Mają sto i więcej lat, pokazują Wrocław od frontu i w zaułkach, urodziwy i obdrapany, zmurszałe zabytki oraz ikony epoki wielkich przełomów. 356 pocztówek, które trafiły do albumu Mariusza Kotkowskiego, wydanego przez Via Nova, tworzą fascynujący obraz metropolii z czasów cesarza Wilhelma i królowej Wiktorii.
Nowoczesność i ambicje - to dobre słowo na jej opisanie W połowie XIX w. dreptało po wrocławskich brukach zaledwie 100 tys. ludzi. Na początku XX w. śląska stolica była już ponadpółmilionowym pięknym miastem. "Kto przez lat kilka ostatnich nie był we Wrocławiu, a dzisiaj doń zawita, zobaczy tam zupełnie nowe ulice, zabudowane okazałymi kamienicami, gdzie dawniej puste były miejsca - ocenił już w 1892 roku "Dziennik Poznański".
Tych ulic było ponad 500 i wydawcy pocztówek chętnie je prezentowali.
Mariusz Kotkowski ma dziś w zbiorach kilka tysięcy wrocławskich pocztówek, w tym ok. 1300 przedwojennych: - Trudno dokładnie ocenić, ile wzorów wydano do 1945 roku, ale profesor Alfred Konieczny na podstawie swoich doświadczeń kolekcjonerskich i rozmów z innymi hobbystami szacował ich liczbę na mniej więcej 30 tys.
Pierwsze wrocławskie pocztówki w formie jednobarwnej litografii pojawiły się w latach 80. XIX w., ale wcześniej w obiegu były także ilustrowane druki reklamowe.
- Te, które zostały wysłane pocztą, traktowane są dziś jako Vorlaufery, czyli obiekty, które zwiastowały pojawienie się ilustrowanej kartki pocztowej w czasie, kiedy formalnie ona nie istniała. Kilka lat temu na jednej z aukcji w Niemczech licytowano druk reklamowy z widokiem fabryki cykorii na Hubach (Huben), który został wysłany pocztą 30 października 1867 r. Cena może przyprawić o zawrót głowy, ponad 13 tys. euro - opowiada Mariusz Kotkowski.
Wybierając pocztówki do albumu, posłużył się podziałem Wrocławia na Stare Miasto i siedem przedmieść w granicach sprzed pierwszej wojny światowej.
Bezcenną wartością jego albumu są drobiazgowe opisy pocztówek. Autor niczym doświadczony archeolog szukał najdrobniejszych śladów tej wrocławskiej Atlantydy, miasta utraconego zanim jeszcze zostało poznane. Wywoływał duchy przeszłości, odkrywał tożsamość anonimowych, zdawałoby się, mieszkańców sfotografowanych kamienic, cierpliwie odcyfrowywał napisy na sklepowych szyldach, zaglądał do fabryk i na salony. - Dużo pracy. Ponad sześć lat przeglądania zawartości Archiwum Budowlanego, ksiąg adresowych i gazet - przyznaje Kotkowski.
Ale wiadomo, gdzie można kupić łyżwy, u kogo zamówić fortepian i kto zaprasza na obiady z automatu w samoobsługowych restauracjach. To my jesteśmy adresatami tych pocztówek, bo to nam wysłali wiadomości o swoim życiu mieszkańcy przedwojennego Wrocławia. Odeszli i gdyby nie Kotkowski, nikt by ich już nie wspomniał. Ale dzięki albumowi Emilie Jokisch, która w 1902 roku prowadziła restaurację przy Ohlauer Chausee (dziś Krakowska), wyburzoną dopiero po wojnie w czasie budowy estakady prowadzącej do ul. Armii Krajowej czy siostry Feige, mające sklep z kapeluszami przy Vorkwerkstrasse (Komuny Paryskiej) wróciły znowu do Wrocławia.
Czasem jest to świat, który zobaczymy tylko na starych zdjęciach i pocztwókach. Spaliła się w ogniu Festung Breslau wielkomiejska pycha Kaiser-Wilhelm-Strasse. Kamienice, które tu budowano, wyglądały jak pałace, z przedogródkami od frontu i ogrodami na zapleczu. Luksusowe mieszkania miały po 200-300 metrów kwadratowych, zajmowali je bogaci kupcy i przemysłowcy, wzięci lekarze, naukowcy i architekci. Dziś ulica cesarza została ulicą Powstańców Śląskich a pałace czynszowe zastąpiły 11-kondygnacyjne galeriowce.
