Deszcz, który w sobotę spadł we Wrocławiu nie odstraszył amatorów jedzenia z samochodów. Rodzeństwo Joanna i Leszek Nowiccy z Wrocławia skryli się pod dachem Nienażartego. Zamówili jednego burgera BBQ z wołowiną, boczkiem, warzywami i sosem. Zjedli go po połowie, bo szykowali się do próbowania dań z innych tracków. Dlaczego się na nie skusili? - Bo są dobre, tanie i szybko podane - wylicza Joanna Nowicka i dodaje jeszcze dwa dodatkowe ich atuty - świeże produkty i możliwość obserwowania w jaki sposób są przygotowywane.
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
Piotr Gorzela, właściciel Nienażartego swoją działalność na kółkach prowadzi od roku. Wcześniej był pracownikiem w jednej z korporacji we Wrocławiu i chciał coś zmienić w swoim życiu. Opowiada, że splot różnych okoliczności sprawił, że kupił auto dostawcze i własnymi rękami przerobił je na restaurację na kółkach. - Jeżdżę nim po całym kraju, ale na co dzień obsługuję pracowników IBM przy ul. Trakatowej - mówi Gorzela szacując, że w stolicy Dolnego Śląska jest 10 - 15 samochodów z jedzeniem. Może jednak być ich więcej, bo ten biznes nabiera rozpędu.
- Konkurencja rośnie - ocenia wrocławianin Jakub Winiarski z Krowy na Trawie mającej symbolizować zdrową żywność. Jego zdaniem powód jest tylko jeden. Zrobiła się moda na takie jedzenie, co obserwuje nie tylko we Wrocławiu, a w całym kraju na podobnych zlotach jak ten pod Halą Stulecia.
Ulicożercy, bo tak nazywani są amatorzy np. placków ziemniaczanych z sosem pieczarkowym za 15 zł, chilliburgera z salsą fresco, papryczkami jalapeno, kwaśną śmietaną, serem mimolette, sałatą za 17 zł czy burgera Vegge z grillowaną cukinią, bakłażanem, pieczarkami, cebulą, pomidorem, rucolą, papryką i sosem bazyliowym za 19 zł, wywodzą się z różnych środowisk. Właściciele trucków zapraszani są m.in. na zamknięte imprezy firmowe, gdzie dyrektor, prezes i inni pracownicy niższego szczebla rozsmakowują się we 'włoskim pastuchu' z wołowiną, rucolą, parmezanem, sosem pomidorowo - bazyliowym i grillowanym boczkiem za 19 zł, albo frytkami belgijskimi w rozmiarze XXL za 9 zł.
Królem Frytek, który zjawił się pod Halą Stulecia jest Bartosz Frydulski z Warszawy. Wóz serwujący duże, grube i prawdziwe frytki, kupił kilka dni przez przyjazdem na wrocławski Mood4Food. Zaczynał od Burger Stations i chce tę swoją działalność poszerzyć jeszcze o zapiekanki. Klientów Frydulskiemu nie brakuje. - Ludziom znudziły się już fast foody w znanych restauracjach sieciowych. By poczuć smak, są skłonni zapłacić więcej.
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
Tak jest - opowiada - z jego belgijskimi frytkami. Zalazł dystrybutora, który w Polsce ma chłodnie i nawiązał z nim kontakt. Pod Halą można zobaczyć oryginalne pudła, w których ten belgijski rarytas jest pakowany.
W Best Burgers dostaniemy "grube fryty", soki tłoczone na zimno no i burgery - wszystkie ze 100 % wołowiny - poniżej prezentujemy foodtrucki, które spotkacie na Mood4Food pod Halą Stulecia:
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
Zapiekanki z food trucka serwuje ekipa z Gliwic. Dużo sera, dużo sosu, no i wszystko - jak zapewniają - świeże i zdrowe.
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
KORNELIA GŁOWACKA-WOLF
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze