Dominikanin Paweł M. potrafił być czarujący, a jak się angażował, to na sto procent. Oplatał swoje ofiary siecią zależności, by - w imię Boga - manipulować, bić i gwałcić.
- Kościół sam naucza, że warunkiem dobrej spowiedzi jest zadośćuczynienie. Nie wystarczy, że dominikanie po tym, co zrobił Paweł M., powiedzą "przepraszam" - mówi Artur Nowak, autor książki Gomora o patologiach w polskim Kościele i pełnomocnik poszkodowanych przez zakonnika.
Do biografii opozycjonisty i intelektualisty trzeba dopisać rozkładanie parasola ochronnego nad gwałcicielem i pogardę dla jego ofiar. Ale to też nie koniec czarnych kart w życiu o. Macieja Zięby. Jego dawni podwładni z zakonu dominikanów mówią wprost: mobbingował nas.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.