Sąd uznał, że oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo Małgosi w Miłoszycach powinien zostać zwolniony z aresztu. Nie nałożył na niego nawet dozoru policyjnego, chociaż grozi mu dożywocie, a już wcześniej, gdy tylko opuścił więzienie za gwałt, znów zaatakował kobietę.
Sąd apelacyjny nie zgodził się na przedłużenie aresztu dla Ireneusza M., oskarżonego o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach, za którą to zbrodnię został niesłusznie skazany Tomasz Komenda. Mężczyzna, którego obciążają wyniki badań DNA i zostawiony na ciele ofiary odcisk szczęki, we wrześniu wyjdzie na wolność.
Jolanta Krysowata prowadziła przed laty dziennikarskie śledztwo w sprawie zbrodni miłoszyckiej, wielokrotnie rozmawiała też z aktualnie oskarżonym Norbertem Basiurą. Przed sądem nie chciała jednak zeznawać, zasłaniając się tajemnicą dziennikarską.
Ireneusz M., jeden z oskarżonych o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach, złożył w sądzie szereg wniosków dowodowych. - Chcę pokazać, że nie mam z tą zbrodnią nic wspólnego - tłumaczył.
- Nawet po wielu latach można w kościach stwierdzić obecność substancji toksycznych. Tak było też w tym przypadku - mówił biegły w sprawie zbrodni miłoszyckiej, do której doszło ponad 23 lata temu.
Przed laty oskarżonego o brutalny gwałt i zabójstwo Małgorzaty K. wykluczono z grona podejrzanych m.in. na podstawie odcisku szczęki. Teraz okazało się, że pobrany od niego model zamieniono z innym, a biegli wykazali, że to właśnie on mógł zostawić ślad zębów na ciele ofiary.
- Z zabezpieczonych dowodów wyodrębniliśmy materiał DNA zgodny z próbkami pobranymi od oskarżonych - mówił przed sądem Krzysztof Koloch, który prowadził badania w sprawie zbrodni miłoszyckiej.
- Widziałem, jak Norbert Basiura wyprowadzał Małgosię z dyskoteki, a potem zniknął na trzy godziny - mówił świadek na kolejnej rozprawie w sprawie zbrodni miłoszyckiej.
- Irek to straszny kłamca i był bardzo agresywny wobec kobiet - mówił o oskarżonym o gwałt ze szczególnym okrucieństwem i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach jego znajomy.
- Ten kretyn miał taką taktykę, że upijał kobiety, by je później wykorzystać. A po alkoholu on zawsze był agresywny - mówiła o oskarżonym o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi jego była żona.
Z trzech zaplanowanych na piątkową rozprawę świadków w sprawie zbrodni miłoszyckiej udało się przesłuchać jednego. Joanna Ś. opowiadała o "Irku", który w noc, gdy doszło do morderstwa, zaczepiał dziewczyny. - Wydaje mi się, że to ty - mówiła, wskazując na oskarżonego Ireneusza M.
- Gdybyśmy dysponowali wtedy bardziej doskonałymi metodami, to trzeba by się naturalnie spodziewać lepszych efektów - mówił dr Jerzy Kawecki o ekspertyzach odcisku szczęki wykonanych w procesie ws. zbrodni miłoszyckiej, na podstawie których niesłusznie skazano Tomasza Komendę.
Wrocławski sąd do tej pory nie odwołał terminu piątkowej rozprawy ws. zabójstwa 15-letniej Małgorzaty, za którą to zbrodnię był niesłusznie skazany Tomasz Komenda. - Nie wyobrażam sobie, jak to miałoby w tym momencie wyglądać - mówi obrończyni jednego z oskarzonych.
- Przyszedł taki moment, że ja już nie mogę wytrzymać. To jest gnębienie nas, rodziny - mówił przed wrocławskim sądem Krzysztof K., ojciec brutalnie zgwałconej i zamordowanej Małgosi, składając wniosek o wstrzymanie produkcji filmu o Tomaszu Komendzie.
