Emocje na pierwszej rozprawie apelacyjnej w sprawie zbrodni miłoszyckiej były tak duże, że policja wyprowadziła z sali matkę ofiary, a sędzia przerwał przepytywanie biegłego przez oskarżonego. Do sądu napisał też świadek, który twierdzi, że jego zeznania mogą być kluczowe.
"Superwizjer" ujawnia nowe fakty dotyczące zbrodni miłoszyckiej. Na imprezie sylwestrowej, podczas której brutalnie zgwałcono i zabito nastoletnią Małgosię, był mężczyzna, który mógł być związany ze zbrodnią.
Sprawa zbrodni miłoszyckiej będzie rozpatrywana w sądzie apelacyjnym. Od wyroku pierwszej instancji odwołała się zarówno prokuratura, jak i obydwaj oskarżeni.
Prokuratura chce surowszej kary dla jednego ze skazanych za zbrodnię miłoszycką, obrona walczy o uniewinnienie. W piśmie do sądu od wyroku odwołał się także Ireneusz M., chociaż w jego imieniu zrobił to też adwokat.
- Ziobro żerował na sprawie mojej córki, mówił o benedyktyńskiej pracy śledczych, a sam nic nie zrobił choć dowody miał na wyciągnięcie ręki. Uważam, że obawiano się, bo bezpośredni nadzór nad śledztwem sprawował Lech Kaczyński - mówi ojciec Małgosi, który pozwał skarb państwa na 1,6 mln zł.
Tomasz Komenda podczas premiery filmu "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy" oświadczył się swojej obecnej narzeczonej i ogłosił, że będzie ojcem. Po niespełna trzech miesiącach urodził mu się synek.
Emerytowany policjant Adam Bigaj był zaskoczony, kiedy jeden z funkcjonariuszy w filmie o Tomaszu Komendzie otrzymał jego nazwisko, a i wiele innych faktów zgadzało się z jego życiorysem. Z postacią policjanta, który katował Komendę, nie ma nic wspólnego.
Stanisław O., prokurator, który postawił zarzuty Tomaszowi Komendzie, został skazany na 5 lat więzienia za przyjmowanie łapówek. Ma także zapłacić 30 tys. zł grzywny, a przez 7 lat nie może wykonywać zawodu.
Sąd apelacyjny w uzasadnieniu decyzji o zwolnieniu z aresztu Norberta Basiury twierdził, że w jego przypadku "dowody [...] nie mają takiej siły przekonywalności" jak u drugiego sprawcy. - Płakałem, czytając to uzasadnienie - mówi nieprawomocnie skazany za zbrodnię miłoszycką.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zdecydował, że Norbert Basiura, którego w pierwszej instancji skazano na 25 lat więzienia za brutalny gwałt i morderstwo Małgosi w Miłoszycach, może opuścić areszt.
Remigiusz Korejwo to funkcjonariusz CBŚP, który w wolnym czasie przyjrzał się zbrodni miłoszyckiej. I wykazał, że Tomasz Komenda jej nie popełnił. Teraz udzielił pierwszego wywiadu w "Superwizjerze" TVN24.
Obrończyni Norberta Basiury złożyła zażalenie na aresztowanie swojego klienta, który został nieprawomocnie skazany za zbrodnię miłoszycką. Do tej pory odpowiadał przed sądem z wolnej stopy. - Okoliczności, na podstawie których został zwolniony z aresztu, się nie zmieniły - mówi.
Tomasz Komenda wyrok na sprawców zbrodni miłoszyckiej oglądał w telewizji. - Sprawiedliwości stało się zadość. Niech prawdziwi sprawcy gniją tam, gdzie jest ich miejsce - komentuje.
- Oni powinni być 20 lat temu zatrzymani, ale nikomu się nie chciało - mówił po wyroku ojciec Małgorzaty, która w czasie dyskoteki sylwestrowej w Miłoszycach została brutalnie zgwałcona i zamordowana. I denerwował się: - Niech Ziobro już odp... się od mojego dziecka i przestanie się na nim lansować.