Część pocztówek nigdy nie weszła do obiegu, ale część jest szczelnie zapisana po obu stronach. - Przełom XIX i XX wieku to pocztówkowy boom. W 1912 roku przez wrocławskie urzędy pocztowe przeszło ponad 200 mln sztuk korespondencji. Gdyby nawet ostrożnie założyć, że tylko część tej masy to pocztówki, to liczby te i tak są imponujące - opowiada Mariusz Kotkowski.
Nie wszystkie pocztówki w albumie pochodzą z jego zbiorów. Dzięki temu, że Kotkowski poprosił zaprzyjaźnionych kolekcjonerów o udostępnienie wyjątkowo ciekawych obiektów, wiemy już, kto takie skarby gromadzi.
- Cyrk Buscha na Luisenplatz czyli placu Rozjezdnym był wielokrotnie reprodukowany, ale z tego co wiem, tylko Witold Koterla posiada kolorową pocztówkę. Jedną sztukę. Musiałem ją pokazać. Marsz słoni po bruku, tłum gapiów..
Zwykłe to czy niezwykłe?
W 1824 roku przestał być Solnym a został placem Gebharda von Blüchera, naczelnego wodza armii pruskiej walczącej z wojskami napoleońskimi. Jego pomnik dłuta Christiana Raucha odsłonięto w 1827 roku, "równo ze świtem".
"Plac na którym ten pomnik stoi, stał się jednym z najpiękniejszych i najprzyjemniejszych w mieście (...). Posąg zwrócony jest do strony placu najbardziej odwiedzanej, to jest ku ulicy prowadzącej z wielkiego rynku do królewskiego pałacu. Stoi na podstawie granitowej, której bok przedni ma napis wyzłacany: Mit Gott, für König und Vaterland [Z Bogiem, za króla i ojczyznę - red.]" - pisał "Kurier Warszawski".
Wrocławianie twierdzili, że sławny pijus pokazuje kierunek marszu na piwiarnię i faktycznie na parterze i I piętrze widocznej po lewej stronie narożnej kamienicy nr 17 od 1895 r. znajdowała się restauracja Munchener Augustiner-Brau prowadzona przez Carla Schusslera. Szynkowano w niej piwa ze słynnego monachijskiego browaru.
W kramach istniejących tu od średniowiecza sprzedawano tu - jak nazwa wskazuje - przedmioty z żelaza, ale także bakalie, przyprawy, mydła i oleje. Choć z czasem kramy stały się murowanymi domami (w większości tylnymi traktami kamienic z sąsiednich ulic), to tradycja handlu żelazem przetrwała, czego dowodem jest kartka z ok. 1908 roku.
- To widok ulicy z okien Domu Miejskiego. Po obu stronach widzimy oparte o ściany żelazne sztaby należące do Ottona Schwartza, który miał swój skład w stojących naprzeciwko siebie kamienicach nr 4 i 11 - mówi Mariusz Kotkowski.
Schwartz był ostatnim, który w Zaułku Żelaźniczym handlował żelazem. Jednak i on wkrótce przeniósł się na Salzstrasse nr 41 (ul. W. Cybulskiego).
Mieszkańcy nazywali go Wartowniczym (Wachtplatz), bo do czasu zburzenia fortyfikacji miejskich przez Francuzów stała tu wartownia, ale domy dostawały oficjalne przydziały do najbliższych ulic - Drzewnej, Rybackiej i Legnickiej. Wachtplatz doczekał się uznania władz miejskich dopiero w 1894 roku. Nazwa brzmiała skromnie - tym skromniej, że Wachtplatz przylegał do placu Królewskiego (dziś JP II), uchodzącego za jeden z najładniejszych i najbardziej reprezentacyjnych placów Wrocławia.
- W stojącej po lewej stronie narożnej kamienicy nr 16/18 (Pod Złotym Mieczem) znajdowały się sklepy rożnych branż oraz mieszkania zamożnych kupców. Uwagę zwraca umieszczony na parterze wielki szyld, informujący o wielkiej wyprzedaży znajdujących się w niej lokali - mówi Mariusz Kotkowski.
Prawie cała zabudowa została zniszczona czasie oblężenia Festung Breslau.
