Podziemia Dolnego Śląska kryją sporo tajemnic - po powrocie legendy o "złotym pociągu" rozpalają wyobraźnię nie tylko zdeklarowanych poszukiwaczy skarbów. Przy okazji ich poznawania można wziąć udział we właśnie rozpoczętym konkursie z atrakcyjnymi nagrodami.
W zamkach na Dolnym Śląsku często chowano znaczki i monety. Trzeba przy tym pamiętać, że te "skarby" nigdy nie były chowane ze szczęścia. Wtedy wszędzie był strach, cierpienie. Kiedy uda mi się odnaleźć krewnych tych, którzy coś schowali, to sama historia staje się skarbem - opowiada Łukasz Kazek, autor programów na Discovery oraz współtwórca kanału na YouTubie o poszukiwaniu skarbów.
Od lat "złote pociągi" wjeżdżają na Dolny Śląsk. Ale ten, który pojawił się pięć lat temu, był jak kometa Halleya. Nie było światowej stacji czy gazety, która by o nim nie informowała.
Ministerstwo Kultury po niemal roku weryfikacji uznało, że rzekomo cudem odnaleziony "Dziennik wojenny", który ma wskazywać miejsca ukrycia nazistowskich skarbów, jest niewiarygodny.
- Z dokumentów, do których dotarłem wynika, że po zajęciu Wrocławia skarbce banków były przez Rosjan wysadzane w powietrze. Gdyby Niemcy pozostawili je puste, z pewnością Rosjanie nie mieliby powodów, by je otwierać - mówi dr Robert Kudelski, który zbadał powojenne dokumenty z poszukiwań nazistowskiego skarbu.
Posiadacz "Dziennika wojennego", który ma zawierać wskazówkę ukrycia przez niemieckich nazistów dóbr kultury o wielomilionowej wartości materialnej, ujawnia nam swoje zgłoszenie do Ministerstwa Kultury. Wiemy, gdzie mniej więcej jego zdaniem jest 5 z 11 skrytek, w których naziści mieli ukryć cenne precjoza pochodzące z grabieży dokonywanych na całym świecie.
"Dziennik wojenny" z zaznaczonymi rzekomo 11 miejscami na Dolnym Śląsku, w których ukryto zrabowane przez hitlerowców dzieła sztuki i kosztowności, trafiły jako dar do Polski. Wśród skarbów ma być obraz Rafaela Santi.
W pałacu w Strudze odkryto malowidła sprzed 500 lat. Przedstawiają władców różnych dynastii noszących tytuł cesarza rzymskiego. Znalazł je poszukiwacz "złotego pociągu".
To nie szyb wentylacyjny prowadzący do podziemnego dworca, z którego miał korzystać Adolf Hitler, lecz unikatowa studnia. Piotr Koper chwali się wynikami zakończonych właśnie prac.
Po kilku dniach przerwy Piotr Koper i jego ekipa znowu kopią na terenie Stadniny Ogierów przy Zamku Książ. Z ziemi wyciągnęli właśnie dwie drewniane rury będące częścią instalacji wodnej związanej ze znalezioną wcześniej studnią.
Wałbrzyski zespół punkowy Sajgon nagrał właśnie swój nowy klip "Złoty pociąg". Dwa dni temu pojawił się w sieci. Trwają prace nad najnowszą płytą, na której numer ma się znaleźć. Zespół zbiera środki na jej wydanie.
Rozpoczęły się kolejne poszukiwania złotego pociągu. Tym razem prace prowadzone są w pobliżu Zamku Książ.
- Najnowsze zrobione przez nas badania pokazały 12 miejsc pod ziemią, w których powinniśmy zrobić badania inwazyjne. Tyle że trzeba kopać głębiej. Przygotowujemy się do tego - mówi Piotr Koper, poszukiwacz "złotego pociągu".
Powstałe niedawno stowarzyszenie Wrocławski Złoty Pociąg chce, aby po ulicach miasta jako turystyczna atrakcja jeździł tramwaj wystylizowany na legendarny niemiecki skład ze skarbami. W Wałbrzychu nie wszystkim ten pomysł się spodobał.
1600 złotych - tyle zapłaciła osoba, która wylicytowała wycieczkę z poszukiwaczem "złotego pociągu". Pieniądze z tej licytacji zostaną przeznaczone na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Najnowsze badania pokazują, że na 65. kilometrze trasy kolejowej z Wrocławia do Jelenia Góra widać jakąś pustkę. - My życzylibyśmy sobie, by to były tunele - mówi ostrożnie Piotr Koper, zwany odkrywcą złotego pociągu. - Ale równie dobrze mogą to być pustki, niebędące dziełem człowieka.
- Badania naukowców wykazały, że pod ziemią, na głębokości 20 metrów, coś jest. Może tunele? - zastanawia się Andrzej Gaik, rzecznik Fundacji Złoty Pociąg, która poszukuje miejsca rzekomego ukrycia legendarnego transportu.
Zakończyły się badania na 65. kilometrze trasy kolejowej, gdzie ma być ukryty tzw. złoty pociąg. Wczoraj ekipa zeszła z miejsca, które od trzech tygodni prześwietlała metodami geofizycznymi.
Najstarsza firma geofizyczna w Polsce będzie szukała razem z Piotrem Koprem "złotego pociągu". Ekipa w poniedziałek o godzinie 8 rano weszła na teren 65. kilometra trasy kolejowej Jelenia Góra-Wrocław, gdzie skład miał zostać ukryty. Będzie bardzo drogo i bardzo szczegółowo.
