- Nie było podstaw do rozwiązania marszu - przekonywał we wtorek w sądzie adwokat znanego antysemity Piotra Rybaka. Bilans marszu do chwili rozwiązania? Trzy osoby ranne, race lecące na kontrmanifestantów.
Sąd drugiej instancji podtrzymał wyrok Sądu Rejonowego i uznał za winne Lidię Słoniowską i Izabelę Witowską. Działaczki stanęły na trasie marszu narodowców 11 listopada 2017 r.
- To orzeczenie jest ważne, bo odnosi się do wszystkich marszów neofaszystowskich. Przestają być pokojowe, więc przestają być legalne. Blokowanie ich nie jest niczym złym - mówiła po czwartkowym wyroku Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet
- Decyzja miasta o rozwiązaniu marszu narodowców była w pełni zasadna - uznał Sąd Okręgowy we Wrocławiu, oddalając tym samym zażalenie Romana Zielińskiego na decyzję miasta. - Celem tego zgromadzenia nie było uczczenie pamięci poległych żołnierzy, ale nawoływanie do nienawiści wobec ludności żydowskiej - podkreślał sąd.
Rozwiązanie marszu nacjonalistów przez obserwatorów wrocławskiego magistratu to ruch, na jaki czekaliśmy we Wrocławiu od dawna. Nie ma więc co marudzić, że mogło to nastąpić kilkanaście minut, albo kilkaset metrów wcześniej. Oraz, że to jeszcze problemu ze środowiskiem nacjonalistów nie rozwiązuje.
Wrocławski magistrat rozwiązał w piątek marsz nacjonalistów za groźby i nawoływanie do nienawiści na tle wyznaniowym. "To początek końca tych groźnych ruchów" - ogłosił jeden z miejskich aktywistów.
Kilkanaście wylegitymowanych osób i 11 wniosków o ukaranie do sądu - to bilans piątkowego marszu narodowców, który został rozwiązany przez magistrat.
"To my jesteśmy gospodarzami w tym mieście, my Polacy!", "Żydowscy komuniści gorsi niż naziści", "Precz z żydowską okupacją" - m.in. takie hasła wykrzykiwali narodowcy podczas marszu z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Obserwatorzy po dwóch ostrzeżeniach rozwiązali zgromadzenie.
- Podczas marszów nacjonalistów, które rozciągały się na kilkaset metrów, jeden obserwator nie był w stanie widzieć wszystkiego. Teraz jest więc ich kilku, wysyłamy również prawnika - o tym, jak miasto chce walczyć z ksenofobią i nienawiścią, opowiada Bartłomiej Ciążyński, nowy doradca prezydenta.
- Policja zaskarżyła wyrok uniewinniający Obywateli RP - poinformował obrońca oskarżonych mecenas Dariusz Krupa. Chodzi o blokowanie marszu narodowców 11 listopada 2017 r.
Zdaniem policji Obywatelki RP, blokując marsz narodowców 11 listopada 2017 r., chciały pozbawić jego organizatorów: Piotra Rybaka i Jacka Międlara skorzystania z prawa do wolności wyrażania swoich poglądów. - Policja opowiada się po jednej stronie. A co z wolnością kontrmanifestantów? - pytał w sądzie obrońca Obywatelek RP.
Na czele niedzielnego Marszu Polski Niepodległej maszerował były ksiądz Jacek Międlar i skazany za spalenie kukły Żyda Piotr Rybak. W stronę pokojowej kontrmanifestacji poleciały race, butelki i petardy, do czego zachęcał prowadzący marsz. Trzy osoby, w tym policjant, zostały ranne.
- Jeżeli pod pozorem świętowania suwerenności odbywa się zgromadzenie, w którym nawołuje się do nienawiści do drugiego człowieka, to osoba wierząca powinna z takiego wiecu zrezygnować. Uczestnicząc w nim, wyrażamy poparcie dla haseł, które na nim padają - mówi ks. Rafał Kowalski, rzecznik wrocławskiego arcybiskupa.
21 osób szuka wrocławska policja w związku ze zorganizowanym 11 listopada marszem narodowców. Pięć osób już przesłuchała.
Po raz pierwszy został rozwiązany idący 11 listopada ulicami Wrocławia marsz narodowców. W stronę pokojowo kontrmanifestujących poleciały race, butelki i petardy, do czego zachęcał prowadzący marsz. Trzy osoby, w tym policjant, zostały ranne.