Wielkie ekspozycje to wrocławska specjalność. Wystawy wyrobów rzemieślniczych i przemysłowych organizowano w stolicy Śląska od 1818 roku. Doskonałym miejscem na takie imprezy był Exerzierplatz, czyli plac Ćwiczeń, później Schlossplatz (Zamkowy) a dziś plac Wolności. Jedna z największych wystaw została otwarta w 1852 roku, zaraz po Światowej Wystawie w Londynie. Wzięło w niej udział ok. 1700 wystawców. "Budynek na wystawę śląską przeznaczony jest, powiedzieć można, miniaturą gmachu Cristal Palace, gdzie drzewo zastąpiło żelazo" - pisał krakowski "Czas".
Od 1864 roku odbywały się tu Targi Maszyn Rolniczych. Na prezentowanej kartce widzimy panoramę 48. Targów, odbywających się w maju 1911 roku. Czego tu nie ma - prasy, młockarnie, lokomobile, piorunochrony - czyli nowoczesność w domu i zagrodzie. Po otwarciu Hali Stulecia targi przeniosły się na Tereny Wystawowe.
Kartka wysłana w 1926 roku. - Historyczna nazwa wąskiej uliczki zwanej Hummerei, która rozciągała się między Christophoriplatz (pl. Św. Krzysztofa) a Schweidnitzerstrasse (ul. Świdnicka), nawiązywała do beczki ze słodem (Hummel) - mówi Mariusz Kotkowski.
Na pocztówce przedstawiono fragment jej południowej pierzei. - Na elewacji pierwszej od lewej strony kamienicy (nr 23) widoczny jest szyld hotelu i restauracji należącej do Elfriedy Klingbeil. W stojącym dalej domu (nr 20) znajdował się zakład produkujący wozy konne należący do E.C. Rothera. W czwartym od prawej strony budynku (nr 18) oraz w stojącej w podwórzu starej słodowni znajdował się znany browar należący do rodziny Friebe - wylicza Kotkowski.
Większość ulicy została zniszczona w 1945 roku, do naszych czasów przetrwały dwie kamienice (trzecia i czwarta od prawej).
Pocztówka ze zbiorów Witolda Koterli, wysłana w 1914 roku. Na pocztówce z ok. 1903 r. widać fronton Cyrku Buscha. Budynek powstał w 1878 r. z inicjatywy Ernsta Renza jako druga stała scena cyrkowa w mieście. Mógł pomieścić 6 tysięcy widzów. W 1903 r. cyrk został przejęty przez Paula Vincenza Buscha, znanego artystę cyrkowego, przede wszystkim tresera koni. Ściągał tłumy, tym bardziej, że organizował też walki bokserskie i widowiska historyczne.
Budynek został spalony w czasie oblężenia Festung Breslau, ruiny rozebrano po wojnie.
Jest jedną z najstarszych ulic Wrocławia. Pierwsza pisemna wzmianka o Oławskiej - po niemiecku "Olowschegasse", po łacinie "platea Olaviensis" - pochodzi z 1345 roku. "Ulica Oławska nazwana została od miasteczka (także rzeka bierze stąd swoją nazwę), gdyż przez nią prowadzi najkrótsza droga"- pisał w 1512 roku Barthel Stein, autor opisu miasta.
Słynęła w średniowieczu z karczem i zajazdów. Karczmarze zajmowali chętnie kamienice narożne, "aby godło oznajmiające wyszynk piwa było z dala widoczne", jak twierdził Stein. Musiał to być dochodowy interes, skoro na Oławskiej można było zobaczyć kamienice nie gorsze niż w Rynku.
Na pierwszym planie secesyjny dom handlowy Goldene Krone, zaprojektowany przez uznanych berlińskich architektów Heinricha Kaysera i Karla von Grossheima. Stanął w miejscu renesansowej kamienicy "Pod Złotą Koroną", wyburzonej wbrew protestom opinii publicznej w 1903 roku.
Dom handlowy runął w 1945 roku, ale jego stalowy szkielet został wykorzystany w rekonstrukcji domu renesansowego przeprowadzonej w latach 1958-1960. Renesansowy portal wmurowany od strony Rynku został przeniesiony z kamienicy przy ulicy Kazimierza Wielkiego 28.
Na pierwszym planie kompleks rzeźni miejskiej. Powstał w latach 1893-1897. Jego autorami byli znany berliński architekt Georg Osthoff, który projektował także rzeźnie dla Berlina i Duesseldorfu, oraz Friedrich Rimpler. Stara rzeźnia przy Rzeźniczej, wzmiankowana już w 1427 roku, przestała spełniać wymagania higieniczne. Nowa rzeźnia - poza centrum miasta - miała być na miarę XX wieku.
