Czechy zapewniają, że chcą umowy ws. rozwiązania konfliktu o Turów, ale jednocześnie wnoszą o kary. - W ten sposób reagują na wypowiedzi, w których polski rząd zapowiedział naruszanie prawa europejskiego - mówi Adam Traczyk, ekspert ds. międzynarodowych.
Polsce grozi gigantyczna kara za niedostosowanie się do decyzji TSUE ws. kopalni Turów. - Nie pytajcie, co załatwił premier, zobaczcie, co zrobił Trzaskowski - powiedział w TNV24 minister Michał Wójcik.
Polska, jak zapowiedział premier Mateusz Morawiecki, nie wykona postanowienia TSUE ws. wstrzymania wydobycia w kopalni Turów. Teraz Czechy zamierzają wystąpić do Trybunału o karę w gigantycznej wysokości.
Jeśli coś zasługuje na miano prawdziwego "kłamstwa turowskiego", to jest to przede wszystkim oszukiwanie górników, że ich miejsca pracy przetrwają do 2044 roku.
- Jesteśmy solidarni z górnikami, ale nigdy z kopalniami - podkreślali uczestnicy Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, którzy pikietowali w piątek pod elektrociepłownią przy ul. Flisackiej we Wrocławiu. Domagają się od rządu podjęcia działań ws. transformacji energetycznej.
Polsko-czeski spór o kopalnię Turów w Bogatyni pokazał tylko, że Polska nie ma realnego planu odejścia od węgla. - A im szybciej zaczniemy o nim mówić, tym lepiej będzie nie tylko dla klimatu, ale też dla pracowników kopalni i elektrowni - podkreślają eksperci.
- To konsekwencja nieudolnego podejścia polskiego rządu do sprawiedliwej transformacji energetycznej - tak konflikt wokół kopalni Turów komentują przedstawiciele organizacji ekologicznych.
Karolina Kijek, dziennikarka wrocławskiej "Wyborczej", została laureatką Polsko-Niemieckiej Nagrody im. Tadeusza Mazowieckiego w kategorii "Dziennikarstwo na pograniczu". Otrzymała nagrodę za reportaż o kopalni Turów. - Jego siła polega na wielogłosowości. Nie znajdziemy w nim jednej prostej prawdy - tłumaczy jury.
Kopalnia Turów. Projekt umowy stworzy strona czeska, co przyznał polski rząd. Jednym ze stawianych przez nią podstawowych warunków jest możliwość oddania sprawy do TSUE w przypadku jej naruszania przez Polskę.
Kilkaset osób protestowało pod biurem Parlamentu Europejskiego we Wrocławiu przeciwko decyzji TSUE o zamknięciu kopalni Turów. Skandowali "Ręce precz od Turowa", pod budynkiem wysypali węgiel i zapowiedzieli wielki protest w Warszawie.
Dopóki czeska skarga przeciwko Polsce w sprawie Turowa nie zostanie wycofana, nadal obowiązuje postanowienie dotyczące zakazu wydobycia węgla - przypomina rząd w Pradze. Mimo to polskie władze jawnie zapowiedziały jego ignorowanie.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał decyzję, na mocy której kopalnia Turów ma wstrzymać wydobycie węgla. W tej sprawie spotkali się marszałek Dolnego Śląska i władze kraju libereckiego. - Mamy podstawy do dalszych rozmów, liczymy na porozumienie - zapewniali.
Decyzja Trybunału Sprawiedliwości EU o natychmiastowym wstrzymaniu prac w kopalni węgla brunatnego PGE Turów wywołała u tamtejszych mieszkańców przerażenie i złość. We wtorek w ramach protestu zablokowali granicę z Czechami.
Premier Mateusz Morawiecki w nocy ogłosił sukces i wycofanie skargi z Trybunału Sprawiedliwości UE. Tymczasem umowa dopiero jest negocjowana i nie ma wcale czeskiej decyzji o cofnięciu. Przyznał to wicepremier Jacek Sasin, który powiedział w Turowie, że obecnie są dopiero "zręby porozumienia, czyli zestaw warunków jego zawarcia".
Jesteśmy już bardzo bliscy porozumienia z Czechami, które zgodziły się wycofać wniosek z Trybunału Sprawiedliwości UE - przekazał premier Mateusz Morawiecki. Tymczasem jego czeski odpowiednik Andrej Babiš poinformował, że póki co "nie ma planów wycofania skargi przeciwko Polsce ws. kopalni Turów.". Według rzecznika polskiego rządu "doszło do nieporozumienia".
Pamiętam, jak podczas spotkania PGE pokazała mapę, z której wynikało, że granicą hałasu, zapylenia czy odpływu wody z powodu działalności kopalni Turów jest granica polskiego państwa. Że za nią kopalnia już nie oddziałuje. Nie wiedziałem, czy śmiać się, czy płakać - mówi Martin Puta, hetman przygranicznego, czeskiego kraju libereckiego.
Z prawdą mijają się w komentarzach po decyzji TSUE ws. Turowa zarówno premier, jak i europosłowie PiS, czy przedstawiciele PGE. Sprzeczne z faktami jest m.in., że TSUE ostatecznie zamknął kopalnię, a manipulacją łączenie tej sprawy z gazociągiem Nord Stream.
- Nie przewidujemy i nie doprowadzimy do zamknięcia kopalni w Turowie - powiedział w poniedziałek premier Morawiecki. Zapowiedział również rozmowy z Czechami, a także... przekonywanie TSUE.
Wszystko wyprzedali, autobusy polikwidowali, pociągów nie ma, a teraz chcą wykończyć Turów. Bez kopalni i elektrowni ludzie tutaj będą umierać z głodu - mówią mieszkańcy Bogatyni, na której terenie znajduje się Turów.
