W niedzielę w Hali Stulecia rozegrany będzie jeden z meczy siatkarkiego mundialu. Zmierzą się w nim Wenezuela z Argentyną. Dla miasta najważniejsze będą jednak cztery pojedynki Polaków: z Australią (2 września), Wenezuelą (4 września), Kamerunem (6 września) i Argentyną (7 września).
Dla Wrocławia ich organizacja to powód do dumy, dla innych powód do wściekłości.
Nasza Hala jest bowiem najmniejsza na mistrzostwach i może pomieścić ledwie nieco ponad 6,5 tys. kibiców. A zainteresowanie meczami biało- czerwonych jest gigantyczne. Niestety znaczenie Hali Stulecia na sportowej mapie Polski ciągle spada. Kiedy w 2009 roku byliśmy gospodarzami Eurobasketu, nasza hala była jedną z większych w Polsce. Znacznie wyprzedały ją tylko katowicki Spodek (11 tys. pojemności) i Atlas Arena w Łodzi (13, 5 tys,)
Teraz doszły do nich Ergo Arena w Trójmieście na 11, 5 tys. widzów i Kraków Arena na ponad 15. Hala, choć więc pozostaje taka sama, wciąż się kurczy.
Czytaj też: Dlaczego Hala Stulecia ma małe szanse na organizację dużych imprez?
Na zdjęciu: Wnętrze, żebra kopuły i latarnia, rok 1920. Fot. Institut fuer Regionalentwicklung i Strukturplanung w Erkner, repr. za: Jerzy Ilkosz, 'Hala Stulecia'
W chwili otwarcia w 1913 roku Hala Stulecia imponowała zarówno największą na świecie konstrukcją żelbetową, jak i rozmiarami - średnica kopuły ma 65 m (o ponad 20 m więcej niż rzymski Panteon) i wznosi się na wysokość 42 metrów. Jak pisze najlepszy znawca Hali, dr Jerzy Ilkosz, 'budowla została założona na planie koła z czterema półkolistymi apsydami i składa się z dwóch niezależnych części: cylindrycznej podstawy o wysokości 19 m, czyli czterech potężnych otwartych do apsyd i zwieńczonych pierścieniem arkad, oraz żebrowej konstrukcji kopuły o wysokości 23 m, nałożonej na pierścień i spoczywającej na 32 metalowych łożyskach'.
Hala miała też największe na świecie organy o 222 rejestrach i 16 706 piszczałkach, wykonane przez firmę Sauer z Frankfurtu nad Odrą, według projektu prof. Straubego z Lipska.
We wnętrzu przewidziano 6 tys. miejsc siedzących lub 10 tys. stojących. Krytycy nazywali dzieło Maksa Berga 'nagą, zagmatwaną konstrukcją' i istniał nawet projekt, żeby okryć tę nagość polichromią, choć ostatecznie zatriumfował beton. Entuzjaści Hali porównywali ją do babilońskich zigguratów i świątyni Hagia Sophia w Konstantynopolu.
Na zdjęciu: Projekt wnętrza Hali Stulecia autorstwa Maksa Berga, lipiec 1911 roku. Fot. Institut fuer Regionalentwicklung i Strukturplanung w Erkner, repr. za: Jerzy Ilkosz, 'Hala Stulecia'
Wszystko zaczęło się od tego, że w 1908 roku wrocławianie zaczęli się zastanawiać, czy miasto nie powinno uczcić wielką wystawą zbliżającej się setnej rocznicy 'wojny wyzwoleńczej' Prus z Napoleonem i bitwy pod Lipskiem. Liberalna rada miejska Wrocławia wolała jednak uczcić proklamację króla Fryderyka Wilhelma III 'Do mojego ludu' (An mein Volk). Dr Jerzy Ilkosz, autor monografii 'Hala Stulecia', tłumaczy: - Fryderyk Wilhelm wzywał do wspólnej wojny o wyzwolenie 'spod obcych władców'. Radni rozumieli królewską odezwę jako oddanie narodowi części władzy. W tej sytuacji jest zrozumiałe, że cesarz Wilhelm II nie tylko nie dał ani grosza na budowę Hali i nie objął patronatem Wystawy Stulecia, ale nawet nie zjawił się na jej otwarciu.