Józef R. z tamtego dnia zapamiętał śnieg zmieszany z krwią i ciało dziewczyny, takie poskręcane, koło stodoły. Na prośbę śledczych ułożył manekin w miejscu, w którym ponad 20 lat temu znalazł zwłoki 15-letniej Małgosi.
- Zaraz po północy wyszłam z dyskoteki, bo źle się poczułam. Wypiłam ok. 200 g szampana - zeznawała Justyna G., jedna z dziewczyn, które bawiły się na imprezie sylwestrowej w Miłoszycach. Na tej samej, po której pod stodołą znaleziono ciało brutalnie zgwałconej i zamordowanej 15-letniej Małgosi.
- Może sprawcy przyprowadzili Małgosię na nasze podwórko, bo chcieli się dostać do stodoły - mówiła przed wrocławskim sądem Danuta R., kolejny świadek w sprawie zbrodni miłoszyckiej.
- Włosy miała bardzo jasne, jakby siwe. Ale to był szron, całe ciało miała oszronione - mówiła przed sądem Katarzyna C., na której podwórku brutalnie zgwałcono i zamordowano 15-letnią Małgosię. A gdy pokazano jej portret pamięciowy sprawcy, stwierdziła, że przypomina jej ówczesnego chłopaka.
- Był napompowany, zgrywał cwaniaka, o tak chodził - wspominał w sądzie jeden ze świadków, pokazując szeroko rozstawione ramiona. Wrocławski sąd przesłuchał w poniedziałek uczestników imprezy sylwestrowej w Miłoszycach, podczas której brutalnie zgwałcono i zamordowano 15-letnią Małgosię.
Świadkowi zarzucił składanie fałszywych zeznań, a służbie więziennej - złe traktowanie. O sobie powtarza: - Jestem niewinny jak Tomasz Komenda.
- Kiedy przyszedłem na dyskotekę w Miłoszycach, Małgosia nie była już w pełni świadoma, co się wokół niej dzieje - mówił Grzegorz Z., znajomy dziewczyny z podwórka.
- Na dyskotece pilnowałem, czy nikt nie śpi pijany na stole, czy nikt się nie szarpie - mówił przed sądem Paweł O., świadek w sprawie zbrodni miłoszyckiej. W czasie imprezy sylwestrowej, podczas której brutalnie zgwałcono i zamordowano 15-letnią Małgosię, był ochroniarzem, a także bliskim przyjacielem oskarżonego o tę zbrodnię Norberta Basiury.
Ireneusz M., oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach, chciał odroczenia sprawy. - Jak mam się bronić, kiedy tuż przed wyjściem do sądu, funkcjonariusze zrobili mi w celi kipisz - mówił na sądowej sali.
- Tutaj jest w składzie jeden sędzia, który został powołany przez nową KRS. Co będzie więc dalej z tą sprawą? - pytał w piątek w sądzie Ireneusz M., oskarżony o zabójstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach. Czwartkowa uchwała SN mówi bowiem o tym, że wyroki sędziów wybranych przez nową KRS mogą być podważane.
- Policja zataiła bardzo dużo, zatarła ślady, nie dopilnowała - mówił w sądzie Daniel K., który jako nastolatek spotykał się z Małgosią. Widział ją też w sylwestrową noc, chwilę przed tym, jak niedaleko dyskoteki w Miłoszycach została brutalnie zamordowana.
- Nie wiem skąd, ale ona wie, kto to zrobił, ale powiedziała, że zezna to przed sądem - mówił na wtorkowej rozprawie Ireneusz M. - jeden z oskarżonych o brutalny gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgosi. Dziewczyna zginęła ponad 20 lat temu w noc sylwestrową w Miłoszycach.
- Szedłem do domu. Zawołał mnie: "Widziałeś? Chodź". Zaprowadził na swój ogród i pokazał ciało Małgosi. Leżała odwrócona plecami - zeznawał w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu Kazimierz K. To kolejny świadek w sprawie zbrodni miłoszyckiej. Jeden z dwóch przesłuchanych we wtorek w sądzie.
