W nocy z niedzieli na poniedziałek we Wrocławiu i Opolu ogłoszono alarmy przeciwpowodziowe, bo stan Odry i jej dopływów jest już wysoki i ma trend rosnący.
Jeszcze w sobotę koło południa w Kłodzku można było swobodnie przejść przez słynny Żelazny Most. Kilka godzin później wezbrane wody Nysy Kłodzkiej zalały ulice miasta. - Panie kochany, to pieprznęło w takim tempie, że szkoda gadać.
W niedzielę od rana napływały coraz gorsze informacje z południa Polski: w Głuchołazach woda zerwała most, puściła tama w Stroniu Śląskim, zalany został Lądek-Zdrój, Nysa wylała w Kłodzku i w Nysie, a w Jeleniej Górze woda przelewała się nad wałami. Potwierdzono już cztery ofiary śmiertelne powodzi, ale zaginionych jest coraz więcej mieszkańców zalanych terenów.
- W nocy z niedzieli na poniedziałek do odciętych od świata przez powódź Lądka Zdroju i Stronia Śląskiego mają dotrzeć strażacy z wodą i żywnością - powiedział "Wyborczej" wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń. Będą też wojskowe cysterny z wodą pitną.
"Część Wrocławia może zostać zalana" - alarmował w niedzielę 15 września hydrogeolog z Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Sebastian Buczyński w "Faktach" TVP Wrocław. Fala powodziowa na Odrze ma być niewiele niższa niż w 1997 roku. W niedzielę o 23.00 prezydent Wrocławia ogłosił alarm powodziowy dla Wrocławia.
Owczarek niemiecki najpierw rozpaczliwie oczekiwał na ratunek na moście w Głuchołazach, a później został porwany przez nurt rzeki. Wyłowili go mieszkańcy.
Kłodzko już jest częściowo zalane, ale szykuje się na kolejną falę powodziową. Władze gminy ostrzegają mieszkańców, że będzie ona większa niż ta pierwsza.
W Lądku-Zdroju potężna fala płynie ulicami, porywając ławki i kontenery na śmieci. Ludzie patrzą na okna swoich mieszkań, do których nie da się dojść. Do budynków wdziera się woda.
W niedzielę z powiatu kłodzkiego zostało ewakuowanych 1600 osób, ale na pewno ta liczba się znacznie powiększy, bo prognozy pogodowe nie są optymistyczne. W zbiornikach przeciwpowodziowych jest średnio jakieś 30 proc. rezerwy - mówił premier Donald Tusk, który i z szefem MSWiA Tomaszem Siemoniakiem w niedzielę rano wzięli udział w odprawie służb w Kłodzku.
Premier Donald Tusk podczas piątkowej wizyty we Wrocławiu uspokajał, że sytuacja w mieście jest lepsza niż się spodziewano. Jednak mieszkańcy Wielkiej Wyspy cały czas przychodzą na Jaz Opatowicki i z niepewnością patrzą na Odrę. Niektórzy swoje piwnice zabezpieczają workami z piaskiem.
Zapora wodna Międzygórze niedaleko Bystrzycy Kłodzkiej oraz zapora na Morawce w Stroniu Śląskim w nocy z soboty na niedzielę ledwo już wytrzymują napór wzbierających wód. Zanosi się na ciężką noc w Kłodzku.
Najnowsze prognozy przewidują silne opady deszczów przez najbliższe kilkanaście godzin. Najgroźniejsza jest teraz rzeka Biała Lądecka, a najtrudniejsza sytuacja w nocy w soboty na niedzielę będzie na całym Pogórzu Sudeckim - mówi "Wyborczej" szef MSWiA Tomasz Siemoniak. Rozmawialiśmy w sobotę 14 września około godziny 22.30.
Wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń: - Nie przewiduję wielkiej fali powodziowej na Odrze, jak w 1997 r. Ale zalania i podtopienia są i będą - mówi w wywiadzie dla "Wyborczej".
W związku z padającym od kilku dni obfitym deszczem dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego zamknął wszystkie szlaki turystyczne na swym terenie. W Karkonoszach wzrosło też zagrożenie zejścia lawin kamienno-błotnych. "Prosimy turystów o udanie się do schronisk i kwater".
Deszcz najmocniej pada w województwach dolnośląskim i opolskim. Najwięcej wody spadło w Jarnołtówku i Głuchołazach, gdzie ewakuowano część mieszkańców. Na Opolszczyznę pojechał minister Tomasz Siemoniak.
"Wszystkiego suchego" - pozdrawiają się mieszkańcy wrocławskiego Kozanowa pod supermarketem. Wyjeżdżają z wózkami pełnym zgrzewek wody mineralnej. - U nas wind jeszcze nie wyłączyli, to nie będzie problemu z wnoszeniem zapasów - śmieje się jeden z nich.