Na 38 hektarach postawiono budynki administracyjne, handlowe (giełda z salą restauracyjną i budynek taniej jatki), mieszkalne oraz stajnię z wozownią, hale do przechowywania zwierząt, rzeźnie i chłodnie. Obszar targu i rzeźni miejskiej został otoczony z trzech stron liniami kolejowymi.
Wrocławski zakład został uznany za jeden z najnowocześniejszych w Europie. Delegacja inżynierów z Glasgow, która odwiedziła Wrocław w marcu 1909 roku, twierdziła wręcz, że jest najlepiej zaprojektowany ze wszystkich, jakie widzieli. A wizytowali takie zakłady w Kolonii, Frankfurcie, Hamburgu, Berlinie, Budapeszcie, Wiedniu, Monachium, Paryżu i Londynie.
W czasie oblężenia Festung Breslau rzeźnia miejska została uszkodzona, a budynki administracyjno-mieszkalne przy Legnickiej zniszczone. Ocalało jednak serce zakładu: targ bydłem i rzeźnia właściwa. Zachowały się dwie spośród pięciu wielkich hal targowych i łączące je niższe hale, które tworzą z nimi jeden kompleks. Przetrwały budynki obór i stajni oraz ubojni i wielki zespół chłodni. Zostały jednak rozebrane, mimo protestów historyków sztuki i architektury, w latach 90. Dziś w jej miejscu, bliżej ulicy, stoi biurowiec Legnicka Business House (nr 56), natomiast nieco głębiej duża galeria handlowa.
Wytyczony na dawnych terenach fortecznych po 1820 roku, był - jak uważają specjaliści - romantyczną symbiozą natury i architektury. Zieleń, woda, wolno stojące wille, malowniczy żeliwny most nad fosą tworzyły atrakcyjną kompozycję i efektowny wjazd do miasta od zachodu.
Na pierwszym planie bank braci Alexander. Rodzinne przedsiębiorstwo, początkowo bankowo-handlowe, z czasem przekształcone w bank, założyli w 1833 roku bracia Neander i Isidor Alexander. Był to jeden z najstarszych, prywatnych domów bankierskich we Wrocławiu.
Początkowo firma mieściła się na paterze renesansowej kamienicy przy pl. Solnym 6/7, potem na paterze domu przy ul. Św. Mikołaja 44, aż w końcu siedzibą Bankhaus Gebrüder Alexander stał się ładny pałacyk, przy jeszcze ładniejszym placu Królewskim.
Pałac został wybudowany w 1827 roku dla oberżysty Karla Kärgera, a bankiem stał się prawie 40 lat później. Trójkondygnacyjny klasycystyczny budynek, z portykami o czterech jońskich kolumnach, biegnących przez dwa piętra, godnie reprezentował poważną firmę. Pałacyk został tylko nieznacznie uszkodzony w czasie oblężenia Festung Breslau, ale mimo rozebrano go w połowie lat 60.
Na pierwszym planie nieistniejący kościół pw. św. Mikołaja. Kaplica w tym miejscu wzmiankowana była już w XIII wieku, ale kilka razy była niszczona. Po raz pierwszy miała spłonąć w 1241 r., w czasie najazdu Tatarów. Potem wzniesiono na tym miejscu kościół gotycki, który zniszczony został w 1428 roku, w czasie wojen husyckich, ale wierni kolejny raz postanowili odbudować świątynię i tym razem cieszyli się nią do 1806 roku.
Wnętrze zdobiło 14 obrazów Michaela Leopolda Willmanna, najsłynniejszego malarza śląskiego baroku, ale całe to bogactwo przepadło z powodu ataku wojsk napoleońskich na wrocławska twierdzę. Obrońcy uznali bowiem, że kościół znajdujący się poza murami obronnymi może być punktem wypadowym dla agresorów, więc wysadzili świątynię w powietrze, oczyszczając zachodnie przedpole twierdzy. Nie wiadomo, co się stało z obrazami Willmanna, ale w każdym razie ta ofiara na nic się zdała, bo wojska napoleońskie i tak wkroczyły do miasta, a potem nakazały rozbiórkę urządzeń fortyfikacyjnych.