Choć byli i tacy wrocławianie, także wśród radnych, którzy sprzeciwiali się wydawaniu pieniędzy na jakąś wystawę, skoro można je spożytkować na ważne cele społeczne, to jednak nadburmistrz Georg Bender chciał Wystawy Stulecia i wymógł na rajcach zgodę.
W kwietniu 1911 roku ogłoszony został konkurs na rozplanowanie i rozbudowę terenów wystawowych, ale wśród 43 projektów żaden się nie spodobał. W tej sytuacji Max Berg, miejski radca budowlany, wystąpił z własnym projektem Hali Stulecia.
Na zdjęciu: Rzut i przekrój Hali Stulecia, projekt Maksa Berga, rok 1911. Fot. Institut fuer Regionalentwicklung i Strukturplanung w Erkner, repr. za: Jerzy Ilkosz, 'Hala Stulecia'
Z gazomierzem, pudłem na kapelusze, odwróconym koszem na ziemniaki i szklanym tortem kojarzył się wrocławskim rajcom projekt Hali Stulecia. Max Berg przekonywał opornych za pomocą przezroczy (wówczas nowość!), że warto wydać dwa miliony marek na realizację jego projektu. Przekonał.
Na zdjęciu: Początek prac ziemnych związanych z betonowaniem i zakładaniem szalunków pod żebra kopuły, wiosna-lato 1912 roku. Fot. Institut fuer Regionalentwicklung i Strukturplanung w Erkner, repr. za: Jerzy Ilkosz, 'Hala Stulecia'
Na zdjęciu: Hala Stulecia, wnętrze w trakcie budowy, wiosna 1913 roku. Fot. Institut fuer Regionalentwicklung i Strukturplanung w Erkner, repr. za: Jerzy Ilkosz, 'Hala Stulecia'
Hala w stanie surowym była gotowa w osiem miesięcy od rozpoczęcia prac.
Na zdjęciu: Wrocławskie VIp-y w dniu otwarcia Hali. Materiały Hali Stulecia
Inauguracja nastąpiła 20 maja 1913 roku. Choć od rana padał drobny, przenikliwy deszcz, na Tiergartenstrasse (ul. M. Skłodowskiej-Curie) panował taki ruch, że zaczęły tworzyć się korki. Nieprzerwany sznur dorożek, samochodów i powozów z gośćmi, udekorowanych kwiatami, chorągiewkami i wstążkami wiwatowymi, kierował się w stronę Hali Stulecia. Książęca para przybyła z Oleśnicy otwartym samochodem z płóciennym dachem punktualnie o godz. 11.
Na zdjęciu: Uroczystość otwarcia Wystawy Stulecia. Fot. Institut fuer Regionalentwickung und Strukturplanung w Erkner, repr. za: Jerzy Ilkosz 'Hala Stulecia'
Halę wypełniło ponad 5 tys. gości, którzy wysłuchali w skupieniu przemówienia burmistrza Mattinga, mając po raz pierwszy okazję przekonać się, jak doskonałą akustykę ma budowla Maksa Berga. Słowa Mattinga, który nazwał Halę Stulecia pomnikiem wyzwolenia ojczyzny i przestrogą dla przyszłych pokoleń, słychać było w każdym miejscu sali widowiskowej. Rolę akustycznej wykładziny pełniły przytwierdzone do stropów płyty korkowe. Akustykę sali poprawiały także okna w ramach z drzewa tekowego z uszczelkami filcowymi, w które oprawiono szyby.
Chór męski złożony z 600 wrocławskich śpiewaków wykonał pieśń 'Ich bin ein Preusse', a następca tronu, książę Fryderyk Wilhelm, otworzył Wystawę Stulecia.
Na zdjęciu: Tereny wystawowe z lotu ptaka, od trony południowo-wschodniej. Fot. J.G.Herder-Institut Bildarchiv w Marburgu, repr. za: Jerzy Ilkosz 'Hala Stulecia'
Na otwarcie Hali i Wystawy Stulecia przygotowano premierę dramatu Gerharta Hauptmanna 'Festspiel im deutschen Reimen' o bitwie pod Lipskiem. Sztuka miała wydźwięk pacyfistyczny i podkreślała znaczenie Napoleona, pomijając w ogóle rolę króla Prus. Obraziło się środowisko junkrów związanych z dworem cesarskim i wojskowych. Zaprotestował Związek Weteranów Wojennych Prowincji Śląskiej, europejska prasa nie szczędziła krytyki. Sytuacja zrobiła się niezręczna i dramat po cichu wykreślono z programu.
Wystawa miała przede wszystkim pokazać Europę, która zjednoczyła się, żeby pokonać najeźdźcę. Zwycięstwo nad Napoleonem zostało pokazane jako zwycięstwo Europy. Widzowie oglądali pamiątki rosyjskie, pruskie, austriackie, angielskie.
Do 23 października 1913 roku wystawę odwiedziło ponad 100 tys. osób.
Po przejęciu władzy przez Hitlera próbowano nadać Hali charakter nacjonalistycznego pomnika. Miała być symbolem silnej władzy, ale naziści nie chcieli jej. Betonowa Hala nie była odpowiednim tłem dla ich ideologii. Albert Speer, główny architekt Hitlera, napisał w pamiętnikach, że wódz preferował budowle z kamienia, gdyż tylko ten materiał miał zapewnić prawdziwą ponadczasowość obiektów lub piękno ich ruin.
Budowla wyszła z oblężenia Festung Breslau niemal bez szwanku, jedynie organy zdemontowano i przeniesiono do katedry. Usunięto też umieszczoną nad głównym portykiem alegorię wojny 1813 roku - 'Archanioła Michała walczącego ze smokiem'. Była to jedyna rzeźba figuralna w Hali. Taki sam los spotkał także cytaty z proklamacji króla Fryderyka Wilhelma III, zredagowanej na wrocławskim zamku, które umieszczono po obu stronach płaskorzeźby.
Po wojnie Polacy przemianowali Halę Stulecia na Ludową. Być może nikt by tej nazwy nie zmieniał (choć ta ludowość jest ideologiczna), gdyby nie fakt, że Wrocławiowi udało się w 2006 roku wprowadzić Halę na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jako Halę Stulecia. Tak poradziło paryskie biuro UNESCO, gdzie wniosek był składany. Wtedy też na budowli Maksa Berga pojawiła się tablica z historyczną nazwą.
Trzy lata po wojnie Hala była częścią wielkiej Wystawy Ziem Odzyskanych, przez złośliwców przekręcanej na Wyzyskanych. Otwarto ją 21 lipca 1948 roku. Miała być żywym pomnikiem Gomułki, jego koncepcji 'polskiej drogi do socjalizmu' i Ministerstwa Ziem Odzyskanych pod wodzą towarzysza Wiesława. Planowana jako antyniemiecka, zamieniła się w ostatniej chwili w antyimperialistyczną. Organizowano je pod ścisłą kontrolą polityczną. Jak pisze Jakub Tyszkiewicz ('Sto wielkich dni Wrocławia'), w nocy z dnia 21 na 22 lipca pracownicy UB wtargnęli do hotelu, w którym przebywali plastycy i architekci, pracujący przy wystawie. Przeprowadzili rewizję i zabrali dziesięć osób do budynku UB na Podwalu. Wprawdzie następnego dnia zwolnili nieszczęsnych artystów, ale przedtem musieli oni odpowiedzieć na pytania o miejsca pracy, działalność w czasie okupacji i przynależność do organizacji politycznych.