PGE udostępniła protokół z konsultacji transgranicznych ze stroną czeską ws. przedłużenia koncesji dla kopalni Turów. - Nie chodzi o liczbę, a jakość tych konsultacji i to, jak na nie reagowała druga strona - komentuje specjalista z zakresu inwestycji energetycznych.
Po tym, jak TSUE nakazał natychmiastowo wstrzymać pracę kopalni Turów, okoliczni mieszkańcy, którzy z kopalni żyją, zapowiadają protesty: blokadę wjazdu z Czech do Polski i demonstrację pod Domem Europy we Wrocławiu.
Ekologia. Decyzję TSUE o wstrzymaniu prac w kopalni Turów spółka PGE określiła "drogą do dzikiej transformacji energetycznej". - Przed takim obrotem sprawy przestrzegaliśmy od dawna - przypominają aktywiści. A premier Morawiecki sugeruje, że nie zamknie kopalni.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który rozpatruje skargę Czechów, zobowiązał Polskę do natychmiastowego zaprzestania wydobywania węgla brunatnego w kopalni Turów.
Ma 496 MW mocy - w piątek został oficjalnie przekazany do eksploatacji nowy blok energetyczny w Elektrowni Turów. Ma być "ostatnim projektem budowy bloku energetycznego opalanego paliwem konwencjonalnym w Grupie PGE".
Przez decyzję Ministerstwa Klimatu o przedłużeniu koncesji dla kopalni Turów region Turoszowa już raczej nie ma co liczyć na ogromne unijne pieniądze na przejście do zielonej gospodarki.
Polska Grupa Energetyczna wykupiła reklamy w Brukseli i Pradze, które mają przekonać do akceptacji wydobycia węgla w Turowie aż do 2044 r. Prezentuje przy tym mocno wypaczone dane.
Minister klimatu Michał Kurtyka wydał koncesję na wydobycie węgla w Turowie do 2044 roku. Przy wydawaniu decyzji zignorował konieczność udziału społeczeństwa polskiego i czeskiego, co zapewnia prawo UE. Sprawą Turowa zajmuje się już, na wniosek Czech, Trybunał Sprawiedliwości UE.
Czechy zarzucają przed unijnym sądem, że Polska naruszyła szereg przepisów unijnych, w związku z czym kopalnia nadal zabiera im wodę. Teraz do skargi mogą przyłączyć się inne państwa.
Polska wysłała do Trybunału Sprawiedliwości UE odpowiedź na skargę dotyczącą Turowa. Odbija w niej czeskie argumenty, zgodnie z którymi kopalnia powoduje utratę wody dla 30 tys. osób na pograniczu.
Czechy zaskarżyły Polskę, bo - jak przekonują - kopalnia zabiera im wodę. Z zarzutami dotyczącymi naruszenia prawa unijnego zgodziła się już Bruksela. Według posłów partii rządzącej to jednak... próba wyciągnięcia pieniędzy.
Ekologia. W czwartek około godz. 14 działacze Greenpeace'u zeszli z maszyny w kopalni Turów. PGE zarzuca im "nielegalny" i "inspirowany z zewnątrz" protest, aktywiści tłumaczą, że kryzys klimatyczny wymaga natychmiastowego działania rządu, który jednak nic nie robi.
Działacze Greenpeace umieścili transparenty na kopalni węgla brunatnego w Turowie. - Państwowy gigant energetyczny PGE dużo mówi o ekologii, ale nie ma planu transformacji w energetyce, podobnie jak polski rząd - przekonują ekolodzy.
- Im szybciej zaczniemy rozmawiać o przyszłości po węglu, tym lepiej dla wszystkich. Czesi, którzy mają prawo być zdenerwowani niszczeniem środowiska, powinni być partnerem - mówi Jakub Gogolewski, działacz ekologiczny, zajmujący się od lat Turowem.
Opolno-Zdrój, dawny sudecki kurort, pochłaniany jest przez powiększającą się tuż obok kopalnię węgla brunatnego Turów. - Ta dziura w ziemi ma swoją wymowę, tak jak ta cisza w Miedziance - mówił Filip Springer podczas debaty o przyszłości byłego uzdrowiska.
Opozycja chce, żeby rząd wyjaśnił, co stało się w rozmowach z Czechami, że ci zdecydowali o zaskarżeniu Polski do TSUE. - Potrzebujemy planu zielonej transformacji i uczciwej rozmowy z pracownikami kopalni - mówi przewodnicząca Zielonych i posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Przez ponad 60 lat tylko sześć razy jedno państwo wspólnoty europejskiej zaskarżyło do Trybunału inne. Pierwsza w historii taka skarga przeciwko Polsce to efekt nieliczenia się z sąsiadami.
Mieszkańcy czeskiego pogranicza od lat cierpią przez kopalnię odkrywkową Turów, której działalność zabiera im wodę. - To musi się skończyć i nie zgadzamy się na rozbudowę kopalni - stwierdził rząd w Pradze i wystąpił ze skargą przeciwko Polsce do TSUE, domagając się zamknięcia kopalni.
Odkrywka rocznie emituje 9,9 mln ton dwutlenku węgla - więcej emitują tylko elektrownie w Bełchatowie i Kozienicach.
Mieszkańcy trójstyku granic ślą listy do unijnych instytucji. Niemcy piszą o pękających ścianach, Czesi - o braku wody, Polacy - o lęku przed utratą pracy. Wszyscy jednak o tym samym - kopalni Turów.
Zgodnie z zapowiedzią Czechy złożyły pozew do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w związku z działalnością kopalni Turów. Dołączyły do niego wniosek o czasowe zawieszenie prac. To pierwsza taka skarga przeciwko Polsce w historii.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.