Ostrzeżenia meteorologiczne trzeciego oraz drugiego stopnia przed silnymi opadami deszczu obowiązują w całej południowej Polsce. Bardzo trudna sytuacja panuje w okolicach Głuchołazów na Opolszczyźnie oraz w powiecie kłodzkim na Dolnym Śląsku. Trąby powietrzne pojawiły się na Mazowszu. Są zniszczone domy. Premier Tusk mówi, że prognozy "nie są optymistyczne", a noc będzie "dramatycznym wyzwaniem".
Najgorsza pogoda będzie w Sudetach i Kotlinie Kłodzkiej. Padać ma nieprzerwanie aż do niedzieli wieczór. Profesor Marek Błaś, meteorolog z Uniwersytetu Wrocławskiego szacuje, że spadnie 70 proc. tego, co w 1997 roku podczas "powodzi tysiąclecia".
W powiecie kłodzkim ogłoszono alarm przeciwpowodziowy. Przez padające od kilku dni deszcze w niektórych rzekach przekroczone zostały stany ostrzegawcze i alarmowe. A największe opady mają dopiero nadejść.
Pierwszego dnia powódź we Wrocławiu była przygodą, ludzie się uśmiechali, cieszyli tą Wenecją za friko, pojawiały się wycieczki z innych dzielnic - mówi jedna z mieszkanek o powodzi tysiąclecia z 1997 roku. - Ale potem przyszedł kryzys, który stopniowo się pogłębiał. Śmierdziało z toalet i lodówek wypełnionych zapasami mięsa.
W Czechach, w związku z obfitymi opadami deszczu, w pełnej gotowości są wszystkie służby. Spuszczana jest woda ze zbiorników retencyjnych, a dodatkowym problemem może być silny wiatr. - Sytuacja może być podobna do tej z lat 1997 i 2002 - mówi czeski minister środowiska.
W zachodnich województwach pada już od czwartku. Ostrzeżenia IMGW najwyższego, III stopnia, obejmują Dolny Śląsk, południową Wielkopolskę, województwa opolskie, śląskie i małopolskie. Suma opadów w tych regionach może do niedzieli sięgnąć 150 litrów na metr kwadratowy, co może spowodować gwałtowne powodzie.
Przez Wrocław przechodzi fala kulminacyjna na Odrze. W wielu miejscach woda spowodowała straty.
W poniedziałek w nocy do Wrocławia dotarła fala kulminacyjna. Już dzień wcześniej zalewane były ogródki działkowe, czy nabrzeża Odry, w tym znajdujące się na nich bary plażowe.
Na Dolnym Śląsku trwa usuwanie skutków intensywnych opadów deszczu. W wielu miejscach doszło do lokalnych podtopień. Z brzegów wystąpiła m.in. rzeka Oława.
Dolnośląskie rzeki od blisko dwóch tygodni przekraczają miejscami stany alarmowe lub ostrzegawcze. W poniedziałek ponownie woda zalała domostwa w powiecie kłodzkim.
IMGW ostrzega przed deszczem i podnoszącym się stanem wody w rzekach. Dla Kotliny Kłodzkiej wydano ostrzeżenie trzeciego, najwyższego stopnia. We wsi Krosnowice rzeka zalała w poniedziałek po południu około 10 gospodarstw domowych.
Fala kulminacyjna na Odrze przeszła przez Wrocław w czwartek nad ranem. Zabrakło 5 cm, by został przekroczony stan alarmowy.
Pod Wrocławiem ogłoszono stan pogotowia przeciwpowodziowego. Odra przekroczyła stany alarmowe. W Oławie, jak podaje IMGW, poziom wody ma już ponad 600 cm.
W poniedziałek na dolnośląskich rzekach utrzymuje się wysoki stan wód. Zbierze się sztab kryzysowy, a do Kotliny Kłodzkiej przyjechał minister Michał Dworczyk. Prognozy przewidują jednak poprawę sytuacji i koniec opadów.
W województwie opolskim na Odrze zanotowano wysokie stany wody. W niedzielę we Wrocławiu nie było zagrożenia powodzią, jednak IMGW wydało ostrzeżenie hydrologiczne III stopnia.
Pogoda niemiło zaskoczyła tych, którzy planowali w weekend wypocząć w Lądku-Zdroju. Na terenie powiatu kłodzkiego ogłoszono pogotowie przeciwpowodziowe.
Zagrożenie powodziowe na Dolnym Śląsku. W Kłodzku ogłoszono w sobotę alarm przeciwpowodziowy. Stan alarmowy na Nysie Kłodzkiej w niedzielę był przekroczony o metr. Wciąż utrzymuje się wysoki poziom wód na dolnośląskich rzekach, również w pobliżu Wrocławia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.