Bardzo tani węgiel brunatny zaczęła sprzedawać mieszkańcom kopalnia Turów we wtorek 11 października. "Jest toksyczny w spalaniu, a z racji na dużą wilgotność i niską wartość opałową nieopłacalny" - ostrzegają ekolodzy.
Kopalnia węgla brunatnego Turów była przedmiotem poważnego międzynarodowego sporu między Polską a Czechami. Ten konflikt zażegnano, ale region Bogatyni cały czas czeka na transformację energetyczną. Już wiadomo bowiem, że energetyka oparta na węglu nie ma przyszłości. Na zdjęciach widać też jednak jaskółki zmian: elektrownie wiatrowe i słoneczne w okolicach Bogatyni.
Po głośnym raporcie IPCC ws. globalnego ocieplenia, organizacje ekologiczne żadają od spółki PGE i rządu przygotowania planu odejścia od spalania węgla do 2030 roku. - Raport nie pozostawia wątpliwości: do tego czasu Turów musi najpóźniej zakończyć pracę - mówią ekolodzy.
Manifestacja polskich, czeskich i niemieckich ekologów i samorządowców została zakłócona przez górników, którzy obawiają się o swoje miejsca pracy. - Te miejsca pracy i tak znikną, trzeba rozmawiać o sprawiedliwej transformacji regionu - mówią aktywiści.
Kontrolowana przez państwo polskie spółka jest o krok od przedłużenia koncesji na wydobycie węgla brunatnego w przygranicznej kopalni Turów do 2044 roku. Poszerzenie odkrywki grozi odcięciem od wody tysięcy obywateli Czech i Niemiec.
Nie tylko ekolodzy i mieszkańcy okolicy są przeciwni rozbudowie kopalni węgla brunatnego Turów, która powoduje smog i zanikanie wody. Oficjalnie przeciwko inwestycji wystąpiła Republika Czeska.
Kopalnia PGE Turów sprzedaje węgiel, którego nie można palić w domach, bo jest zbyt trujący. - Państwowa firma nie robi sobie nic nawet z pisma od rządu - mówią ekolodzy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.