W sejmiku dolnośląskim zamiast polityki była brudna gra - ocenia szef klubu KO Marek Łapiński po ujawnieniu przez media nielegalnej inwigilacji lidera Bezpartyjnych.
Konfederacja dokonała zwykłej kradzieży tożsamości w celu odniesienia wyborczej korzyści. Przejęcie cudzej nazwy, cudzego dorobku to nie tylko przykład obrzydliwej formy walki politycznej, ale zwykłej gangsterki - pisze Bohdan Stawiski z Bezpartyjnych Samorządowców w liście do "Wyborczej".
- Jestem pewna, że mój mąż zostanie oczyszczony ze wszystkich zarzutów i uniewinniony, jeśli w ogóle sąd od razu nie zdecyduje o umorzeniu postępowania - mówi "Wyborczej" Izabela Bodnar, posłanka Polski 2050 Szymona Hołowni. To żona przedsiębiorcy z branży odpadowej, którego nazwisko pojawia się w stenogramach Roberta Raczyńskiego, lidera Bezpartyjnych Samorządowców.
"Konfederacja ukradła naszą nazwę" - lamentują od kilku dni Bezpartyjni Samorządowcy, a bezlitośni internauci komentują to stwierdzeniem: "Karma wraca".
Prezydent Lubina Robert Raczyński był nielegalnie inwigilowany przez ABW - kopiowano jego rozmowy z internetowych komunikatorów, w samochodzie i mieszkaniu instalowano urządzenia szpiegujące. Do mediów dotarły setki stron stenogramów rozmów prowadzonych przez prezydenta i jednego z jego urzędników, choć nie ma pewności, czy są prawdziwe. Jednym z wątków jest brudna polityczno-biznesowa wojna w branży śmieciowej na Dolnym Śląsku.
Wybory samorządowe 2024. Konfederacja wzięła na listy kilku byłych Bezpartyjnych Samorządowców i stworzyła wspólny komitet wyborczy. - Nie ma żadnej koalicji Bezpartyjnych z Konfederacją. Po prostu Konfederacja ukradła naszą nazwę - kwituje Bogdan Stawiski z BS. Sprawa trafiła do sądu.
Wybory samorządowe 2024. - Prezydentem Wrocławia zostanie Michał Jaros z Platformy - stwierdził Cezary Przybylski, marszałek Dolnego Śląska i lider Bezpartyjnych Samorządowców. Czy to oznacza, że Bezpartyjni Samorządowcy nie wierzą w swojego kandydata Jerzego Michalaka, który też walczy o wrocławski ratusz?
Wybory samorządowe 2024. Jacek Sutryk nie ogranicza się tylko do walki o prezydenturę we Wrocławiu i zgłosił swój komitet w wyborach do sejmiku dolnośląskiego. Dwa komitety zgłosiła Koalicja dla Wrocławia, ale bez nazwiska Michała Jarosa.
Po raz pierwszy politycy Platformy tak jawnie bojkotują Dolnośląski Kongres Samorządowy Bezpartyjnych. Ich zdaniem w tym roku wpisuje się on w kalendarz wyborczy.
Polityczny układ sił w sejmiku dolnośląskim raczej się zmieni po nadchodzących wyborach samorządowych. Kolejne prognozy wskazują, że PiS będzie w opozycji, a Bezpartyjni Samorządowcy stracą rolę rozgrywającego.
Emocje przedwyborcze w prezydenckich miastach na Dolnym Śląsku sa ogromne. Koalicja Obywatelska przymierza się do wystawienia syna marszałka z Bezpartyjnych Samorządowców przeciwko jego przyjacielowi.
Rozpoczęła się wyborcza wojna "federacyjnych" Bezpartyjnych Samorządowców z "partyjnymi" Bezpartyjnymi Samorządowcami. Mają być dwa ogólnopolskie komitety: jeden pod rękę idzie z Konfederacją, drugi związany jest z koalicjantami Prawa i Sprawiedliwości.