Wystawę podzielono na trzy sektory - A, B i C. Sektor A obejmował Halę Ludową i Pawilon Czterech Kopuł. Prezentowane tam wykresy, fotografie, projekty urbanistyczne miały udowodnić, że Ziemie Zachodnie były nierozerwalnie związane z państwem polskim, Polska nigdy nie straciła na Śląsku swego kulturowego prymatu, a tereny Ziem Odzyskanych traktowane były przez Niemców jako drugoplanowe.
Pomysł, by Kongres Pokoju zorganizować w mieście, które jeszcze niedawno nazywało się Breslau, i połączyć go z gigantyczną Wystawą Ziem Odzyskanych, był majstersztykiem propagandowym Stalina. Zachodni intelektualiści mogli zobaczyć na własne oczy, jakie osiągnięcia ma Polska Ludowa i jaki entuzjazm wzbudza w ludziach. Mieli o tym opowiedzieć innym. Do Wrocławia zjechali: Ilia Erenburg i Michaił Szołochow, małżeństwo noblistów Irena Joliot-Curie i Frederic Joliot, a także Julian Huxley. Zawitali do Wrocławia Bertolt Brecht i Jorge Amado, Władysław Broniewski i Jarosław Iwaszkiewicz.
Na zdjęciu: Eugenia Cotton i Irena Joliot-Curie w przerwie kongresu, fot. Adam Czelny
W 1997 roku modlił się tu Jan Paweł II i uczestnicy 46. Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. To tutaj Papież spotkał się m.in. z rezydującym w Szwajcarii metropolitą Damaskinosem, delegatem arcybiskupa Konstantynopola i patriarchy ekumenicznego Bartolomeusa I, arcybiskupem Teofanem, przedstawicielem patriarchy moskiewskiego Aleksego II i abp Jeremiaszem, przedstawicielem abpa Bazylego, metropolity Autokefalicznej Cerkwi Prawosławnej w Polsce.
Spod Hali Stulecia podczas kongresu wyruszyła największa w dziejach miasta procesja Bożego Ciała. Przez trzy godziny 50 tys. wiernych szło do Hali Stulecia ławą długą na 1,5 km.
- Prawie dwa lata trwały przygotowania. Musieliśmy mieć pewność, że hala będzie wyglądała tak, jak chciał jej projektant Max Berg - tłumaczyła Cervinková. I tak wygląda. Lepiej niż przed wojną. Nie tylko dlatego, że dzięki żmudnym badaniom stratygraficznym okazało się, że elewacja hali powinna mieć piaskowozłoty kolor (i taki dostała). Dopiero teraz można było zamontować w 600 oknach takie szyby, jakie chciał Berg. Żółtawe z kroplą brązu, filtrują do wnętrza ciepłe światło, które lepiej podkreśla detale. Szkło z zewnątrz jest gładkie, od środka pofałdowane. Berg uznał, że ta faktura poprawi akustykę hali, osłabiając dudniący pogłos.
- Niestety, hucie szkła w Pirnie zamówienia się pomyliły. Szyby, które chciało miasto, oznaczono we wzorniku symbolem 'gelb 21', a przysłano trochę ciemniejsze. Inwestycję prowadzono w wielkim pośpiechu i te ciemniejsze szyby zamontowano. Nikt ich już nie zdecydował się wymienić, bo koszt byłby zbyt duży - opowiadał dyrektor Regionalnego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków we Wrocławiu Grzegorz Grajewski, który odkrył, o jakie szyby Bergowi chodziło. A choć hutę w Pirnie zamknięto zaraz po zjednoczeniu Niemiec, jej emerytowany dyrektor i kolekcjoner szkła technicznego Günter Schwanitz przechował w swoich zbiorach wzornik z czasów, gdy budowano halę. - Szyby wyglądają wspaniale, to 'gelb 21' - mówił w poniedziałek Schwanitz, oglądając szkło wyprodukowane w Belgii.