Trwają przepychanki słowne po marszu narodowców, który przeszedł przez Wrocław 11 listopada. Minister Joachim Brudziński wini wrocławski ratusz o to, że trzy osoby zostały ranne. - Rafał Dutkiewicz apelował do ministra Brudzińskiego z prośbą o zabezpieczenie we Wrocławiu odpowiednich sił policyjnych - odpowiada rzecznik prezydenta.
Policja publikuje wizerunek mężczyzny, który jest podejrzany o to, że podczas marszu narodowców we Wrocławiu, rzucał racami i innymi przedmiotami w kierunku kontrdemonstracji. Ranne zostały tam trzy osoby.
Sześć osób zostało zatrzymanych po marszu narodowców, który odbył się 11 listopada we Wrocławiu. - Nieśli ze sobą transparenty z treścią mającą znamiona mowy nienawiści - informuje asp. szt. Paweł Petrykowski. Ale to nie koniec kłopotów narodowców. Policja teraz analizuje materiały, a sprawy tych, którzy nie rozeszli się po rozwiązaniu zgromadzenia, ma zamiar skierować do sądu.
- Gdyby oskarżeni nie blokowali przemarszu narodowców, to nie byłoby żadnych zachowań agresywnych - przekonywał mł. asp. Rafał Durkacz z komisariatu Wrocław Stare Miasto, który jest oskarżycielem publicznym w sprawie blokowania marszu narodowców. Obrona grzmiała: - To jak mówienie, że gwałtu winna jest krótka spódniczka.
11 listopada ub. roku dwudziestu mieszkańców Wrocławia próbowało zablokować marsz nacjonalistów. Transparent "Tu są granice przyzwoitości" trzymali m.in. wykładowczyni, polonistka, pracownik branży IT. Dziś siedzą na ławie oskarżonych.
Podczas rozprawy w sprawie blokowania marszu nacjonalistów 11 listopada zeznawał obserwator marszu wysłany przez urząd miejski. Twierdził, że właściwie to niewiele zaobserwował.
- "Śmierć wrogom ojczyzny" to dla mnie hasło patriotyczne. Widziałem race i agresję narodowców, ale nie interweniowaliśmy, bojąc się zamieszek - mówił we wtorek w sądzie szef policyjnego zabezpieczenia ubiegłorocznego marszu 11 listopada we Wrocławiu.
Aleks Paszkowski, instruktor Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, został zawieszony w obowiązkach po publikacji "Wyborczej", w której napisaliśmy, że był współorganizatorem marszu narodowców we Wrocławiu. - To standardowa procedura, gdy ktokolwiek ma wątpliwości związane z zachowaniem członka naszej organizacji - mówi Barbara Sobieska, rzeczniczka ZHR i podkreśla, że na razie nie wiadomo, czy druh naruszył zasady obowiązujące harcerzy.
- Chcielibyśmy przeprosić wszystkich rodziców i sympatyków ZHR, którzy mogli poczuć się zaniepokojeni publikacją "Gazety Wyborczej" - pisze w oświadczeniu Związek i informuje o zawieszeniu druha Aleksa Paszkowskiego.
Aleks Paszkowski ze Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej był współorganizatorem i aktywnym uczestnikiem sobotniego marszu skrajnej prawicy we Wrocławiu, podczas którego z trybuny krzyczano o "żydowskiej chorobie". ZHR nie widzi w tym nic złego.
Sobotni marsz narodowców zatrzymało we Wrocławiu 20 osób. Zwyzywani od k***, szarpani, obrzucani butelkami i racami mówią: - To nie była kwestia odwagi. Tylko konieczności. Niedługo na takie kontrmanifestacje może być za późno.
1,5 tysiąca osób przeszło w marszu narodowców we Wrocławiu. Doszło do przepychanek z kontrmanifestantami. Narodowcy rzucili w nich racami. Jednej z kobiet zapaliły się włosy. Kilka innych osób zostało poturbowanych.
Tzw. marsz patriotów, w którym 11 listopada ulicami miasta idą nacjonaliści i kibole, nie dojdzie do pomnika Chrobrego przy ul. Świdnickiej. Miejsce zarezerwowali wcześniej kontrmanifestanci.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.