Wszystko wskazuje na to, że będziemy głosować za odwołaniem Andrzeja Jarocha - mówi "Wyborczej" Cezary Przybylski, marszałek Dolnego Śląska. W zasadzie oznacza to koniec niemal sześcioletniej koalicji Bezpartyjnych Samorządowców z Prawem i Sprawiedliwością.
Nie Krzysztof Maj, ale Jerzy Michalak będzie kandydatem partii Bezpartyjnych Samorządowców na prezydenta Wrocławia. Sześć lat temu też walczył o ratusz, ale został sam.
Bezpartyjni Samorządowcy i PiS planowali budowę nowego urzędu marszałkowskiego na peryferiach Wrocławia za ponad 200 mln zł. Już wiadomo, że inwestycja trafiła do kosza. Marszałek Cezary Przybylski ugiął się przed sejmikową opozycją.
- Przystawką PiS-u nigdy nie byliśmy, dlatego zabolały mnie słowa Donalda Tuska. Przecież w sejmiku wiele razy głosowaliśmy tak samo jak opozycja, jak Platforma. PO nigdy nie była i nie będzie naszym wrogiem - mówi Cezary Przybylski, marszałek Dolnego Śląska z Bezpartyjnych Samorządowców.
Ponad 61 tys. listów wysłał do mieszkańców dziewięciu gmin marszałek i jego zastępca chwaląc swoje osiągnięcia i Koleje Dolnośląskie. Przewoźnik zasypie swoimi listami z niespodzianką 1,3 mln skrzynek w regionie. "To kampania wyborcza za pieniądze podatników" - ocenia sejmikowa opozycja.
Bezpartyjni Samorządowcy razem z PiS przegłosowali budżet województwa dolnośląskiego na 2024 rok, gdyż pięcioro radnych Koalicji Obywatelskiej i jeden z Trzeciej Drogi wstrzymało się od głosu. - Wizerunkowo wygląda to fatalnie, gdyż po wyborach Polską rządzi koalicja demokratycznych ugrupowań, a w sejmiku dolnośląskim nadal pozostajemy po złej stronie mocy - krytykuje Stanisław Huskowski, radny Nowej PL.
Nie było dyskusji i głosowania nad budżetem na 2024 r. w sejmiku dolnośląskim. Marszałek z partii Bezpartyjnych nagle zmienił front i chce usiąść do rozmów z opozycją. Przez całą kadencję razem z PiS ją ignorował.
Sześć dolnośląskich samorządów dostanie dofinansowanie na program in vitro. To niemal historyczne wydarzenie, bo PiS i Bezpartyjni Samorządowcy blokowali go przez lata.
W grudniu opozycja w sejmiku dolnośląskim planuje przejąć inicjatywę i złożyć kolejny już wniosek o odwołanie przewodniczącego sejmiku Andrzeja Jarocha z PiS. Trwają dyskusje o tym, kto mógłby zostać jego następcą.
Wrocław już wie, że nie dostanie dodatkowych pieniędzy na in vitro z budżetu województwa. PiS i Bezpartyjni tak rozpisali konkurs, że go na starcie wykluczyli. Tak wygląda próba ogrania opozycji.
Jeszcze w tym roku miało być finansowe wsparcie władz Dolnego Śląska dla in vitro. Konkurs, zauważyła opozycja, rozpisano bez konkretów i dopiero na przyszły rok.
W budżecie Dolnego Śląska są pieniądze na in vitro dla samorządów, ale Wrocław ich nie dostał. - To test dla marszałka, czy ważna dla niego jest koalicja z PiS, czy pomoc dla mieszkańców - komentuje prezydent Jacek Sutryk.
Współrządzący z PiS-em na Dolnym Śląsku Bezpartyjni Samorządowcy po porażce w wyborach parlamentarnych, liczą na zmianę koalicjanta w sejmiku. Ale obecna opozycja stawia warunki marszałkowi Cezaremu Przybylskiemu.
Bezpartyjni Samorządowcy liczyli, że uda im się przekroczyć próg 3 proc., co gwarantowałoby otrzymanie sejmowej dotacji na dalszą działalność. Nawet na Dolnym Śląsku tyle nie osiągnęli.