Audytorium na tysiąc osób, ogromna przeszklona sala wielofunkcyjna, w której można urządzić właściwie każdą imprezę, mniejsze pomieszczenia konferencyjne i pełne zaplecze. W dodatku wszystko w pięknym otoczeniu, bo przy Hali Stulecia, z widokiem na Pergolę i fontannę.
Regionalne Centrum Turystyki Biznesowej (oficjalna nazwa centrum kongresowego przy Hali) powstało w dawnym pawilonie restauracyjnym. Dobudowano do niego dwa całkowicie przeszklone skrzydła, w których odbija się Pergola. Jak to możliwe w zabytkowym kompleksie budynków wpisanym do rejestru UNESCO? - Tylko dzięki temu, że projektant Hali Stulecia Max Berg właśnie tak zaprojektował rozbudowę budynku. Miała być przeprowadzona około roku 1920, ale zabrakło funduszy. A my teraz zrealizowaliśmy jego plany - tłumaczyła nam Hana Cervinkova, prezes Hali Stulecia. Budowa centrum trwała 14 miesięcy i zakończyła się we wrześniu 2010 roku.
Sala audytoryjna ma kilka wejść, przy jednym z nich jest minisalonik, w którym można przywitać prominentnych gości lub uczestników spotkania. Biorący udział w konferencji będą mogli oglądać prezentacje multimedialne wyświetlane na ogromnym ekranie, siedząc w miękkich fotelach, a w razie potrzeby słuchać tłumaczenia symultanicznego (są dwie kabiny dla tłumaczy).
W dwóch obszernych foyer można rozłożyć stoiska targowe lub zorganizować sesję plakatową podczas zjazdu naukowego. Co ważne przy organizacji konferencji, po zakończeniu obrad plenarnych ich uczestnicy mogą się podzielić i w mniejszych salach pracować w grupach roboczych (do 180 osób).
Salę wielofunkcyjną można urządzić w dowolny sposób - o aranżacji przestrzeni zdecyduje wynajmujący.
A gdyby ktoś chciał zorganizować spotkanie biznesowe dla kilku-kilkudziesięciu osób, to ma do dyspozycji cztery salki na piętrze. Dla VIP-ów przygotowano osobny salonik na pierwszym piętrze, z zapleczem kuchennym i toaletą.
Centrum Turystyki Biznesowej przy Hali już gotoweCały budynek (łącznie z meblami, lampami) zaprojektowała grupa projektowa Architekts &Co. (Agnieszka i Andrzej Chrzanowscy), CH+ (Wojciech Chrzanowski), VROA Architekci (Marta Mnich, Łukasz Wojciechowski). Zaproponowali wnętrza w odcieniach szarości i grafitu, a jedyny mocny akcent to gdzieniegdzie fuksja lub róż.
W styczniu 2011 rozpoczął się drugi etap kapitalnego remontu Hali Stulecia - pierwszego od jej otwarcia w 1913 roku. Jedynie przed Kongresem Eucharystycznym w 1997 roku wybudowano nowe trybuny i kosztem kilkuset tysięcy złotych wyremontowano toalety.
Zobacz, jak wyglądała Hala przed kapitalnym remontem wnętrza
Sterty gruzu, sterczące pręty, iskry z palników rozcinających stalowe zbrojenia, koparki i młoty pneumatyczne, no i wszechobecny pył - tak wyglądało wnętrze Hali Stulecia ledwie tydzień od rozpoczęcia prac rozbiórkowych.