W następnym tygodniu rozpoczynają się kolejne poszukiwania "złotego pociągu" na 65. kilometrze linii Wrocław - Jelenia Góra. Ale tym razem bez konferencji prasowych. Odkrywcy nie chcą na miejscu dziennikarzy.
Mobilna kwatera Adolfa Hitlera w Jedlinie-Zdroju. Można już zobaczyć, jak wyglądał pociąg Amerika, gdzie w 1939 roku zapadały rozkazy dotyczące sytuacji na froncie polskim
Piotr Koper i Andreas Richter od "złotego pociągu" nie będą go już szukać razem.
Poszukiwacze złotego pociągu nie zawiesili broni, na wiosnę planują kolejne badania terenu. Czy tym razem uda się coś odkryć?
Stacja Szczawienko mieści się zaledwie kilkaset metrów od słynnego 65. kilometra, gdzie miał być ukryty złoty pociąg. To ostatni niewyremontowany dworzec w Wałbrzychu. Władze miasta zdecydowały, że można z niego zrobić kolejną atrakcję turystyczną. Dlatego jeszcze w tym miesiącu powinna się rozpocząć renowacja obiektu
Szczególny dar rozbawiania mnie ma prezydent Dutkiewicz. On nieraz naprawdę chce dobrze, ale wychodzą komiczne potworki
- Dla nas "złotym pociągiem" byłyby odnalezione archiwalia obozowe - mówi Andrzej Gwiazda, zastępca dyrektora Muzeum Gross-Rosen. Może wreszcie udałoby się wyjaśnić, co się stało z tysiącami więźniów obozu koncentracyjnego, którzy weszli pod ziemię kopać tunele słynnego hitlerowskiego kompleksu Riese.
Na specjalnej konferencji odkrywcy przedstawili dalszy plan działań. Rzecznik Wałbrzycha podsumował, że dzięki ich odkryciu miasto miało promocję wartą pół miliarda.
- Jeśli polegniemy, to trudno. Myliliśmy się i tyle. Ale na razie jesteśmy w połowie drogi, musimy się przygotować do drugiej rundy badań. Porządnie i dokładnie - mówi Piotr Koper, który prowadzi poszukiwania "złotego pociągu".
- To dopiero 50 procent prac - mówi Piotr Koper, nazywany odkrywcą "złotego pociągu". - Przed nami druga połowa poszukiwań. Ten tunel jest, tylko my go cały czas po górze chwytamy.
W miejscu, gdzie 15 lat temu kopał Tadeusz Słowikowski, tunelu i "złotego pociągu" nie ma. To już pewne. Potwierdzili to dzisiaj nazywani odkrywcami "złotego pociągu" - Piotr Koper i Andreas Richter.
Trwają żmudne prace na 65. kilometrze, gdzie eksploratorzy od trzech dni poszukują "złotego pociągu". Jest już raczej pewne, że w pierwszym wyznaczonym do weryfikacji miejscu go nie znajdą. Prace utrudniają skały i kable.
Złoty pociąg. Kiedy starostwo wałbrzyskie otrzymało pismo, że w okolicy odnaleziono pod ziemią złoty pociąg z czasów wojny, zlecieli się dziennikarze z całego świata. Po roku trzymają kciuki, by legenda o niemieckim pociągu pancernym ze skarbem wreszcie się potwierdziła.
Tylko 5 metrów wykopali w środę odkrywcy na 65. kilometrze, gdzie ma być ukryty "złoty pociąg". Choć jeszcze rano zapowiadali, że być może dotrą do tunelu. Wykopali za to kilka ton iłu niewiadomego pochodzenia.
Złoty pociąg według odkrywców ma się znajdować na ukrytej pod ziemią bocznicy kolejowej. Z zewnątrz wygląda to jak skarpa. W środę poszukiwacze przekopią się kolejne 10 metrów w głąb tego usypiska
Złoty pociąg. Od rana trwają prace przy próbie wydobycia znaleziska. - Zapał nie gaśnie, praca wre - mówił Andrzej Gaik, rzecznik prasowy wydarzenia, podczas pierwszej konferencji prasowej po rozpoczęciu prac
Złoty pociąg nigdy nie był tak realny jak dziś. Do tej pory istniał wyłącznie jako sensacja medialna, ale koparki, które dziś wjechały na 65. km trasy Wrocław - Wałbrzych nie są już wirtualne. Cały teren jest ogrodzony, pilnuje go policja i zaczęły się prace nad wydobyciem znaleziska
Dzień przed rozpoczęciem prac na terenie, gdzie ma być ukryty tzw. złoty pociąg, jego odkrywcy mówią: - Być może i my, i AGH mieliśmy rację.
- Nie mamy zespołu niespokojnych nóg - mówią chwilę przed wbiciem łopat koparek przy 65. kilometrze trasy kolejowej Wrocław- Jelenia Góra Piotr Koper i Andreas Richter, nazywani odkrywcami "złotego pociągu". Dziś tuż przed rozpoczęciem właściwych prac związanych z weryfikacją unikalnego znaleziska spotkali się z dziennikarzami. - Najważniejsze jest, by przeżyć coś fajnego - mówią.
Metalowe ogrodzenia i tabliczki z zakazem wstępu pojawiły się dziś wokół miejsca, gdzie we wtorek rozpocznie się wykopywanie tuneli, które mają doprowadzić odkrywców do "złotego pociągu".
Złoty pociąg. Rok temu do starostwa w Wałbrzychu wpłynęło zgłoszenie o ukrytym pod torami kolejowymi pociągu z czasów wojny. Tę sensacyjną informację podchwytują światowe media, a Wałbrzych zyskuje kampanię reklamową, o której nie mógł marzyć.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.