Wybory 2023. Bezpartyjni Samorządowcy nie wierzą w dokładność wyników exit poll i czekają na oficjalne dane PKW. O słaby wynik obwiniają media, które nie poświęcały im wystarczającej uwagi
Bezpartyjni z zarządu województwa mieli dołożyć się do budowy hali lekkoatletycznej na wrocławskich Kłokoczycach. Pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Interweniowała marszałek Sejmu Elżbieta Witek - bezskutecznie.
Dzięki Kolejom Dolnośląskim Bezpartyjni Samorządowcy chcą wjechać do parlamentu w wyborach 2023. Na ich listach jest kilkunastu pracowników tej spółki. Od prezesów i dyrektorów, po szefa rady nadzorczej.
- Jesteśmy samodzielnym komitetem, który prosi Polki i Polaków o głosy, nikomu ich nie zabieramy. Chcemy zbudować normalną Polskę, bez ciągłych kłótni polityków - mówi Krzysztof Maj z Bezpartyjnych Samorządowców, który był uczestnikiem przedwyborczej debaty w TVP.
- Opozycja podczas debaty w TVP pokazała, że jest gotowa przejąć władzę. Pokazała współpracę, nie atakowała się - mówi poseł Lewicy Krzysztof Śmiszek. - Przedstawiciel Bezpartyjnych Krzysztof Maj jako jedyny wśród uczestników debaty ze spokojem wzniósł się ponad konfliktem partyjnym - ocenia członek tego ugrupowania marszałek Cezary Przybylski.
Krzysztof Maj z Bezpartyjnych Samorządowców bierze udział w debacie w TVP obok Donalda Tuska i Mateusza Morawieckiego. To polityczny debiutant.
Kandydatowi Trzeciej Drogi do Sejmu 1 października zlikwidowano miejsce pracy. Decyzję podjęła starosta, kandydatka Bezpartyjnych Samorządowców. - Czysto po ludzku takich działań podczas kampanii się nie robi - komentuje szef dolnośląskich struktur PSL.
- Stawiamy na kolej, bo jest ekologiczna i wygodna. Kolei Dolnośląskich zazdroszczą nam w całym kraju - mówi Krzysztof Maj, członek zarządu województwa dolnośląskiego.
Wrocławski sąd apelacyjny prawomocnie rozstrzygnął spór Bezpartyjnych Samorządowców z Donaldem Tuskiem. Lider Koalicji Obywatelskiej nie musi przepraszać za stwierdzenie, że Bezpartyjni to "przystawka PiS", a nazwa ich partii jest "kłamliwym hasłem".
Poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba prawomocnie przegrał wyborczy proces z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Chodziło o jego wypowiedź w Radiu Zet, którą Bezpartyjni poczuli się urażeni. Będzie musiał ich przeprosić.
Donald Tusk nie musi przepraszać Bezpartyjnych Samorządowców za nazwanie ich ugrupowania "przystawką PiS". Legnicki sąd odrzucił wniosek - złożony w trybie wyborczym - by nakazać liderowi Koalicji Obywatelskiej przeprosiny na wiecach i w mediach.
Donald Tusk dostał od Bezpartyjnych Samorządowców wniosek w trybie wyborczym za twierdzenie, że są "przystawką" PiS. Wcześniej jednak m.in. Szymon Hołownia, Władysław Kosiniak-Kamysz, Jacek Karnowski czy Olgierd Geblewicz publicznie mówili o Bezpartyjnych jako "przybudówce" partii rządzącej.
Bezpartyjni Samorządowcy złożyli do Sądu Okręgowego w Legnicy pozew w trybie wyborczym przeciwko Donaldowi Tuskowi, liderowi Koalicji Obywatelskiej. Chodzi o słowa, które wypowiedział podczas wiecu wyborczego w Pile.
"Komitet Wyborczy Prawa i Sprawiedliwości figuruje jako reklamodawca, który zamieścił filmik z Bezpartyjnymi Samorządowcami" - zwrócił uwagę dziennikarz WP. Ci twierdzą, że do Google'a wkradł się błąd.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.