Trwa rozbiórka komisariatu przy ul. Trzemeskiej we Wrocławiu. Wielu wrocławian kojarzy to miejsce ze śmiercią Igora Stachowiaka. 25-latek zmarł po tym, jak policjanci razili go prądem z paralizatora. W proteście przed budynkiem organizowane były manifestacje.
Złodzieje 1 października okradli obcokrajowca, który mieszka w centrum Wrocławia. Skradziono m.in. sprzęt, który pozwala na ustalenie swojej lokalizacji. Auto poszkodowany znalazł sam, a sprzętu do dziś nie odzyskał, choć policjanci byli pod klatką, którą wskazywała lokalizacja.
Przy Trzemeskiej we Wrocławiu zostanie wybudowany nowy komisariat policji. Ma kosztować ponad 112 mln zł i powstać w nowoczesnej technologii 3D.
Znana jest tożsamość mężczyzny, który zmarł miesiąc temu po policyjnej interwencji we Wrocławiu przy ul. Grabiszyńskiej. - Ustaliliśmy, kim jest, miał 34 lata - mówi nam rzecznik opolskiej prokuratury.
Wciąż nie wiadomo, kim jest mężczyzna, który zmarł w nocy z 14 na 15 maja przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu po interwencji policjantów z komisariatu przy ul. Trzemeskiej. Śledztwo, które ma wyjaśnić okoliczności tragedii, trafiło do Prokuratury Okręgowej w Opolu.
Wrocławska organizacja pozarządowa - Dolnośląskie Centrum Praw Człowieka - zainteresowała się sprawą śmierci przy ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu. Nieznany mężczyzna został zatrzymany przez świadków rzekomo podczas próby kradzieży samochodu. Przekazany w ręce policji zasłabł, a potem zmarł.
"Wyborcza" dotarła do notatki szczegółowo opisującej dramat mężczyzny rzekomo zatrzymanego na próbie kradzieży samochodu, który umarł po interwencji policjantów kryminalnych z komisariatu przy ulicy Trzemeskiej we Wrocławiu.
W komisariacie policji Wrocław Stare Miasto przy ul. Trzemeskiej zginęły dwie, a nie jedna tajna teczka - dowiedziała się "Wyborcza". Obie teczki dotyczą policyjnych informatorów.
Policjanci z Biura Spraw Wewnętrznych przeszukali mieszkania dwóch funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego komisariatu Wrocław Stare Miasto. Zabezpieczono m.in. ich telefony komórkowe. Akcja ma związek ze sprawą teczki tajnego informatora, która zniknęła z komisariatu przy Trzemeskiej.
W Komisariacie Policji Wrocław-Stare Miasto zginęła teczka tajnego informatora policji kryminalnej - ustaliła "Wyborcza". Jeżeli wpadnie w ręce przestępców, może oznaczać realne zagrożenie jego życia. Skandal w policji skutkuje już degradacjami.
Rzecznik praw obywatelskich uważa, że sąd powinien raz jeszcze zająć się sprawą policjantów skazanych za przekroczenie uprawnień w sprawie Igora Stachowiaka. Według Bodnara nie jest wykluczone nieumyślne spowodowanie śmierci.
- Paralizatora użyto nieprawidłowo, a samą interwencję należało przerwać - mówił podczas mowy końcowej w procesie apelacyjnym jeden z policjantów sądzonych za znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Wyrok 19 lutego.
Czy policjanci zmyślili, że przechodzień filmujący zatrzymanie Igora Stachowiaka ich zaatakował, żeby się na nim zemścić? - Nie ma dowodów na to, że została naruszona nietykalność cielesna policjantów - uznał dzisiaj sąd we Wrocławiu.
- Chcemy, aby zabójcy naszego syna odpowiedzieli za jego śmierć - mówi Maciej Stachowiak, ojciec Igora, który zmarł w maju 2016 roku na komisariacie policji Wrocław Stare Miasto. Rodzina złożyła apelację od wyroku, który zapadł w czerwcu.
W piątek zakończył się proces w sprawie śmierci Igora Stachowiaka na komisariacie przy ul. Trzemeskiej we Wrocławiu. Sąd skazał policjantów na więzienie.
Trzy lata temu Igor Stachowiak zmarł na komisariacie policji przy ul. Trzemeskiej we Wrocławiu. Proces policjantów oskarżonych o znęcanie się nad nim zbliża się ku końcowi. Ojciec zmarłego nie wierzy jednak w sprawiedliwy wyrok.
Półtora roku bezwzględnego więzienia to najsurowsza z kar, jaką usłyszeli dzisiaj uczestnicy zamieszek, do których doszło pod komisariatem policji na ul. Trzemeskiej po śmierci Igora Stachowiaka.
Wrocławska prokuratura postawiła zarzuty Patrykowi H., jednemu z dwóch mężczyzn, który nagrywał zatrzymanie Igora Stachowiaka. - Ta sprawa jest naciągana - komentuje Maciej Stachowiak, ojciec zmarłego na komisariacie 25-latka.
