- Koronawirusa przechorowało nawet sześć razy więcej osób, niż wskazują oficjalne statystyki. Nabyliśmy odporność populacyjną, co nie znaczy jednak, że wirus nas jeszcze nie zaskoczy - przestrzega prof. Jarosław Drobnik, naczelny epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu przy ul. Borowskiej.
- W styczniu liczba zajętych łóżek covidowych na Dolnym Śląsku malała. W ostatnim tygodniu widzimy jednak wyraźny wzrost. Coś właśnie zaczyna się dziać, jeśli chodzi o piątą falę pandemii koronawirusa - mówi lekarz Marcin Drozd ze szpitala przy ul. Borowskiej.
Piąta fala pandemii koronawirusa. We wtorek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 36 995 przypadkach COVID-19. Dolny Śląsk wciąż utrzymuje się w czołówce - przybyło ponad 3 tys. chorych.
Wzbierająca szybko przez omikron piąta fala pandemii zamyka szkoły. Nauka zdalna na Dolnym Śląsku w ciągu tygodnia została zalecona aż 355 szkołom.
Najnowsza prognoza grupy MOCOS wskazuje, że szczyt piątej fali epidemii nastąpi w pierwszej połowie lutego. Może być nawet 100 tys. zakażeń dziennie, więcej zgonów i potężny wzrost liczby pacjentów w szpitalach.
Lek na COVID-19, Molnupirawir, od grudnia jest w Polsce. Na razie podawany jest jednak tylko nielicznym pacjentom. - Nawet gdyby poprawiła się jego dostępność, w Polsce może mieć małe zastosowanie - uważa wrocławski epidemiolog, prof. Jarosław Drobnik.
Studenci Uniwersytetu Wrocławskiego są oburzeni decyzją rektora, który zarządził powrót do nauki stacjonarnej już od najbliższego poniedziałku. Tymczasem wiele wskazuje na to, że już niedługo zacząć się może piąta fala pandemii związana z niezwykle zakaźnym wariantem omikron.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.