Wrocławska Kuria Archidiecezjalna odwoła się od wyroku nakazującego jej wypłatę 300 tys. zł odszkodowania dla ofiary księdza Pawła Kani - ustaliła "Wyborcza". W lutym sąd uznał, że wiedząc o jego pedofilii, przenoszono go z parafii do parafii, dzięki czemu miał okazję zgwałcić nieletniego wówczas Karola.
Proboszczowie muszą sami dopilnować, aby w związku z wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego w kościołach nie przebywało więcej niż 50 osób. - Pomóżmy im i zostańmy w niedzielę w domach - mówi rzecznik kurii.
Po premierze filmu "Tylko nie mów nikomu" wrocławska kuria poinformowała, że odsiadujący wyrok za gwałty i pedofilię Paweł Kania nie jest już księdzem. "Wyrażamy ból, przepraszamy i podtrzymujemy gotowość pomocy tym, którzy o nią wystąpią" - można przeczytać w jej oświadczeniu.
Wrocławska kuria odrzuca oskarżenia, jakoby wiedziała o pedofilskich skłonnościach księdza Pawła K., który zgwałcił ministranta. Ale chłopcu, który teraz domaga się odszkodowania, Kościół kilka lat temu proponował "stypendium" w zamian za zrzeczenie się roszczeń wobec archidiecezji.
300 tys. zł odszkodowania domaga się od wrocławskiej kurii ofiara księdza pedofila Pawła K. We wtorek, jako świadek w procesie, zeznawać będzie były metropolita wrocławski abp Marian Gołębiewski
Ks. Adrian z Milicza publicznie oskarżył jednego z wrocławskich proboszczów o gwałt. - Próbował kupić mnie pieniędzmi, karierą. Żebym świadczył mu dalej usługi seksualne - mówi ksiądz Adrian. Wrocławska kuria powołała specjalną komisję, by zbadać sprawę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.