Przez całe lata Jacek Międlar, najpierw jako ksiądz, a potem jako cywil, nie musiał martwić się konsekwencjami swych słów. Gdy przesadził, rękę podawali mu politycy PiS. 13 grudnia zatrzymała go ABW. Czy to koniec bezkarności byłego duchownego antysemity?
Zarzuty wzywania do nienawiści wobec Żydów, a także stosowania wobec nich gróźb usłyszał Jacek M. W opublikowanym niedawno antysemickim manifeście były ksiądz wzywał: "Ostateczne rozwiązanie jest nieuniknione (...) Zbrójmy się więc, jak tylko możemy, w broń palną, organizujmy w szwadronach i komandach, rozpoznawajmy i inwentaryzujmy swoją lokalną V kolumnę".
Homofobiczne ataki, pobicie Przemysława Witkowskiego i demonstracja Międlara to zdarzenia z Wrocławia, które znalazły się w najnowszej Brunatnej Księdze.
Piotr Rybak i Jacek Międlar jeszcze w ubiegłym roku na marszu 11 listopada szli ramię w ramię. Dziś Międlar nazywa Rybaka banderowcem i prowokatorem. I słyszy: "zaj... cię, mendo!"
W Sądzie Okręgowym we Wrocławiu toczy się sprawa przeciwko znanemu z antysemickich wypowiedzi Jackowi Międlarowi i skazanemu za spalenie kukły Żyda Piotrowi Rybakowi. Chodzi o zlekceważenie rozwiązania marszu narodowców w listopadzie 2018 r.
Po rozpędzeniu marszu narodowców należy spodziewać się aktów zemsty. Być może ściągną tu wsparcie z innych miast, by pokazać, że stanowią tu realną siłę - mówi prof. Dariusz Doliński, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS
"W momencie odśpiewywania hymnu narodowego policja użyła armatek wodnych. Co znamienne, na początek wycelowano nią w Jacka Międlara zachęcającego uczestników marszu do głośnego śpiewania Mazurka Dąbrowskiego" - tak Jacek Międlar pisze o wczorajszym rozwiązanym marszu narodowców.
Były ksiądz Jacek Międlar zaatakował wczoraj na korytarzu sądowym pełnomocnika prezydenta Wrocławia ds. tolerancji. A według organizacji antyfaszystowskiej znieważył sędzię orzekającą w sprawie marszu, którego był organizatorem.
Sąd oddalił skargę narodowców na decyzję miasta o rozwiązaniu marszu w rocznicę rzezi wołyńskiej, na której wykrzykiwali nienawistne hasła. Po ogłoszeniu orzeczenia narodowcy chcieli dyskutować z sędzią, a Międlar atakował urzędnika miejskiego.
W poniedziałek 11 listopada narodowcy nie będą mogli demonstrować w centrum Wrocławia. Magistrat zarezerwował je na Bieg Niepodległości.
Marsz 11 listopada w ubiegłym roku bynajmniej nie przebiegał spokojnie. Nie możemy oddawać miasta "nienawistnym" gospodarzom.
- Sprzeciwiam się szerzeniu faszyzmu - powiedziała przed sądem Stanisława Mikuła. To jedna z pięciu obwinionych o przeszkadzanie w wiecu Jacka Międlara, podczas którego promował on swoją książkę i opowiadał o "żydowskich mordercach" i "przedsiębiorstwie Holocaust".
Rasistowskie hasła, odpalone race i rzucanie butelkami, które raniły uczestników pokojowej demonstracji - tak narodowcy we Wrocławiu świętowali w ubiegłym roku 11 listopada. Choć miejscy urzędnicy rozwiązali wówczas marsz, teraz sąd zadecydował: nie mieli prawa.
PCK, GetBack, sprawa działki premiera, kłamstwa w sprawie śmierci Igora Stachowiaka - to tylko niektóre z bulwersujących spraw z udziałem ludzi PiS. Żadna nie została do końca wyjaśniona.
Wybory parlamentarne 2019. Władysław Kosiniak-Kamysz miał udzielić wywiadu Jackowi Międlarowi znanemu z głoszenia nacjonalistycznych poglądów. PSL zaprzecza i twierdzi, że były ksiądz "wykorzystał moment" na konferencji prasowej. Moment trwał 10 minut.
Nieformalny lider nacjonalistów Jacek Międlar oskarżył Martę Lempart o znieważenie i zniesławienie za to, że ta nazwała go neofaszystą, neonazistą i bandytą. Sąd umorzył postępowanie.
Organizatorzy niedzielnej antyniemieckiej manifestacji narodowców chcieli usunąć spod konsulatu we Wrocławiu przedstawiciela magistratu. Miasto składa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
- Żaden radca prawny ani urzędnik nie będzie podejmował decyzji o rozwiązaniu patriotycznych manifestacji - przemawiał na wiecu Jacek Międlar. W demonstracji zorganizowanej przez Romana Zielińskiego, brał też udział raper Stopa, oskarżony o mowę nienawiści wobec Żydów.
Lider nacjonalistów Jacek Międlar oskarżył Martę Lempart o znieważenie i zniesławienie. Chce dla liderki Ogólnopolskiego Strajku Kobiet dwóch lat prac społecznych. Żąda też zadośćuczynienia w postaci 10 tys. zł.
Wrocławskie aktywistki puszczały bańki mydlane podczas promocji książki antysemity Jacka Międlara na wrocławskim rynku. Po niemal roku okazało się, że muszą zapłacić grzywnę za przeszkadzanie w zgromadzeniu, które wg prawa było... rozwiązane.
Jest prawomocne orzeczenie sądu apelacyjnego: 1 marca władze Wrocławia miały prawo rozwiązać marsz narodowców.