Ojciec zamordowanej w Miłoszycach 15-latki oraz adwokaci oskarżonych o jej zabójstwo wystąpili o przesłuchanie przed sądem Tomasza Komendy, który niewinnie przesiedział 18 lat w więzieniu.
Mieszkańcy Miłoszyc nic nie wiedzieli i nie słyszeli, gdy skazywano Tomasza Komendę. I teraz milczą albo zasłaniają się niepamięcią. Mówią, że nikt latami nie rozmawiał o brutalnym zabójstwie 15-latki.
Zeznający we wtorek na procesie świadek widział chłopaka, który podał się za brata 15-letniej Małgosi i wyprowadził ją z dyskoteki w Miłoszycach. Ciało zgwałconej i brutalnie zamordowanej dziewczyny znaleziono na drugi dzień.
Krzysztof K. był przesłuchiwany w sądzie już po raz piąty, wcześniej składał także zeznania przed prokuraturą. Ale dopiero teraz przyznał się, że na pytania odpowiadał pod wpływem leków psychotropowych. Tabletki łykał także w czasie rozprawy.
- Zniszczyłeś mi życie - krzyczał Krzysztof K. do Tomasza Komendy na sali sądowej. Teraz świadek prosił o możliwość zeznawania bez obecności mediów. Sąd na to się jednak nie zgodził.
- On słyszał, jak Małgosia wołała "mamo", ale jej nie pomógł. Od 23 lat tylko kłamie i kręci - mówiła do świadka w sprawie zbrodni miłoszyckiej mama zamordowanej 15-latki. A gdy stwierdziła, że powinien siedzieć w więzieniu, on pod nosem mruknął: - Ma pani rację.
Przed laty Krzysztof K. długo był w kręgu podejrzanych, w pewnym momencie przyznał się nawet do zgwałcenia Małgosi w Miłoszycach. Teraz przed sądem zeznawał jako świadek: - Opiekowałem się nią, bo była pijana, a koleżanki zostawiły ją samą.
"Nie pamiętam, minęło ponad 20 lat" - to chyba najczęściej powtarzająca się odpowiedź oskarżonych o brutalny gwałt i bestialskie morderstwo Małgosi w Miłoszycach. I że są niewinni, a ktoś ich wrabia.
- Córkę chowałem dwa razy, 20 lat temu i teraz, po ekshumacji. Po tym drugim pogrzebie ksiądz powiedział tylko: jak wy możecie to wytrzymać - mówił przed sądem pan Krzysztof, ojciec Małgosi, która została brutalnie zgwałcona i zamordowana w czasie imprezy sylwestrowej w Miłoszycach. Przed laty za tą zbrodnię skazano Tomasza Komendę, teraz na ławie oskarżonych siedzą Ireneusz M. i Norbert Basiura.
- Z takim ochroniarzem, powiem wprost, wiele dziewczyn chciało się przytulać i całować - mówił o sobie Norbert Basiura, oskarżony o brutalny gwałt i zabójstwo Małgosi w Miłoszycach, za którą to zbrodnię niesłusznie skazano Tomasza Komendę.
To już ostatni etap śledztwa w sprawie niesłusznego skazania Tomasza Komendy. - Pod koniec września zdecydowana większość czynności powinna być już za nami - mówi Tomasz Szczepanek z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, która prowadzi to postępowanie.
- Ani za cycka, ani za dupę nikogo nawet nie złapałem na tej imprezie sylwestrowej. Seks uprawiałem, ale rano z żoną - mówił Ireneusz M., oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo Małgosi w Miłoszycach. Tylko z żoną seks uprawiał także drugi oskarżony, Norbert Basiura. A prokurator wyliczał ślady biologiczne zabezpieczone na majtkach, biustonoszu i sukience dziewczyny, które świadczą przeciwko nim.
22 lata temu Ireneusz M. twierdził, że widział dziewczynę w białych skarpetkach z kolorowymi paskami. Zgwałcona i zamordowana Małgorzata właśnie takie skarpetki miała założone pod rajstopami i widzieć mógł je tylko morderca. Teraz Ireneusz M. broni się w sądzie: - Dziewczyna, o której mówiłem, miała jasne włosy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.