Największa piszczałka ma 12 m wysokości, najmniejsza - 6 mm. Ornamenty pozłacane są 24-karatowym złotem. W czwartek - 27 stycznia po raz pierwszy po 46 latach - będzie można posłuchać koncertu na odnowionych organach Englera. Zobaczcie, jak prezentują się po remoncie.
Organy Englera z kościoła św. Elżbiety były dla Wrocławia tym, czym ołtarz Wita Stwosza dla Krakowa. Nazywano je "głosem Śląska", ale zostały zniszczone podczas największego pożaru w powojennej historii miasta. Zrekonstruowane, w piątek, 28 stycznia, zagrają ponownie.
Zwęglone figury aniołów leżą koło swoich gipsowych kopii, a rzeźbiarze wyciskają w szarej plastelinie roślinne ornamenty. - Odbudowa organów Englera to największy tego typu powojenny projekt w Europie - mówi Andrzej Kriese, organmistrz, który podjął się tego dzieła.
Dawni wrocławianie oraz turyści, którzy musieli się obywać bez samolotów, próbowali oglądać miasto ze wzgórz, kościelnych i widokowych wież oraz mostka pokutnic. Punktów widokowych było stosunkowo dużo, bo Wrocław od średniowiecza szczycił się swoimi wieżami, najbardziej charakterystycznym elementem miejskiego pejzażu.
Tym razem nie chodzi im o odzyskanie urody gotyckiego dzieła sztuki, ale żeby św. Wawrzyniec nikogo nie zabił. W przyszłym tygodniu zapadnie decyzja, jak ustabilizować całą konstrukcję bez rozbiórki portalu.
Średniowieczne sakramentarium w kościele św. Elżbiety ma 15 m wysokości i cieszy się sławą najwspanialszego na Śląsku. Mimo to jego urodę muszą poprawić konserwatorzy. To pierwsze prace restauratorskie od ponad 150 lat.
Jerozolima jest na Kiełbaśniczej, rzymscy żołnierze strzegą Rynku, a Piłat patrzy na ulicę św. Elżbiety. Historia sprzed dwóch tysięcy lat wciąż się powtarza. Nikt jej nie ogląda, bo ci, co chcieli o niej opowiedzieć mieszkańcom Wrocławia, dawno już rozpadli się w proch. Na cmentarzu stanął ogródek piwny, wzgórza jerozolimskie zasłonięte są siatką, a pod Pręgierzem uliczny grajek wygrywa skoczne melodie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.