Po trwającym 16 miesięcy procesie Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał wyrok w sprawie zbrodni miłoszyckiej, za którą 17 lat temu niesłusznie skazano Tomasza Komendę. Obydwu oskarżonych - Ireneusza M. i Norberta Basiurę - uznano za winnych.
Za brutalny gwałt i morderstwo Małgosi w Miłoszycach przed laty niesłusznie skazano Tomasza Komendę. Oskarżeni i ich obrońcy w mowach końcowych przywoływali jego historię, by przekonać sąd, że znów doszło do pomyłki.
Rodzice Małgosi, która została brutalnie zgwałcona i zamordowana w Miłoszycach, przed wrocławski sąd przyszli z transparentami. Żądają kar dla oskarżonych, ale też dla uniewinnionego Tomasza Komendy.
- Oni wrócili na dyskotekę, a ona umierając słyszała odgłosy świętowania Nowego Roku - mówił prokurator Dariusz Sobieski, wnioskując o dożywocie i 25 lat więzienia dla oskarżonych o brutalny gwałt i zabójstwo Małgosi w Miłoszycach. Za tę zbodnię wcześniej niesłusznie skazano Tomasza Komendę.
Dowody DNA przeciwko oskarżonym o zbrodnię miłoszycką biegły ocenił jako "ekstremalnie mocne" i "mocne". - Nie ma możliwości, że doszło do pomyłki - mówił biegły Krzysztof Koloch, gdy oskarżeni próbowali wytykać mu nieścisłości w badaniach.
Zgodnie z pierwszą decyzją sądu apelacyjnego Ireneusz M., oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach, miał wyjść z aresztu i przed sądem odpowiadać z wolnej stopy. Po odwołaniu prokuratury decyzję jednak zmieniono.
Sąd uznał, że oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo Małgosi w Miłoszycach powinien zostać zwolniony z aresztu. Nie nałożył na niego nawet dozoru policyjnego, chociaż grozi mu dożywocie, a już wcześniej, gdy tylko opuścił więzienie za gwałt, znów zaatakował kobietę.
Sąd apelacyjny nie zgodził się na przedłużenie aresztu dla Ireneusza M., oskarżonego o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach, za którą to zbrodnię został niesłusznie skazany Tomasz Komenda. Mężczyzna, którego obciążają wyniki badań DNA i zostawiony na ciele ofiary odcisk szczęki, we wrześniu wyjdzie na wolność.
Jolanta Krysowata prowadziła przed laty dziennikarskie śledztwo w sprawie zbrodni miłoszyckiej, wielokrotnie rozmawiała też z aktualnie oskarżonym Norbertem Basiurą. Przed sądem nie chciała jednak zeznawać, zasłaniając się tajemnicą dziennikarską.
Ireneusz M., jeden z oskarżonych o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach, złożył w sądzie szereg wniosków dowodowych. - Chcę pokazać, że nie mam z tą zbrodnią nic wspólnego - tłumaczył.
- Nawet po wielu latach można w kościach stwierdzić obecność substancji toksycznych. Tak było też w tym przypadku - mówił biegły w sprawie zbrodni miłoszyckiej, do której doszło ponad 23 lata temu.
Przed laty oskarżonego o brutalny gwałt i zabójstwo Małgorzaty K. wykluczono z grona podejrzanych m.in. na podstawie odcisku szczęki. Teraz okazało się, że pobrany od niego model zamieniono z innym, a biegli wykazali, że to właśnie on mógł zostawić ślad zębów na ciele ofiary.
- Z zabezpieczonych dowodów wyodrębniliśmy materiał DNA zgodny z próbkami pobranymi od oskarżonych - mówił przed sądem Krzysztof Koloch, który prowadził badania w sprawie zbrodni miłoszyckiej.
