Dobra zmiana, czyli faul: Teraz PiS wsadza swoich ludzi do klubów sportowych [OPINIA]

Po spółkach skarbu państwa, prokuraturach, mediach publicznych, stadninach koni, teraz Prawo i Sprawiedliwość, bierze się za sport. Wkrótce w dobrze funkcjonującym piłkarskim Zagłębiu Lubin PiS mianuje swojego prezesa.

O tym, że dni Tomasza Dębickiego, jako prezesa piłkarskiego Zagłębia Lubin, są policzone, wiadomo od dawna. Jego dymisja to kwestia czasu, bo w klubie należącym do KGHM Polska Miedź SA nadszedł czas politycznych, a nie merytorycznych zmian.

Zagłębie oazą normalności

Zagłębie od wielu miesięcy ma świetną passę. To co dzieje się w Lubinie doceniają fachowcy, kibice i media. Lubiński zespół, będący beniaminkiem piłkarskiej ekstraklasy, gra widowiskowo, skutecznie i walczy o europejskie puchary. Zagłębie to jedna z największych rewelacji tego sezonu.

Poza tym klub wyróżnia się mądrym i konsekwentnym szkoleniem młodzieży oraz rozbudową infrastruktury i bazy sportowej. Akademia Piłkarska KGHM Zagłębia Lubin jest jedną z najlepszych w Polsce. Pieniądze przeznaczane przez właściciela, czyli KGHM Polska Miedź, są sensownie inwestowane i wydatkowane. Zagłębie na tle wielu innych polskich klubów jawi się jak twór z lepszej, europejskiej rzeczywistości. W Lubinie jest normalnie i profesjonalnie.

Bolesny początek

Z tą normalnością różnie tam bywało. Obecny prezes Tomasz Dębicki przeszedł w Lubinie twardą szkołę życia. Trzy lata temu został prezesem bogatego i wypłacalnego klubu. Jednak szybko zaliczył poważną wpadkę, gdyż zespół sensacyjnie został zdegradowany ze słabej polskiej ekstraklasy. Nie pomogły tabuny kilkunastu zagranicznych piłkarzy-najemników, którzy traktowali Zagłębie jak świetny bankomat. Ale na boisku niewielu z nich miało coś pozytywnego do zaoferowania.

Dębicki, obejmując Zagłębie, nie powstrzymał sportowego rozkładu drużyny. Prezes nie bał się zdymisjonować charyzmatycznego, doświadczonego Oresta Lenczyka i postawić na młodego Piotra Stokowca. W trudnej sytuacji Stokowiec nie uratował zespołu przed spadkiem z ekstraklasy, ale okazał się gwarantem sensownej przyszłości. Gwarantem odbudowy klubu po okresie "błędów i wypaczeń".

Później była już sensowna, spokojna i systematyczna praca. W Zagłębiu zarządzanym przez tercet: prezes Dębicki, trener Stokowiec oraz dyrektor Piotr Burlikowski, stopniowo pozbywano się piłkarzy traktujących Lubin tylko jako miejsce do zarabiania pieniędzy. Zmieniano filozofię budowania klubu, transferowania piłkarzy oraz szkolenia własnych wychowanków.

Kluczowy projekt: Akademia Piłkarska

W wolnorynkowych realiach biznesu ówczesne władze KGHM cięły wydatki na sport. Na piłkarskie Zagłębie też. Mimo tego w Lubinie stworzono ciekawą drużynę, która błyskawicznie wróciła do ekstraklasy. Opracowano też plan rozwoju Akademii Piłkarskiej KGHM Zagłębia Lubin, która stała się sztandarowym projektem klubu.

W Zagłębiu fundamentalnie zmieniono system szkolenia. Wcześniej młodzi piłkarze tego zespołu wygrywali liczne rozgrywki w różnych kategoriach młodzieżowych, jednak później nic z tego nie wynikało. Po zakończeniu wieku juniora nie potrafili odnaleźć się w dorosłym, zawodowym futbolu. Dlatego po pomoc sięgnięto, korzystając z najlepszych piłkarskich wzorców - dyrektorem Akademii mianowano Holendra Richarda Grootscholtena, który stworzył fundamenty przedsięwzięcia.

Konsekwentna praca powoli zaczyna przynosić efekty. Coraz więcej wychowanków Zagłębia występuje w pierwszej drużynie i odgrywa w niej ważną rolę. Ci gracze są też kluczowymi zawodnikami młodzieżowej reprezentacji Polski.

Dziwna rada

Dębickiemu przyszło pracować z Lubinie w specyficznych warunkach. Choćby dlatego, że w radzie nadzorczej piłkarskiej spółki zasiada dwóch członków reprezentujących inne lubińskie kluby - siatkarski oraz piłki ręcznej. To dziwna, nienaturalna sytuacja, kiedy o rozwoju i finansowaniu klubu piłkarskiego decydują ludzie równocześnie związani z lokalnymi rywalami.

Słowo rywalami nie jest tu nadużyciem, gdyż w Lubinie kilka klubów rywalizuje o pieniądze KGHM, jakie koncern przeznacza na sport. Kiedyś jeden z członków rady nadzorczej dopytywał, czy na pewno piłkarskie Zagłębie musi kupić nowego bramkarza? Czy gracz występujący na tej pozycji jest ważny dla zespołu? "Przecież on tak rzadko ma kontakt z piłką, może więc nie trzeba wydawać pieniędzy na bramkarza?" - dopytywał.

Mimo takiej sytuacji, w Lubinie stworzono niezły zespół i prezes Dębicki nie zostawia "Zagłębia w ruinie".

Dobra zmiana?

Dębickiego wkrótce zastąpi jeden z pracowników klubu. Mniejsza o jego nazwisko, bo na nazwisko trzeba sobie dopiero zapracować. Podobno dobrze i ofiarnie pracował w czasie jesiennej kampanii wyborczej. W Lubinie przekonują, że sprawdził się podczas akcji rozklejania partyjnych plakatów PiS. Rozwiesił ich dużo. Ale może tylko tak złośliwie rozpowiadają?

Podczas ostatnich rządów PiS, ówczesny prezes Zagłębia Robert Pietryszyn doprowadził drużynę do mistrzostwa Polski. Nowy prezes pewnie nie będzie porównywał się z tym mianowanym w czasach poprzednich rządów, tylko równał do najlepszych.

Czeka go ciężkie zadanie. Trudniejsze niż rozlepianie plakatów.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.