- Zostanie wyburzone wszystko, czego nie było w oryginalnych planach Maksa Berga. Niektóre z przebudówek pochodzą jeszcze z lat 30., ale większość powstała po wojnie, podczas częściowych i tymczasowych remontów. Dopiero kompleksowy remont pozwolił wyczyścić halę z elementów, które do niej nie pasują, uzupełniając jednocześnie obiekt o wyposażenie, które ją wprowadzi w XXI wiek - tłumaczyła Hana Cervinkova, ówczesna prezes Hali Stulecia. - Co będzie niewidoczne dla ludzi, ale jest niezwykle istotne, to wymienimy wszystkie instalacje: wodno-kanalizacyjną, elektryczną, ogrzewanie.
Wiosną 2011 r. na środku Hali powstała ogromna dziura głęboka na pięć metrów. Plan był taki, by zainstalować ruchomą podłogę. Podnoszenie i opuszczanie centralnie ulokowanego parkietu pozwoliłoby na regulowanie liczby widzów. Parkiet miał być obniżany, by zmieścić więcej rzędów krzesełek. Ostatecznie ze względu na brak środków zrezygnowano z realizacji tego pomysłu.
Coraz większa dziura. Remont Hali Stulecia trwa
Więcej zdjęć z półmetka remontu Hali
Ekipy budowlane musiały się dwoić i troić, bo Hala Stulecia musiała być gotowa na Europejski Kongres Kultury rozpoczynający się 8 września 2011 r. Udało się. - Byłbym nieskromny, gdybym nie miał wątpliwości w pewnych momentach - mówił nam inż. Alfred Reim z firmy Budus, kierownik projektu przebudowy Hali Stulecia. - Mieliśmy ekstremalnie krótki czas na wykonanie prac. Najtrudniejszy był etap obniżania poziomu płyty fundamentowej . Prace wymagały dużego zakresu wyburzeń wewnątrz, musieliśmy zabezpieczyć konstrukcję budynku i sam wykop, ułożyć solidną izolację przeciwwodną [wtedy właśnie po Wrocławiu krążyły plotki, że na pewno Hala się zawali - przyp. red.].
Od 17 lutego 2012 r. w Hali Stulecia działa Centrum Poznawcze. To bardzo atrakcyjna ekspozycja prezentująca historię budowy Hali i przedwojenną wrocławską architekturę, pokazująca, jak miasto stawało się wielką metropolią i jak sielskie łączki zamieniły się w bardzo dochodowe tereny wystawowe. Wykorzystując dotykowe monitory, interaktywne księgi, reagującą na ruchy podłogę i animacje 3D, pozwala podróżować w czasie i przestrzeni.
Hala Stulecia zaprasza na podróż w czasie. Czytaj więcej:
1 sierpnia 2014 roku Hala zyskała nowy obiekt - podziemny parking na prawie 800 samochodów. Powstał u zbiegu ulic Kopernika i Wróblewskiego. W tamtym miejscu, wcześniej był już parking naziemny, ale teren został w nowy sposób zaaranżowany. Całość jest zabetonowana, wycięto wszystkie drzewa i zamontowano szklane pawilony, przez które wychodzi się z klatek schodowych i wind.
Na powierzchni mieści się blisko 300 pojazdów, w tym 20 autokarów. Pod ziemią natomiast jest 517 miejsc. Godzina postoju kosztuje 6 zł.
MACIEJ ŚWIERCZYŃSKI
Wykonawca wybudował parking na swój koszt za 62 mln zł. W zamian przez 30 lat będzie jego operatorem. To on ustali stawki za postój dla kierowców. - Najtrudniejsza podczas budowy była walka z wodą jak to we Wrocławiu - mówił Krzysztof Kulczycki z firmy Budimex, która realizowała inwestycję. - W miejscu, gdzie teraz jest parking, było kiedyś koryto Odry. Obniżyliśmy poziom wód gruntowych za pomocą sześciu studni depresyjnych, a dalej już jakoś poszło. Było też inne zagrożenie. Hala Stulecia wpisana jest na listę UNESCO i baliśmy się, że pod wpływem wibracji zabytek popęka. Nic takiego jednak się nie wydarzyło.
MACIEJ ŚWIERCZYŃSKI
Wszystkie komentarze