Próby odbudowy kończyły się niepowodzeniem, ale wierni wykorzystywali zakrystię jako kaplicę cmentarną (na msze chodzili do kościoła pw. Bożego Ciała lub do św. Antoniego). Dopiero w 1883 roku stanął następny Dom Boży. W stylu neogotyckim, głównie za pieniądze państwowe (a państwo było zainteresowane, żeby dać jak najmniej). I już w czasie budowy okazało się, że jest zbyt mały w stosunku do potrzeb, bo dawne Przedmieście Oławskie intensywnie się rozwijało, błyskawicznie przybywało czynszówek, a co za tym idzie mieszkańców.
Cała okoliczna zabudowa została zniszczona w czasie walk o Festung Breslau, kościół rozebrano po 1945 r. Obecnie w jego miejscu znajduje się skwer z krzyżem. Jedynymi elementami, które przetrwały do naszych czasów, jest kostka brukowa z torami tramwajowymi oraz wysoka kamienica za skrzyżowaniem z ul. Szczepińską.
Na kartce z około 1910 r. ulica od strony Gneisenauplatz (pl. J. Bema) w kierunku północnym. Widoczne kamienice zachodniej pierzei powstały w latach 1884-1885. Od lewej strony, w narożnym domu (nr 2) znajdowała się filia znanej wrocławskiej palarni kawy i sklepu kolonialnego Ottona Stieblera.
Ze starej zabudowy niewiele zostało, domy runęły w czasie wielkanocnego nalotu na Festung Breslau. W miejscu zachodniej pierzei biegnie poszerzona jezdnia i chodniki. Z kamienic z prawej strony wojnę przetrwały pierwsze dwie (nr 1 i 3),w miejscu kolejnych stoi blok mieszkalny (nr 5-15).
Pierwszy Dworzec Świebodzki został zbudowany w 1842 roku, rok po otwarciu we Wrocławiu Dworca Górnośląskiego przy ulicy Małachowskiego. W latach 1868-1874 powstał nowy budynek dworca, a jego projektantami byli znany wrocławski architekt Karl Lüdecke (autor renowacji ratusza) oraz berlińczycy Walter Kyllmann i Adolph Heyden.
Dworzec oglądany od strony placu Orląt Lwowskich ma kształt bębna otoczonego kolumnadą naśladującą styl joński. Elewacja środkowej części nawiązuje do schematu łuku triumfalnego wiodącego ku wnętrzu budynku. Zamyka ją u góry attyka balustradowa zwieńczona zegarem i personifikacjami Silesii oraz Pomeranii, trzymającymi kartusze z herbami regionów.
Poniżej wkomponowano płaskorzeźby z herbami Wrocławia i Szczecina, bo dworzec był końcem linii łączącej te dwa miasta. Świebodzki prawie bez szwanku wyszedł z kataklizmu II wojny światowej, pociągi przestały tu przyjeżdżać dopiero w 1991 roku. Kolejarze zniknęli, a dworzec zajęli kupcy i artyści.
Kamienica z prawej strony została wybudowana na początku XX w. Na ścianie bocznej widać reklamę znajdującej się w podwórzu fabryki opakowań kartonowych B. Anspacha, drukarni C. Schillera oraz wytworni ramek i obrazków L. Rachwalsky'ego.
Dom runął w czasie oblężenia Festung Breslau, w tym miejscu stoi biurowiec.
Główna oś komunikacyjna Wyspy Piaskowej, od średniowiecza najważniejsza ulica miejscowej osady i jednocześnie fragment najstarszego wrocławskiego szlaku handlowego prowadzącego z Czech do Wielkopolski. Na kartce z początków XX w. przedstawiono panoramę ulicy od strony mostu Piaskowego. Po prawej stronie widoczna jest wieża kościoła Najświętszej Marii Panny na Piasku oraz fasada Biblioteki Uniwersyteckiej, która mieściła się w gmachu byłego klasztoru Augustianów.
W jego podziemiach urządzono ostatni punkt dowodzenia komendanta Festung Breslau generała Hermanna Niehoffa i tu, 4 maja 1945 roku, przyjął on delegację duchowieństwa żądającą zaprzestania walk. Stąd też został zabrany przez radzieckich oficerów, żeby w willi Colonia przy dzisiejszej ulicy Rapackiego podpisać akt kapitulacji.
W widocznym we fragmencie po lewej tronie byłym pałacu Carla Ferdinanda Langansa (nr 18) funkcjonował hotel Oderschlosschen. Na parterze kolejnej kamienicy (nr 17) znajdował się sklep wielobranżowy A. Streckenbacha. Większość zabudowy ulicy spłonęła w nocy z 10 na 11 maja 1945 r.