- Widziałem, jak Norbert Basiura wyprowadzał Małgosię z dyskoteki, a potem zniknął na trzy godziny - mówił świadek na kolejnej rozprawie w sprawie zbrodni miłoszyckiej.
- Irek to straszny kłamca i był bardzo agresywny wobec kobiet - mówił o oskarżonym o gwałt ze szczególnym okrucieństwem i morderstwo 15-letniej Małgosi w Miłoszycach jego znajomy.
- Ten kretyn miał taką taktykę, że upijał kobiety, by je później wykorzystać. A po alkoholu on zawsze był agresywny - mówiła o oskarżonym o brutalny gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi jego była żona.
Z trzech zaplanowanych na piątkową rozprawę świadków w sprawie zbrodni miłoszyckiej udało się przesłuchać jednego. Joanna Ś. opowiadała o "Irku", który w noc, gdy doszło do morderstwa, zaczepiał dziewczyny. - Wydaje mi się, że to ty - mówiła, wskazując na oskarżonego Ireneusza M.
- Gdybyśmy dysponowali wtedy bardziej doskonałymi metodami, to trzeba by się naturalnie spodziewać lepszych efektów - mówił dr Jerzy Kawecki o ekspertyzach odcisku szczęki wykonanych w procesie ws. zbrodni miłoszyckiej, na podstawie których niesłusznie skazano Tomasza Komendę.
Wrocławski sąd do tej pory nie odwołał terminu piątkowej rozprawy ws. zabójstwa 15-letniej Małgorzaty, za którą to zbrodnię był niesłusznie skazany Tomasz Komenda. - Nie wyobrażam sobie, jak to miałoby w tym momencie wyglądać - mówi obrończyni jednego z oskarzonych.
- Przyszedł taki moment, że ja już nie mogę wytrzymać. To jest gnębienie nas, rodziny - mówił przed wrocławskim sądem Krzysztof K., ojciec brutalnie zgwałconej i zamordowanej Małgosi, składając wniosek o wstrzymanie produkcji filmu o Tomaszu Komendzie.
Józef R. z tamtego dnia zapamiętał śnieg zmieszany z krwią i ciało dziewczyny, takie poskręcane, koło stodoły. Na prośbę śledczych ułożył manekin w miejscu, w którym ponad 20 lat temu znalazł zwłoki 15-letniej Małgosi.
- Zaraz po północy wyszłam z dyskoteki, bo źle się poczułam. Wypiłam ok. 200 g szampana - zeznawała Justyna G., jedna z dziewczyn, które bawiły się na imprezie sylwestrowej w Miłoszycach. Na tej samej, po której pod stodołą znaleziono ciało brutalnie zgwałconej i zamordowanej 15-letniej Małgosi.
- Może sprawcy przyprowadzili Małgosię na nasze podwórko, bo chcieli się dostać do stodoły - mówiła przed wrocławskim sądem Danuta R., kolejny świadek w sprawie zbrodni miłoszyckiej.
- Włosy miała bardzo jasne, jakby siwe. Ale to był szron, całe ciało miała oszronione - mówiła przed sądem Katarzyna C., na której podwórku brutalnie zgwałcono i zamordowano 15-letnią Małgosię. A gdy pokazano jej portret pamięciowy sprawcy, stwierdziła, że przypomina jej ówczesnego chłopaka.
- Był napompowany, zgrywał cwaniaka, o tak chodził - wspominał w sądzie jeden ze świadków, pokazując szeroko rozstawione ramiona. Wrocławski sąd przesłuchał w poniedziałek uczestników imprezy sylwestrowej w Miłoszycach, podczas której brutalnie zgwałcono i zamordowano 15-letnią Małgosię.
Świadkowi zarzucił składanie fałszywych zeznań, a służbie więziennej - złe traktowanie. O sobie powtarza: - Jestem niewinny jak Tomasz Komenda.
Copyright © Agora SA