Śledczy znów będą musieli zająć się sprawą zatrzymania przez policjantów dwóch mężczyzn, którzy nagrywali telefonami policyjną interwencję wobec Igora Stachowiaka na wrocławskim Rynku. W marcu Prokuratura Okręgowa w Poznaniu umorzyła to śledztwo. Teraz sąd zdecydował, że sprawa powinna zostać ponownie zbadana.
Trwa proces policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. W piątek otworzono filmy z wizji lokalnej. Policjanci pokazują na nich, co działo się w Rynku i na komisariacie.
Czym jest excited delirium syndrom, jakie są jego objawy, czy jest wpisany do klasyfikacji schorzeń Światowej Organizacji Zdrowia - pytał dzisiaj biegłych z Łodzi mecenas Mikołaj Pietrzak, reprezentujący rodzinę zmarłego na komisariacie przy Trzemeskiej Igora Stachowiaka.
Dr n. med. Janusz Kołowski i lek. med. Karolina Pawlak w swojej opinii wskazali, że Igor Stachowiak miał przełamaną chrząstkę tarczowatą i podbiegnięcia krwawe w tchawicy. W piątek lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej w Poznaniu zeznawali w procesie policjantów oskarżonych przez prokuraturę o przekroczenie uprawnień i fizyczne oraz psychiczne znęcanie się nad 25-latkiem.
Nie sposób nie odnieść wrażenia, że podczas procesu policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem prokuratura nie jest zainteresowana ujawnieniem mechanizmów, które sprawiły, że możliwe było torturowanie na policji oraz doprowadzenie do śmierci zatrzymanego. A dla prowadzących sprawę wszystko zostało wyjaśnione w trakcie śledztwa.
Dr Jerzy Kawecki i dr Patryk Pilecki podtrzymali w sądzie opinię, że nie można jednoznacznie stwierdzić, co było przyczyną śmierci Igora Stachowiaka. 25-letni Stachowiak zmarł w komisariacie policji przy ul. Trzemeskiej 15 maja 2016 roku. Rok później telewizja TVN ujawniła zdjęcia, na których widać, jak policjanci maltretują mężczyznę, m.in. rażąc go paralizatorem.
Dwóch biegłych z zakresu medycyny sądowej będzie dzisiaj zeznawać w sprawie policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Jerzy Kawecki i Patryk Pilecki to lekarze, którzy wykonywali pierwszą sekcję zwłok 25-latka.
Ośmiu świadków - policjanci i były zastępca komendanta, miało dziś zeznawać w sprawie funkcjonariuszy oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Czterech z nich w sądzie się nie stawiło. Były zastępca komendanta Karol S. dużo nie pamięta, niewiele słyszał albo po prostu nie wie.
Niewiele pamiętał policjant, który zeznawał wczoraj w procesie kolegów oskarżonych o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. - To są dwa lata. Można nie pamiętać - tłumaczyła prokurator. - Chodzi o to, żeby nie pogrążać kolegów - komentował ojciec zmarłego.
Tylko jeden z oskarżonych Łukasz R. stawił się dzisiaj w sądzie na rozprawie dotyczącej znęcania się policjantów nad Igorem Stachowiakiem. Zgodnie z ustaleniami śledztwa to on kilkakrotnie użył paralizatora podczas zatrzymania 25-latka. Przyznał się dziś do tego, gdy przez kilka godzin wyjaśniał, jak przebiegała interwencja i w jaki sposób doszło do śmierci Igora Stachowiaka. Proces obserwują przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Jako oskarżyciele posiłkowi zeznania złożą dziś też rodzice zmarłego 25-latka.
Czterej byli policjanci Adam W., Łukasz R., Paweł P. i Paweł G. odpowiedzą za przekroczenie uprawnień oraz psychiczne i fizyczne znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Nie odpowiedzą za śmierć 25-latka, bo - według prokuratury - zebrany materiał dowodowy nie dawał podstaw do oskarżenia policjantów o jej nieumyślne spowodowanie. Oskarżeni podczas procesu nawet nie muszą być na sali sądowej.
Do więzienia pójdzie jeden z kilkudziesięciu oskarżonych o czynną napaść na funkcjonariuszy i niszczenie policyjnego mienia podczas zamieszek, do których doszło po śmierci Igora Stachowiaka w 2016 r.
Już w lipcu rozpocznie się proces policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem. Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia wyznaczył terminy rozpraw.
Sprawa czterech policjantów oskarżonych o znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem nie jest na tyle zawiła, by zajął się nią sąd okręgowy. Pierwszą instancją będzie więc Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia. Postanowienie jest prawomocne.
Byli już policjanci, którzy pobili 82-letnią kobietę, staną przed sądem. Prokuratura wystosowała akt oskarżenia. Ani Lidia S., ani Piotr L. nie przyznają się do winy. Twierdzą, że to starsza kobieta była agresywna.
Brutalna interwencja wrocławskich policjantów. Na zapleczu sklepu spożywczego przy Strzegomskiej we Wrocławiu dwoje policjantów pobiło 82-letnią kobietę. Zdarzenie nagrała kamera monitoringu. Na nagraniu widać, jak funkcjonariuszka komisariatu policji Wrocław Fabryczna zakłada rękawiczki i uderza przerażoną staruszkę. Na tym interwencja się nie kończy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.