Teren ten zajmowała tzw. dzielnica naukowa, w której znajdował się m.in. gmach Archiwum Państwowego, zespół gmachów klinik uniwersyteckich, Instytutu Rolniczego, Politechniki, Instytutu Badawczego Węgla, kościół ewangelicki imienia Marcina Lutra, klasztor św. Piotra Kanizjusza i klasztor Dobrego Pasterza wraz z przylegającym kościołem.
Panorama ulicy została wykonana z wieży kościoła Lutra, na której widać południowo-zachodni odcinek ulicy oraz Kaiserbrücke (most Grunwaldzki). Widoczne przy lewej krawędzi kartki budynki należały do kompleksu kościoła i klasztoru Dobrego Pasterza.
W czasie oblężenia Festung Breslau wybudowano tu lotnisko, wysadzając większość domów. Gigantyczne dzieło zniszczenia pociągnęło za sobą śmierć kilku tysięcy pracujących przy rozbiórkach ludzi. Meldunek niemieckiej 6. floty powietrznej donosił, że tylko w jednym dniu - 7 kwietnia - bezustannie krążyło nad "polem startowym" 91 radzieckich samolotów, bombardujących i ostrzeliwujących z broni pokładowej pracujących tam kobiet, dzieci, robotników przymusowych.
Po 1945 r. ulica została przemianowana na plac Grunwaldzki. Podczas powojennej regulacji znacznie ją poszerzono. Obecnie po lewej stronie stoją gmachy Politechniki Wrocławskiej, natomiast po prawej stronie wznosi się wrocławski Manhattan.
Pod koniec XIX wieku Oławska nabrała wielkomiejskiego sznytu, stając się ulicą eleganckich sklepów. Handlowano tu biżuterią, jedwabiami i konfekcją, książkami i artykułami delikatesowymi. Na Oławskiej otwierały swoje domy handlowe i towarowe renomowane firmy o zasięgu krajowym, a nawet światowym.
Narożna kamienica z prawej strony (nr 28) została wybudowana w 1898 r., mieszkania miały łazienki i centralne ogrzewanie, a lokatorzy byli zamożni. Na parterze i dwóch kolejnych piętrach przyjmowała gości kawiarnia Kainz-Cafe. W lokalu szynkowano piwo słynnego monachijskiego browaru Münchner Lowenbrau.
W stojących naprzeciwko kamienicach nr 63/62 widoczne sa szyldy i reklamy fabryki i składu wyrobów skorzanych Louisa Prachta. W kolejnej kamienicy (nr 61) znajdowała restauracja samoobsługowa Grant-Automat należąca do E. Vogta, jedna z siedmiu działających wówczas w mieście. W czasie oblężenia Festung Breslau ten fragment ulicy został mocno zniszczony. Po 1945 r. kilka zachowanych kamienic rozebrano, a ulica została znacznie poszerzona.
Była przedłużeniem Taschenstrasse (ul. Piotra Skargi), dochodziła do Dominikanerplatz (pl. Dominikański) i wylotu Albrechtstrasse (ul. Wita Stwosza). Na kartce z przełomu XIX i XX w. widzimy środkowy fragment ulicy w kierunku północnym. Jeśli chcecie przystrzyc włosy lub naprawić buty, wstąpcie do kamienicy "Pod Niebieską Kulą" (nr 5), szewc J. Tansin i fryzjer M. Klahn czekają wciąż na klientów. Obaj przedsiębiorcy zajmują przestronne mieszkania na I i II piętrze.
Widoczny w głębi gmach Poczty Głównej, od którego ulica wzięła swoją nazwę, powstał w latach 1883-1888 według projektu Juliusa Hennickego i Hermanna von der Hude. W czasie oblężenia Festung Bresalu zabudowa została zniszczona, ale gmach poczty można było wyremontować. Niestety, Wrocław zamienił się w największą cegielnię Polski i poczta została przerobiona na materiał budowlany.
Na fotograficznej pocztówce z początku lat 40. XX w. przedstawiono południowy, najstarszy odcinek Glogauerstrasse (ul. Głogowska) od skrzyżowania z Frankfurterstrasse (ul. Legnicka) w kierunku północnym. Narożna kamienica (nr 2) z lewej strony została oddana do użytku w 1902 r., o czym przypominał umieszczony na szczycie anioł, trzymający w rękach szarfę z datą budowy. W czasie oblężenia Festung Breslau cała zabudowa ulicy została zniszczona.
Wszystkie komentarze