- Nasi krewni ginęli, a ta kobieta knebluje nam usta, bo banderowców nazywamy Ukraińcami, a jaka jest prawda? - krzyczał wściekły Międlar, gdy obserwatorka wydelegowana przez miasto ogłosiła, że rozwiązuje marsz w rocznicę rzezi wołyńskiej.
- Nie było podstaw do rozwiązania marszu - przekonywał we wtorek w sądzie adwokat znanego antysemity Piotra Rybaka. Bilans marszu do chwili rozwiązania? Trzy osoby ranne, race lecące na kontrmanifestantów.
W środę w Sądzie Rejonowym dla Wrocławia-Śródmieścia odbyła się kolejna rozprawa w sprawie wytoczonej przez byłego księdza Jacka Międlara z oskarżenia prywatnego Marcie Lempart - liderce Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. Organizator "niepodległościowych" marszów zarzuca Marcie Lempart zniesławienie go poprzez nazwanie neofaszystą, neonazistą i bandytą.
Administracja serwisu YouTube zamknęła kanał Jacka Międlara. - Jest skuteczniejszy niż polska prokuratura - komentują internauci.
Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jacka Międlara. Powodem jest wystąpienie byłego księdza, antysemity, jakie opublikował na YouTube po zamachu terrorystycznym w Nowej Zelandii.
Policja zajmuje się sprawą Jacka Międlara, który opublikował w serwisie YouTube wideo dotyczące terrorysty z Nowej Zelandii. Mężczyzna zabił 50 osób. - Miał troszeczkę prawo, żeby tak się zachować - mówił Międlar.
Były ksiądz Jacek Międlar uważa, że zamachowiec, który w Nowej Zelandii zastrzelił 50 muzułmanów, stanął w obronie białej Europy. - Miał troszeczkę prawo, żeby tak się zachować - zaznaczył w internetowym nagraniu.
Dwa doniesienia przeciwko organizatorom ostatniego marszu ku czci "żołnierzy wyklętych" - byłemu księdzu Jackowi Międlarowi i hersztowi wrocławskich kiboli Romanowi Zielińskiemu - złożyli w prokuraturze przedstawiciele magistratu.
"To my jesteśmy gospodarzami w tym mieście, my Polacy!", "Żydowscy komuniści gorsi niż naziści", "Precz z żydowską okupacją" - m.in. takie hasła wykrzykiwali narodowcy podczas marszu z okazji Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Obserwatorzy po dwóch ostrzeżeniach rozwiązali zgromadzenie.
Manifestację "Pamiętamy o bohaterach, nie gloryfikujemy zbrodniarzy" zorganizowali dzisiaj pod pomnikiem rotmistrza Witolda Pileckiego Obywatele RP. Zaraz po nich wyruszyli tu narodowcy, których były ksiądz Jacek Międlar zachęcał przed marszem, by "się uzbroili".
Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych alarmuje, że przed piątkowym marszem z okazji Dnia Żołnierzy Wyklętych, były ksiądz Jacek Międlar nawołuje do agresji.
- Podczas marszów nacjonalistów, które rozciągały się na kilkaset metrów, jeden obserwator nie był w stanie widzieć wszystkiego. Teraz jest więc ich kilku, wysyłamy również prawnika - o tym, jak miasto chce walczyć z ksenofobią i nienawiścią, opowiada Bartłomiej Ciążyński, nowy doradca prezydenta.
W Dniu Żołnierzy Wyklętych wrocławscy nacjonaliści planują dziś marsz przez miasto, który ma się zakończyć pod pomnikiem rotmistrza Witolda Pileckiego. Będzie tam m.in. były ksiądz, Jacek Międlar, głoszący nienawistne hasła antysemita.
Były przyjaciel Pawła Kukiza, gość konwencji Prawa i Sprawiedliwości, razem ze Zbigniewem Ziobrą i Patrykiem Jakim śpiewał "żeby Polska była Polską". Spalił kukłę Żyda na wrocławskim Rynku i protestował przed muzeum Auschwitz w 74. rocznicę wyzwolenia obozu, krzycząc "Czas walczyć z żydostwem!". Kim jest Piotr Rybak?
Były ksiądz Jacek Międlar wniósł prywatny akt oskarżenia przeciwko liderce Ogólnopolskiego Strajku Kobiet Marcie Lempart za to, że nazwała go m.in. "bandytą" i "neofaszystą". Na wtorkowej rozprawie zeznawały Obywatelki RP.
Śmierć prezydenta Pawła Adamowicza to tragiczny dowód na to, że pobłażanie rozpowszechnianiu nienawiści prowadzi do koszmaru. W ostatnich latach przyzwalały na nią media, politycy i prokuratura, również wrocławska.
Wojciech Mazowiecki, syn premiera pierwszego niekomunistycznego rządu, złożył zawiadomienie w sprawie wystąpienia Jacka Międlara podczas demonstracji narodowców 13 grudnia. Postępowanie wszczyna też wrocławska prokuratura.
Krzysztof Mieszkowski, krytyk teatralny, dziennikarz i były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, a obecnie poseł Nowoczesnej, złożył w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez organizatorów demonstracji środowisk nacjonalistycznych 13 grudnia we Wrocławiu. Zawiadomienie dotyczy m.in. Jacka Międlara.
Dopiero we wtorek prezydent Wrocławia ma złożyć zawiadomienie do prokuratury w sprawie czwartkowej demonstracji narodowców, podczas której Jacek Międlar spalił portret Tadeusza Mazowieckiego. - Zwłoka wynika z analizy materiału - tłumaczy Jacek Sutryk.
Copyright © Agora SA