Pełniący funkcję prezydenta Jeleniej Góry od 2010 r. (a wcześniej w latach 1990-1994) Marcin Zawiła o tym, że nie będzie się ubiegał o kolejną kadencję, powiedział w marcu. Decyzję o rezygnacji, jak podkreślał, podjął "z powodów osobistych", na swego następcę namaszczając obecnego wiceprezydenta Jerzego Łużniaka. Jego głównym konkurentem w wyborach będzie wystawiany przez PiS Krzysztof Mróz, wieloletni przewodniczący klubu tej partii w radzie miasta, a obecnie senator (w przypadku wyboru Mroza w mieście będzie trzeba przeprowadzić wybory uzupełniające).
Jego strat będzie okazją do rewanżu dla Huberta Papaja, który w 2015 roku przegrał z Mrozem rywalizację o Senat, a dziś startować będzie na prezydenta Jeleniej Góry jako kandydat własnego komitetu.
O stanowisko ubiegają się również Grzegorz Niedźwiecki z komitetu Demokracja i Sprawiedliwość (w przeszłości związany z Samoobroną) i Paweł Gluza z komitetu JES Jeleniogórzanie - Eksperci - Społecznicy, popierany przez PSL i Kukiz'15.
W Wałbrzychu do walki staje niezwykle popularny w mieście Roman Szełemej. Ale choć jest członkiem Platformy Obywatelskiej, do wyborów idzie nie jako kandydat Koalicji Obywatelskiej, którą PO tworzy w całym kraju z Nowoczesną, ale jako kandydat własnego komitetu. Cztery lata temu wygrał już w pierwszej turze, zbierając głosy aż 84 proc. wałbrzyszan. Do rywalizacji z nim zgłosiła się trójka konkurentów.
PiS stawia na posła Ireneusza Zyskę, polityka, który w różnych wyborach reprezentował już wiele komitetów: w 2007 roku do Sejmu kandydował z listy PiS, równie bezskutecznie w 2014 o miejsce w sejmiku województwa walczył z ramienia Bezpartyjnych Samorządowców. Do Sejmu wszedł w 2015 roku, jako kandydat Pawła Kukiza. Tego ostatniego też porzucił, by z Kornelem Morawieckim założyć nową partię Wolni i Solidarni.
O prezydenturę w Wałbrzychu walczyć będą także kandydat PSL - Łukasz Mikołajczyk - i Bogusława Czupryn z komitetu własnego imienia, która chciała być już prezydentem w 2010 roku. Zagłosowało na nią wówczas 5,2 proc. wałbrzyszan.
W Legnicy o piątą już kadencję w prezydenckim fotelu ubiegać się będzie Tadeusz Krzakowski. Cztery lata temu w drugiej turze pokonał kandydata PO Jarosława Rabczenkę. W tym roku dojdzie między nimi do kolejnego starcia, bo Rabczenko startuje tym razem jako kandydat Koalicji Obywatelskiej. PiS do walki o ratusz wystawia Arkadiusza Baranowskiego, który jeszcze cztery lata temu chciał być burmistrzem... Jawora.
Do niedawna Baranowski był wicestarostą jaworskim, ale pod koniec marca został z tego stanowiska odwołany i to na wniosek swojego środowiska politycznego. Wśród zarzutów pod jego adresem (utrata zaufania starosty, niesumienne wykonywanie obowiązków) znalazł się i taki, wedle którego podczas spotkań z mieszkańcami powiatu miał agitować politycznie i promować "Gazetę Polską".
SLD, z którym przez lata związany był Tadeusz Krzakowski, tym razem odmówił mu poparcia i wystawia własnego kandydata - Michała Huzarskiego. Ostatnim z kandydatów jest Adam Gizicki - przedsiębiorca, na którego postawił Kukiz'15.
W Świdnicy przez wybory samorządowe o mało nie rozpadły się struktury lokalnej Nowoczesnej. Gdy podczas zawiązywania się na Dolnym Śląsku Koalicji Obywatelskiej prawo wskazania kandydata na prezydenta tego miasta szef PO Grzegorz Schetyna przekazał Nowoczesnej, działacze tej partii wystawić chcieli Jacka Iwanicza. Stanęło jednak na tym, że KO nie wystawi w Świdnicy własnego kandydata, ale udziela poparcia urzędującej prezydent Beacie Moskal-Słaniewskiej z SLD.
Z czterech jej konkurentów dwójka już raz z Moskal-Słaniewską przegrała w 2014 r. - Marcin Paluszek ze Świdnickiego Forum Rozwoju i Robert Garstecki, który cztery lata temu był kandydatem PiS (dziś startuje jako kandydat Kukiz'15) nie weszli wtedy nawet do drugiej tury. Dziś PiS stawia na Jacka Drobnego, opozycjonistę związanego w latach 80. z Ruchem Nowej Kultury, tworzonym przez członków "Pomarańczowej Alternatywy", który kierował w Świdnicą w latach 1990-1991. Janusz Solecki to zaś kandydat komitetu Niezależna Świdnica.
Z SLD związany jest także obecny prezydent Głogowa Rafael Rokaszewicz. Konkurują z nim Sławomir Majewski z Koalicji Obywatelskiej i Przemysław Bożek z PiS.
Robert Raczyński, jeden z liderów Bezpartyjnych Samorządowców, rządzi Lubinem nieprzerwanie od 16 lat (od 2006 r. elekcje wygrywał już w pierwszej turze), a wcześniej był jego prezydentem jeszcze w latach 1990-1994. I wciąż nie ma dość. Ale w tym roku będzie miał aż pięciu konkurentów.
PiS wystawia przeciwko niemu obecnego posła Krzysztofa Kubowa, który uważany jest za jednego z kadrowych pisowskiego zaciągu do KGHM. Koalicja Obywatelska stawia na Grzegorza Zielińskiego z Nowoczesnej, a Kukiz'15 na Arkadiusza Klingera. Stawkę kandydatów uzupełniają: Agnieszka Kubica-Radek (komitet Tak dla Lubina) i Edyta Zawadzka (Miasto dla Mieszkańców).
Kontrolę nad Bolesławcem utrzymać chce rządzący nim od 2002 r. Piotr Roman, który do 2007 r. był członkiem PiS, potem związał się ze stowarzyszeniem Dolny Śląsk XXI Rafała Dutkiewicza, a obecnie związany jest z Bezpartyjnymi Samorządowcami. Do walki z nim PiS rzuca Wiesława Ogrodnika, prezesa bolesławieckich Zakładów Ceramicznych, który nieco buńczucznie deklaruje zwycięstwo już w pierwszej turze.
O prezydenturę walczą również Maciej Małkowski z własnego komitetu Impuls Miasta i Cezariusz Rudyk z komitetu Platforma Samorządowa Powiatu Bolesławieckiego.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze