Rodzice Małgosi zamordowanej w Miłoszycach chcą miliona złotych zadośćuczynienia od jednego ze skazanych za tę zbrodnię. Sąd na ten cel zabezpieczył już nawet jego dom, ale obrona dowodzi, że roszczenie uległo przedawnieniu.
Za brutalny gwałt i morderstwo Małgosi w Miłoszycach przed laty niesłusznie skazano Tomasza Komendę. Oskarżeni i ich obrońcy w mowach końcowych przywoływali jego historię, by przekonać sąd, że znów doszło do pomyłki.
Sąd uznał, że oskarżony o brutalny gwałt i morderstwo Małgosi w Miłoszycach powinien zostać zwolniony z aresztu. Nie nałożył na niego nawet dozoru policyjnego, chociaż grozi mu dożywocie, a już wcześniej, gdy tylko opuścił więzienie za gwałt, znów zaatakował kobietę.
Powikłania po operacji ginekologicznej były na tyle poważne, że pacjentka musiała przejść pięć kolejnych zabiegów, w tym usunięcia nerki. Prokuratura oskarżyła prof. Mariana G. o narażenie jej życia, a prof. Andrzejowi K. zarzuciła brak nadzoru. W poniedziałek miał rozpocząć się proces, ale obrona złożyła wniosek m.in. o nową opinię biegłych.
Wrocławski sąd zatwierdził dziś zawarcie układu spółki GetBack z wierzycielami. - Wolałbym, żeby ogłoszono upadłość. Teraz stracę oszczędności całego życia - komentował po ogłoszeniu postanowienia jeden z niezabezpieczonych wierzycieli. Ci bowiem według układu zostaną spłaceni na poziomie 25 proc. w ciągu ośmiu lat.
Paweł J. na początku procesu przeprosił rodzinę zmarłego Gracjana. - Po prostu wdaliśmy się w bójkę - tłumaczył w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu.
Pracownicy sądów wciąż walczą o podwyżki. Po masowym pójściu na zwolnienia lekarskie wrócili do pracy, ale podczas przerwy zorganizowali akcję, w ramach której przez kilkanaście minut spacerowali po pasach przy ul. Sądowej.
Niewiele ponad 3 tysiące złotych brutto zarabia sekretarz z 30-letnim stażem we wrocławskim sądzie okręgowym. W poniedziałek do pracy nie przyszła ponad połowa urzędników. Wzięli przykład z policjantów i masowo idą na zwolnienia lekarskie.
Copyright © Agora SA