna, więc niech każdy sam oceni, jakie budzi w nim skojarzenia i emocje - mówi Hubert.
Pochodzący ze Zgorzelca Paweł Klimczak we Wrocławiu mieszka od dwunastu lat, od około dekady zajmuje się na poważnie muzyką. - Nie jestem przywiązany do jednego stylu, choć bazuję przede wszystkim na elektronice, jazzie i etno - deklaruje.
W 2011 roku był finalistą Red Bull Music Academy, pierwszy solowy krążek "7th Expedition" wydał w 2016 roku nakładem oficyny Transatlantyk. Grał w Londynie, wielokrotnie odwiedzał kraje bałtyckie, występuje regularnie w Berlinie, miał trasę po Japonii i Korei Południowej: - Czuję się częścią międzynarodowej społeczności muzycznej - mówi Naptha.
W roku 2017 z eksperymentującym trio Braki nagrał instrumentalną kasetę "Under The Face", powołał także do życia zespół Naptha & The Shamans. - Przekładam w nim moje stare utwory na język żywego, kilkuosobowego składu - mówi.
Pracują nad płytą, grali już razem koncerty m.in. w telewizyjnym Pegazie. W lipcu czeska wytwórnia Neo Violence wydała minialbum Naphty "Prospero" z eksperymentalną elektroniką. Po premierze Paweł zagrał na krakowskim Unsound Festival i na Off Festivalu.
Drugi pełnowymiarowy krążek ukaże się w połowie kwietnia nakładem wytwórni Astigmatic Records, w planach ma też wydanie minialbumów we francuskiej Skylax Records i brytyjskiej Planet Sundae.
materiały prasowe
W poniedziałek nominowani w kategorii "sztuki wizualne"
Wszystkie komentarze