- Dla Wrocławia, gdzie może mieszkać 800 tys. ludzi, zamknięty SOR przy Kamieńskiego to poważny problem. Pacjenci muszą dłużej czekać w pozostałych SOR-ach. Ma to też wpływ na planowe zabiegi - mówi dr Janusz Sokołowski, konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej.
SOR we Wrocławiu nieczynny był od 21 lipca. Miało to związek z trwającym ciągle protestem ratowników medycznych. W poniedziałek, 2 sierpnia, oddział wznawia działalność w pełnym zakresie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.